POZNANIE
Wreszcie przyszedł ten dzień. Bajdoła zrozumiała, iż musi poznać Bajgóra, którego od dawna obserwowała spod rzęs – wyniosłego i niedostępnego. Na myśl o nim rozklejała się zupełnie. Nie wiedziała, jak zacząć rozmowę, żeby Bajgór nie pomyślał za wiele. Wreszcie wpadła na pomysł. Zebrała całą odwagę ze swojego życia i poszła do domu Bajgóra.
- Dobry
wieczór - powiedziała do stojącego na progu mężczyzny w żółtej koszuli. - Czy
mógłby mi pan pożyczyć trochę soli? Zabrakło mi, a sklepy już są zamknięte.
Bajgór
zlustrował Bajdołę od stóp do głów, wrócił do nóg, najlepszych w okolicy i
powiedział:
- Soli nie
mam, ale mam trochę cukru - zachichotał głupawo i wpuścił Bajdołę do
przedpokoju.
Zdanie to
stało się przysłowiowe w ich dalszym życiu.