JEŻ
Bajdołę obudził w nocy hałas. Jakiś duch – jeszcze ze snu – rozrabiał za szafą. Z duszą na ramieniu zapaliła światło i wmawiając sobie, iż przecież duchów nie ma, poszła sprawdzić, co się dzieje. Za szafą znalazła jeża, który zobaczywszy rozczochraną Bajdołę, wpadł w panikę i potuptał pod tapczan.
-
Oczywiście,
to sprawka Bajgóra -
pomyślała.
Bawiła się
z jeżem do białego rana i już się polubili, kiedy usłyszała dzwonek. Na progu
stał sąsiad.
-
Przepraszam bardzo, czy przypadkiem nie ma u pani naszego Kubusia? -
spytał.
- On lubi się wciskać do cudzych
mieszkań…
I Bajdoła
musiała jeża oddać.