„Babka nie chce już być darmową opiekunką: historia rezygnacji z tradycji”

twojacena.pl 5 dni temu

„Już nie będę darmową nianią”: jak babcia postawiła granice

Irena Nowak obudziła się od łagodnych promieni czerwcowego słońca, które musnęły jej twarz. Poranek był zaskakująco cichy. Żadnego płaczu dziecka, żadnych telefonów z prośbami: „posiedź z Kacprem choćby do wieczora”. Z rozkoszą się przeciągnęła, spojrzała w sufit i po raz pierwszy od dawna poczuła – dziś nie musi nigdzie biec, nikomu dogadzać, niczego tłumaczyć.

Wstała z łóżka, przeszła do kuchni, nasypała do turki zmielonej kawy, włączyła gaz. Pachniało wolnością. Na krześle leżał notatnik – ten sam, w który jeszcze jakieś dziesięć lat temu zapisywała pomysły na opowiadania. Kiedyś Irena marzyła, by zostać pisarką, ale jakoś wszystko odkładała. Najpierw praca w szkole, potem małżeństwo, narodziny Oli, rozwód, kredyty, obowiązki. A teraz – wnuk.

Mały Kacper pojawił się w jej życiu nagle, tak samo jak dorosłość Oli. Jeszcze wczoraj beztroska studentka, pewnego dnia zadzwoniła i, niepewnie jąkając się, powiedziała:
– Mamo, jestem w ciąży. Z Tomkiem postanowiliśmy zatrzymać dziecko.

Irena nic nie odpowiedziała. Tylko usiadła na stołku, mocniej ścisnęła telefon w dłoni i cicho wyszeptała:
– Rozumiem.

Od tamtego dnia wszystko się zakręciło. Ola i jej chłopak Tomek kontynuowali naukę, a wnuk został na niej. Niekończące się pieluchy, kaszki, nieprzespane noce. Młodzi rodzice tłumaczyli krótko:
– Mamo, sama mówiłaś, iż marzysz o wnukach. No to masz, niańcz.

Irena znosiła. Nie narzekała. Ale z dnia na dzień czuła, jak jej własne życie wymyka się przez palce. Budziła się nie z myślą o spacerze czy lekturze, ale z planem dnia Kacpra.

I w końcu – dziś postanowiła. Dość.

Tymczasem na drugim końcu miasta w pośpiechu pakowała się Ola. Pod oczami – sine cienie. Na ramieniu – marudzący Kacper. W jednej ręce – plecak dziecka, w drugiej – laptop. Tomek stał przy oknie i wysyłał wiadomość do wykładowcy, prosząc o konsultację przed egzaminem.

– Ola, zdążysz zawieźć go do twojej mamy? – zapytał, na gwałtownie narzucając kurtkę.
– Zdążę… – burknęła przez zęby. – Znowu wszystko na mnie. A ty jakbyś nie był jego ojcem.

Wyszła z mieszkania, w biegu zapinając kurtkę. Chłopiec grymasił. W autobusie urządził awanturę. W głowie Oli kołatało jedno: zdążyć, zdążyć, byle tylko mama była w domu…

Podeszli do znanych drzwi. Zapukali. Za drzwiami – cisza. Potem kroki. Drzwi się otworzyły. W progu stała Irena – spokojna, z filiżanką kawy w dłoni. Miała na sobie szlafrok, włosy zebrane w niedbały kok. Ale w jej oczach było coś, czego Ola dawno nie widziała – pewność.

– Cześć, mamo. Będziemy tylko do popołudnia. Jutro zdamy egzaminy i już cię nie zamęczymy, obiecuję – zaczęła Ola, próbując z góry złagodzić sytuację.

Irena wzięła głęboki oddech. Pociągnęła łyk kawy. I powiedziała:
– Nie.

– Co? – zmarszczyła brwi Ola.
– Nie wezmę dziś Kacpra. Jutro też nie. Jestem zmęczona. Nie daję rady. A przede wszystkim – nie chcę już być tym, czym mnie zrobiliście: darmową nianią bez prawa wyboru.

Tomek próbował wtrącić:
– Pani Irenko, no przecież my się oboje uczymy, czasu brakuje…

– A ja mam? – w głosie Ireny zabrzmiał ostry chłód. – Ja też jestem człowiekiem. Mam marzenia. Chcę pisać. Chcę po prostu… żyć. Nie mam 80 lat, jeszcze jestem młoda i nie zamierzam grzebać się żywcem pod ciężarem waszych obowiązków.

– Więc tak to wygląda? – gorzko uśmiechnęła się Ola. – Znaczy, jesteśmy ci ciężarem.
– Jesteście moją rodziną. Ale rodzina to szacunek. To nie dzwonienie wieczorem i stawianie przed faktem, iż znowu mam wszystko rzucać. To nie decydzenie za moimi plecami, iż „i tak siedzę w domu”.

Zapadła cisza. Kacper ucichł. Ola i Tomek stali, nie wiedząc, co powiedzieć. W końcu Ola wypaliła zimno:
– Dobra. Idziemy. Ale, mamo, jak będziesz potrzebowała pomocy – przypomnij sobie ten dzień.

– Koniecznie – skinęła Irena. – Tyle iż ja poproszę, a nie postawię was przed faktem.

Wyszli. Cicho, nie zatrzaskując drzwi. A Irena wróciła do kuchni. Usiadła. Otworzyła notatnik.

Ręka jej drżała – nie ze strachu, ale z tego, iż po raz pierwszy od wielu lat zrobiła coś tylko dla siebie. Zaczęła pisać. Z każdym zdaniem czuła, jak oddech staje się lżejszy, a świat – większy.

Tego dnia po raz pierwszy od dawna poczuła, iż znów należy do siebie. I to uczucie było cenniejsze niż wszystko.

Idź do oryginalnego materiału