„Babciu, mama powiedziała, iż trzeba cię oddać do domu starców”. Usłyszałam rozmowę rodziców — dziecko czegoś takiego nie wymyśli.
Anna Nowak przemykała ulicami małego miasteczka pod Warszawą, aby odebrać wnuczkę ze szkoły. Jej twarz promieniała radością, a obcasy dźwięcznie stukotały po chodniku, jak za dawnych lat jej młodości, kiedy życie jawiło się jako nieskończona melodia. To był szczególny dzień — w końcu stała się właścicielką własnego mieszkania. Było to jasne, przestronne jednopokojowe mieszkanie w nowym budynku, o którym marzyła przez wiele lat. Prawie dwa lata oszczędzała pieniądze, odkładając każdą złotówkę. Sprzedaż starego domu na wsi dała tylko połowę potrzebnej sumy, resztę dołożyła córka, Nina, ale Anna Nowak przysięgła jej oddać dług. Dla niej, siedemdziesięcioletniej wdowy, wystarczało i z połowy emerytury, a młodym — córce i zięciowi — pieniądze były bardziej potrzebne, przecież mieli przed sobą całe życie.
W holu szkoły czekała na nią wnuczka, Kasia, drugoklasistka z warkoczykami. Dziewczynka rzuciła się babci na szyję, i razem ruszyły w stronę domu, rozmawiając na błahe tematy. Ośmioletnia Kasia była światłem w życiu Anny Nowak, jej największym skarbem. Nina urodziła ją późno, prawie w wieku czterdziestu lat, i wtedy poprosiła matkę o pomoc. Anna Nowak nie chciała opuszczać swojego dawniej wiejskiego domu, gdzie każdy kąt nosił wspomnienia z przeszłości, ale dla swojej córki i wnuczki poświęciła wszystko. Przeprowadziła się bliżej, przyjęła opiekę nad Kasią — odbierała ją ze szkoły, zajmowała się nią do wieczora, dopóki rodzice nie wrócili z pracy, a potem wracała do swojego małego, przytulnego mieszkanka. Mieszkanie zapisano na Ninę — tak na wszelki wypadek, bo starszych łatwo oszukać, a życie jest nieprzewidywalne. Anna Nowak nie sprzeciwiała się temu: to była po prostu formalność, jak myślała.
— Babciu, — nagle przerwała jej myśli Kasia, patrząc na nią dużymi oczami, — mama powiedziała, iż trzeba cię oddać do domu starców.
Anna Nowak zamarła, jakby ktoś oblał ją lodowatą wodą.
— Do jakiego domu, skarbie? — zapytała ponownie, czując jak zimno przejmuje kontrolę nad jej ciałem.
— No, tam, gdzie mieszkają staruszkowie. Mama powiedziała tacie, iż będzie ci tam dobrze, nie będziesz się nudzić, — Kasia mówiła cicho, ale każde słowo uderzało jak młot.
— Ale ja nie chcę tam iść! Wolałabym pojechać do sanatorium, odpocząć, — odpowiedziała Anna Nowak, jej głos drżał, a myśli wirowały w głowie. Nie mogła uwierzyć, iż to usłyszała od dziecka.
— Babciu, tylko nie mów mamie, iż ci to powiedziałam, — wyszeptała Kasia, przytulając się do niej. — Podsłuchałam, jak rozmawiali w nocy. Mama mówiła, iż już umówiła się z jakąś panią, ale zabiorą cię dopiero, gdy trochę dorosnę.
— Nie powiem, moja droga, — obiecała Anna Nowak, otwierając drzwi do mieszkania. Jej głos drżał, nogi się uginały. — Coś mi niedobrze, zakręciło mi się w głowie. Położę się na chwilę, a ty się przebierz, dobrze?
Upadła na kanapę, czując, jak serce wali w piersi, a przed oczami wszystko pływa. Te słowa, wypowiedziane dziecięcym głosem, rozerwały jej świat na kawałki. To była prawda — straszna, nieubłagana prawda, której dziecko nie mogło wymyślić. Trzy miesiące później Anna Nowak spakowała rzeczy i wróciła na wieś. Teraz wynajmuje tam mieszkanie, oszczędza na nowy domek, żeby znaleźć jakąś opokę. Wspierają ją stare przyjaciółki i dalecy krewni, ale w jej duszy — pustka i ból.
Niektórzy ją osądzają, szepczą za plecami: „Sama jest sobie winna, powinna była porozmawiać z córką, wszystko wyjaśnić”. Ale Anna Nowak zna swoje.
— Dziecko nie wymyśli czegoś takiego, — mówi stanowczo, patrząc w pustkę. — Postępowanie Niny mówi samo za siebie. choćby nie zadzwoniła, nie zapytała, dlaczego wyjechałam.
Widocznie córka wszystko zrozumiała, ale milczy. A Anna Nowak czeka. Czeka na telefon, wyjaśnienie, chociaż jedno słowo, ale sama nie wykręca numeru — duma i uraza spowiły ją jak łańcuchy. Nie czuje się winna, ale serce pęka od tej ciszy, od zdrady, która przyszła od najbliższych. I codziennie pyta siebie: czy to całe pozostałości jej miłości i poświęceń? Czy jej starość jest skazana na samotność i zapomnienie?