Babcia obudziła się już w domu opieki. Synowa wszystko zorganizowała starannie, ale przeoczyła jeden szczegół…
Świadomość wróciła do Hanny Kowalskiej nagle. Otworzyła oczy i znalazła się w nieznanym pomieszczeniu, przypominającym szpitalną salę. Głowa ją rozsadzała, skronie pulsowały od bólu, a w pamięci była pustka jak tu trafiła? Co się stało?
Zamknęła powieki, próbując odtworzyć w myślach wydarzenia, które mogły ją zaprowadzić w to miejsce. Przed oczami stanął jej dwupokojowy mieszkaniec skromny, ale przytulny. Dostała je od zmarłego męża, który pracował w fabryce. Gdy go zabrakło, mieszkała tam z synem Jackiem. Przez lata panowało między nimi zrozumienie i ciepło.
Wszystko zmieniło się, gdy Jacek ożenił się z Magdą. Od jej pojawienia się atmosfera stała się gorąca napięcie między synową a teściową wybuchło niemal od razu.
To już kompletny szmelc mówiła Magda, rozglądając się po mieszkaniu. Meble jak z muzeum, zasłony jeszcze z PRL-u. Trzeba tu wszystko wyrzucić!
Hanna Kowalska tylko zaciskała zęby. Dla niej każdy przedmiot w tym domu był związany z drogimi wspomnieniami o mężu.
To mój dom i ja decyduję, co się w nim zostawia. Jak ci się nie podoba drzwi są otwarte odparła stanowczo.
Dla Magdy to był jasny sygnał do walki. W milczeniu zbierała urazy i postanowiła działać po swojemu. Już następnego dnia domagała się pozbycia książek:
Tu się nie da oddychać! Wszędzie kurz! A my, na marginesie, spodziewamy się dziecka!
Hanna wybuchnęła:
Te książki to nie tylko papier. Chcesz oddychać? Odkurz. Ale do mojej biblioteki nie macie prawa się zbliżać. Nie śpieszcie się z remontem poczekajcie, aż mnie zabraknie.
Kłótnie stały się codziennością. niedługo Jacek, zmęczony nieustannymi sporami, wyprowadził się z żoną do wynajętego mieszkania. Ale matkę odwiedzał regularnie. Pewnego dnia, nieco zakłopotany, poprosił:
Mamo, postaraj się dogadać z Magdą. Jest nam ciężko, a ty jesteś nam potrzebna.
Staram się. Tylko mam wrażenie, iż ona lubi te konflikty odparła Hanna.
Jakoś to rozwiążemy powiedział, choć sam nie miał pomysłu, jak.
Życie znów się odmieniło, gdy w parku przypadkiem poznała Stanisława starszego wdowca, dobrego i samotnego. Ich rozmowa przeciągnęła się było ciepło, prawdziwie. Po raz pierwszy od lat poczuła ulgę. Stanisław był prosty, otwarty i szczery. Jakby odżyła.
Później, przy kolacji, przedstawiła go synowi i synowej.
Jacek, Magdo, to Stanisław Nowak. Postanowiliśmy, iż zamieszka ze mną.
A wy dodał Stanisław z uśmiechem możecie się wprowadzić do mojego mieszkania. Niewielkie, ale za darmo.
Magda eksplodowała:
Żartujecie sobie? My z dzieckiem mamy się tłuc w kawalerce, a wy będziecie tu żyć jak u Pana Boga za piecem?! Nigdy!
Trzasnęła krzesłem i wyszła. Jacek, czerwony ze wstydu, mruknął: Wybacz hormony i podążył za nią.
Hanna została siedzieć, oszołomiona i zagubiona.
Wspomnienia przerwał nagły atak bólu. Zamknęła oczy. Gdzie jest? Jak tu trafiła?
Drzwi się otworzyły, weszła młoda kobieta w białym kitlu. W milczeniu sprawdziła puls i temperaturę.
Proszę pani gdzie ja jestem? Co się stało? zapytała Hanna.
Nie pamięta pani? odpowiedź była chłodna. Za