Andrzej Fogtt, artysta długodystansowy. „Nie pcham się tam, gdzie mnie nie chcą” | Artysta długodystansowy

polityka.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Jacek Kucharczyk


Życie nauczyło mnie, iż nie pcham się tam, gdzie mnie nie chcą. Szkoda na to czasu – mówi Andrzej Fogtt, artysta malarz, flirtujący z architekturą rzeźbiarz, myśliciel. Na 50-lecie pracy twórczej otrzymał niezwykły prezent: w maju zobaczymy jego prace w nowej galerii Skowronski Art w Warszawie. Początki miał wprost wymarzone: 1981 – indywidualna wystawa w prestiżowej Galerii „Zapiecek”, 1984 – propozycja reprezentowania Polski na 41. Biennale Sztuki w Wenecji i sukces Pawilonu Polskiego, uznanie organizatorów, gratulacje Jana Pawła II, tekst Bożeny Kowalskiej w legendarnym „Projekcie”. Wtedy pomówienie o współpracę z władzami PRL przerywa karierę i na lata wyklucza Andrzeja Fogtta ze środowiska. Nie załamuje się. Tworzy. Dziś zapowiada swoją jubileuszową wystawę.

Z pewnością dużo kosztowało pana pozostanie wiernym swojemu powołaniu, by być artystą.
Ktoś świadomie mi zaszkodził, ale dawno już wybaczyłem. Mogłem przypłacić to życiem, dosłownie. Przetrwałem, bo mam naturę sportowca. Wyzwania mnie mobilizują. Nie chciałem wyjeżdżać z Polski, zmieniać zawodu. Nigdy nie przestałem tworzyć. Przejmuje mnie tylko to, iż ostatnio pożegnałem kilku przyjaciół. Ten okres zapoczątkowała śmierć Mariana Turskiego, który był mi bardzo bliski. Po nim odeszli inni...

Stylem malowania ciągle pan zaskakuje. Który swój cykl darzy pan szczególnym sentymentem, a który jako artystę pana ukształtował?
Niezmiennie mam w sobie ciekawość, determinację, by coś intelektualnie dźwignąć. Sztuka wiele ma wspólnego z nauką, a kilka z chwilowym kaprysem. Wszystko ma początek w obserwacji natury, a mnie od lat fascynuje, jak mało wiemy o możliwościach ludzkiego umysłu. W 1973 roku sfotografowałem moją zaciśniętą pięść i powiększyłem ją do wysokości 250 cm. Ukazał się świat, który można zobaczyć tylko w soczewce teleobiektywu lub mikroskopu. Z tej fotografii zrobiłem ponadtrzymetrową rzeźbę. Tamto odkrycie dało początek cyklowi „Żywioły”. Kiedy zafascynowało mnie pole magnetyczne i możliwości wykorzystania go w sztuce, stworzyłem serię, w której energia pola tworzyła materię obrazu.

Idź do oryginalnego materiału