Albo wynajmiesz mieszkanie mojemu bratu, albo się pakuj i wynoś się stąd!” – oświadczył mąż

newskey24.com 1 tydzień temu

Dzisiaj był ciężki dzień. Wróciłem do domu i od razu usłyszałem podniesiony głos żony:

Albo wynajmiesz mieszkanie mojemu bratu, albo się pakuj i wynoś się stąd!

Kinga wróciła z pracy dwie godziny później niż zwykle. Dwie nowe klientki zapisały się do niej po poleceniach od znajomych.

Chcemy tylko do pani, Kingo! Jesteś najlepszą fryzjerką w całym Krakowie! Te słowa sprawiły, iż uśmiechała się całą drogę do domu.

Może faktycznie czas otworzyć własny salon? Dość już strachu i czekania na lepsze czasy.

Z zamyśleniem Kinga dotarła do bloku. W klatce schodowej usłyszała obce głosy dobiegające z ich mieszkania. gwałtownie otworzyła drzwi i zastygła w progu. W przedpokoju leżał zniszczony plecak, na podłodze brudne buty, a z kuchni ciągnął zapach alkoholu.

Kinga, poznajesz rodzinę? Krzysiek wrócił! Mąż wyjrzał z kuchni z dziwnym uśmiechem.

Młodszy brat Jacka siedział na kuchennej kanapie, wpatrzony w stół. Ten sam Krzysiek, który cztery lata temu wyprowadził się z domu do tancerki z klubu nocnego.

Cześć szwagier choćby nie podniósł wzroku.

Mamo, a kto to? szepnęła córka, która właśnie wróciła z zajmęć tanecznych.

To twój wujek Krzysiek, brat taty Kinga starała się mówić spokojnie. Prawdopodobnie go nie pamiętasz. Byłaś za mała, gdy wyjechał.

A dlaczego jest taki dziwny? Zosia zniżyła głos.

Idź do siebie, kochanie. Później pogadamy.

Kobieta weszła do łazienki i odkręciła wodę. Potrzebowała chwili, by ochłonąć. W lustrze zobaczyła zmęczoną twarz. Powoli przejechała dłonią po włosach korzenie już odrastały, ale teraz myślała o czymś zupełnie innym.

Cztery lata temu, gdy Krzysiek odszedł z domu, Kinga widziała, jak bardzo to Jacka zabolało. Przez miesiąc nie odzywał się do rodziców, obwiniając ich, iż odtrącili brata. Potem jakby się pogodził z sytuacją przestał wspominać o Krzysiu, nie odbierał jego rzadkich telefonów. Ale teraz wszystko się zmieniło.

Mąż wszedł za nią do sypialni, zawahał się, po czym cicho powiedział:

Zostanie u nas. Tak musi być. Przynajmniej na jakiś czas. Brat potrzebuje pomocy. Krzysiek jest w złym stanie. Zdradzała go, więc się rozwiedli. Do rodziców nie może wrócić.

I sam o tym zdecydowałeś? choćby mnie nie pytając? Nie rozmawiając ze mną? Kinga odwróciła się do męża. Nie uważasz, iż to bezczelność?

A co tu było pytać? To mój brat, nie ma gdzie iść.

Jacku, mamy nastoletnią córkę. Widziałeś, w jakim on jest stanie? Myślisz, iż to w porządku, żeby codziennie to widziała? Krzysiek

Właśnie dlatego potrzebuje pomocy. Rodzina! Jacek po raz pierwszy tego wieczoru spojrzał żonie w oczy. Rozumiesz, iż nie mogę go zostawić. To niemożliwe!

Jak długo to potrwa?

Tak długo, jak będzie trzeba. Brat musi dojść do siebie.

A co z Zosią? Pomyślałeś o niej? Jest w takim wieku

Kinga, przestań! mąż podniósł głos, czego nigdy wcześniej nie robił. To mój brat. Mój młodszy brat. Nie zostawię go samego w potrzebie.

Kinga otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale zamilkła. Coś w jego głosie sprawiło, iż się zatrzymała. Przez czternaście lat, które razem przeżyli, nigdy nie słyszała tak twardego tonu.

Dobrze odwróciła się do okna. Tylko niech nie pije w domu. I znajdzie pracę.

Jacek nic nie odpowiedział i wyszedł w milczeniu. Przez ścianę Kinga słyszała, jak cicho rozmawia z bratem w kuchni. Bardzo cicho. Pewnie po to, żeby ona nie słyszała.

Zegar w kuchni wskazywał długo po północy, gdy głosy w końcu ucichły. Kinga leżała bez snu, nasłuchując kroków na korytarzu. Jacek nie położył się od razu. Długo chodził tam i z powrotem, urządzając bratu nocleg w salonie.

Wszystko będzie dobrze szepnął, wchodząc pod kołdrę. Ale Kinga nie była już tego taka pewna.

***

Ranek zaczął się od zapachu alkoholu w kuchni. Kobieta w milczeniu przygotowywała śniadanie dla córki, starając się nie zauważyć pustych butelek na stole i brudnej popielniczki.

W ciągu miesiąca prawie przywykła, iż ich kuchnia zamieniła się w nocny bar dla dwóch mężczyzn.

Mamo, idę do szkoły Zosia przemknęła obok śpiącego na kanapie wujka, przyciskając do piersi plecak. Ostatnio córka starała się jak najmniej przebywać w domu zapisała się na jakieś zajęcia i wisiała u koleżanek.

Kinga po raz kolejny patrzyła, jak córka gwałtownie wymyka się za drzwi, i czuła, jak w środku narasta złość.

Ten tymczasowy gość w ciągu miesiąca zniszczył wszystko, co budowali latami przytulne rodzinne wieczory, wspólne kolacje, szczere rozmowy z Zosią.

Dzień dobry Jacek wyszedł z sypialni już ubrany. Jest kawa?

Została wczorajsza skinęła głową w stronę ekspresu. Swoją drogą, musimy porozmawiać.

Tylko nie teraz, spóźniam się mąż złapał kubek i skrzywił się na zimną kawę.

Kiedy, Jacku? Codziennie się spóźniasz. A wieczorem siedzisz z bratem.

Mężczyzna zatrzymał się w drzwach i zdziwiony zapytał:

Co chcesz powiedzieć?

Że czas coś postanowić. Nie możemy wiecznie utrzymywać zdrowego faceta. To nie w porządku!

On ma depresję, Kinga. Widzisz, iż jest w rozsypce.

A my? My nie jesteśmy w rozsypce? Zosia nie chce wracać do domu. Ja codziennie wracam do syfu i smrodu. Ty

Co ja?

Zmieniłeś się. Jakbym cię nie znała. Stałeś się kimś innym.

Jacek postawił kubek na stole:

Wiesz co? Pogadamy wieczorem. Spokojnie. Bez histerii.

Nie. Teraz! Kinga zagrodziła mu drogę. Chcę, żeby za tydzień Krzyśka tu nie było. Niech wynajmie mieszkanie, znajdzie pracę. Co chce! Ale niech nie żyje na nasz счет

Idź do oryginalnego materiału