A Ty byłeś dla mnie ważny…

newsempire24.com 4 dni temu

Zawsze mi się podobałaś…

Kinga wyszła z biura i podeszła do samochodu zaparkowanego na osiedlowym parkingu. Maskę i przednią szybę pokrywała cienka warstwa śniegu. Wsiadła, od razu włączając ogrzewanie, by rozgrzać zmarznięte wnętrze. Potem uruchomiła wycieraczki, strząsając biały pył ze szkła.

Ruszyła, włączając się do wieczornego ruchu. Korki były koszmarem — światła zmieniały się w nieskończoność, a samochody stały w miejscu jak zaklęte. Gdy minęła galerię handlową, postanowiła zjechać i przeczekać tłok, może coś kupi na święta.

Ale i tu parking był zatłoczony. Kinga już żałowała decyzji, gdy nagle w lusterku błysnęły reflektory — jakiś SUV cofał się, ustępując jej miejsce.

W środku panował tłok, gorąco i chaos. Poluzowała szalik, odpięła płaszcz i ruszyła między półkami. Oślepiały ją kolorowe bombki, migające lampki i tłumy ludzi. Wrzuciła do koszyka kilka błyszczących ozdób, srebrne renifery na choinkę, zestaw ręczników z Mikołajem i kieliszki do szampana z życzeniami.

W domu się zastanowi, komu co dać. Dla mamy i męża wybierze coś lepszego, ale znajomym wystarczą te drobiazgi. Stanęła w kolejce do kasy, zmęczona hałasem. Głupia decyzja — przyjść tu w piątkowy wieczór.

W końcu się doczekała. Przy kasie z przerażeniem zdała sobie sprawę, iż nałożyła za dużo. No cóż, zawsze się przyda.

Wyszła na mróz, poprawiła szalik i ruszyła w stronę wyjścia, uważając, by ktoś nie uderzył w jej torbę.

„Kinga!”

Nie zareagowała od razu. Dopiero gdy ktoś krzyknął „Nowak!”, zatrzymała się, zdezorientowana. Ludzie przepychali się obok, potrącając ją. Odstąpiła na bok, rozglądając się.

„Cześć, Kinga” — usłyszała tuż obok.

Odwróciła głowę. Stał przed nią brodaty mężczyzna w przeciągniętej na czoło czapce. Uśmiechał się, brakowało mu przedniego zęba. Ubrany byle jak. Już żałowała, iż się zatrzymała. Ten menel na pewno nie był jej znajomym.

„Nie poznajesz?” — spytał. — „A ja ciebie od razu. Wyglądasz na milion.” — Zaśmiał się ochryple.

Coś w jego głosie wydało jej się znajome, ale nie mogła skojarzyć.

„Chodziliśmy do jednej klasy.”

„Kamil?!” — wykrztusiła. Chciała zapytać, co go doprowadziło do takiego stanu, ale się zawahała.

„No ja” — uśmiechnął się szeroko, znów odsłaniając lukę w uzębieniu. — „Zmieniłem się?”

„Tak” — skinęła głową. — „Co się stało?”

„Długa historia. Może usiądziemy? Jest tu kawiarnia.” — Patrzył na nią z nadzieją.

Nie mogła pogodzić tego widoku z pamięcią. To przecież Kamil, w którym była zadurzona w liceum, przez którego płakała nocami. A teraz wstydziła się stać obok niego.

„Przepraszam, muszę iść” — powiedziała, unikając jego wzroku.

Ale on nie rezygnował. „Tylko chwilę. Tysiąc lat się nie widzieliśmy.”

W kawiarni był tłok. Wskazał stolik w ciemnym kącie. „Tam nas nikt nie zauważy” — pomyślała.

Kelner przyniósł menu. Kamil przejrzał je łapczywie, przełykając ślinę.

„Tylko kawę” — rzuciła Kinga.

Kelner zignorował Kamila, patrząc na nią z dezaprobatą. „Co taka kobieta robi z tym typem?” — mówił jego wzrok.

Gdy kelner odszedł, Kamil zaczął jeść jak głodny. Sąsiedni stolik obserwował ich z ciekawością.

„Co się z tobą stało?” — spytała, byle skończyć tę rozmowę.

Odłożył widelec. „Żona, Janina. Wciągnęła mnie w interes. Straciłem wszystko. Ojciec zmarł na zawał… a ona wyszła za mojego byłego wspólnika. Pewnie to uknuli.” — Głos mu się załamał.

Kinga chciała zapłacić, ale on się obraził. „Nie poniżaj mnie.”

Wyszli. „Nie odprowadzaj mnie” — powiedziała ostro, odchodząc bez oglądania się.

W domu mąż spytał, co się stało. Opowiedziała mu o Kamilu.

„Słabeusz” — skwitował. „Mógł walczyć.”

„Może dasz mu pracę?” — poprosiła.

„Zobaczę. Ale tylko dla ciebie.”

W przedświątecznym tłumie Kinga znów spytała o Kamila w galerii.

„Zniknął” — wzruszył ramionami ochroniarz.

„Człowiek przepadł, a wy choćby nie szukacie?!”

„Mam szukać każdego menela?”

Zostawiła wizytówkę. Kamil nigdy nie zadzwonił.

Pewnego dnia, na ulicy, wydało jej się, iż go widzi. Ale to był ktoś inny.

Wolała wierzyć, iż się ogarnął. Ale w głębi duszy bała się najgorszego.

Idź do oryginalnego materiału