A teraz pomyślałam, iż chyba jesteśmy jakąś nie taką rodziną, co?

newskey24.com 1 tydzień temu

No właśnie pomyślałam, iż my chyba jesteśmy jakąś nienormalną rodziną Jak dobrze, iż mam ciebie powiedział Aleksander, przytulając żonę.

A ja jestem szczęśliwa, iż jesteś ze mną! odparła Bogusia.

No a z kim mam być? zaśmiał się mąż. Oczywiście, tylko z tobą. Bo ty jesteś moim przeznaczeniem. Najlepszą kobietą na świecie.

Bogusia nic nie odpowiedziała, pocałowała męża w policzek i pospieszyła do kuchni wyciągać z piekarnika ciasto.

Dziś małżeństwo Nowaków obchodziło srebrne wesele. Postanowili świętować skromnie, w wąskim gronie rodzinnym. Tylko oni i ich dzieci. Dzieci mieli dwoje syna Jacka, ucznia drugiej klasy liceum, i córkę Zosię.

Dziewczyna niedawno skończyła studia, dostała pracę i zaczęła mieszkać osobno. Wynajmowała mieszkanie niedaleko pracy. I choć Bogusia przekonywała córkę, iż w domu jest miejsce dla wszystkich, Zosia upierała się, iż chce spróbować samodzielności.

Po co wydawać pieniądze na wynajem? pytała Bogusia. Masz tu swój pokój, żyjemy zgodnie, po co się odgradzać? Jak wyjdziesz za mąż, to się wyprowadzisz.

Mamo, bardzo was z tatą kocham i wiem, iż mnie nie wyrzucicie, ale chcę spróbować żyć na własną rękę. I nie gniewaj się, ale tak pysznie gotujesz i pieczesz takie ciasta, iż boję się zamienić w słonika. Ty jesteś taka szczupła, jesz i nie przybierasz, a ja, niestety, nie odziedziczyłam tego po tobie! Muszę pilnować figury, a jak mam to robić, mieszkając z wami? Przecież nie mogę się oprzeć twoim słodkościom.

Bogusia uśmiechnęła się, patrząc na córkę. Zosia wcale nie była do niej podobna. Bogusia była niska i drobna, wręcz chuda. Często mylono ją z nastolatką. Wyglądała bardzo zwyczajnie.

Nie starała się też jakoś specjalnie upiększać. Rzadko używała makijażu, włosy zwykle zbierała w kucyk, ubierała się skromnie. A Zosia była prawdziwą pięknością poszła w ojca.

Aleksander był przystojnym mężczyzną. Wysoki, dobrze zbudowany. Z wiekiem trochę przytył, co nie było dziwne przy ciastach Bogusi. W młodości był bardzo przystojny, i teraz, w wieku czterdziestu ośmiu lat, wciąż robił wrażenie.

Bogusia wiedziała, iż przy nim wyglądała niepozornie. Dawno przywykła do szeptów za swoimi plecami i nie zwracała na nie uwagi, bo wiedziała jedno dla męża była najpiękniejszą i najbardziej pożądaną kobietą na świecie.

***

Gdy Bogusia poznała Aleksandra, miała dwadzieścia lat, on dwadzieścia dwa.

Tamtego wrześniowego dnia studentka Bogusia szła na urodziny swojej koleżanki i przyjaciółki Weroniki. Prezent przygotowała wcześniej, ale po drodze postanowiła kupić jeszcze mały bukiet kwiatów.

W kwiaciarni, do której weszła, był tylko jeden młody mężczyzna. Wybierał kwiaty. Sprzedawczyni, miła dziewczyna, proponowała mu różne bukiety, zerkała na niego z wyraźnym zainteresowaniem. Bogusia też na niego spojrzała i zrozumiała, dlaczego. Był naprawdę przystojny.

Z taką urodą tylko w filmach grać pomyślała wtedy. A może i gra? Niesamowicie przystojny.

W tym samym czasie chłopak też ją zauważył i zwrócił się do niej.

Dziewczyno, który bukiet bardziej ci się podoba? Ten z czerwonymi różami czy ten z piwoniami?

Bogusia zmieszała się. Nie spodziewała się, iż ten przystojniak do niej zagada, ale odpowiedziała:

Wybrałabym piwonie, chociaż większość dziewczyn woli róże.

A twojej dziewczynie jakie kwiaty się podobają? spytała sprzedawczyni.

Mojej dziewczynie? zdziwił się chłopak. Nie, nie kupuję kwiatów dla dziewczyny, w ogóle nie znam tej osoby.

Jak to? zdziwiła się sprzedawczyni, wymieniając spojrzenie z Bogusią.

Kumpel idzie na urodziny do kuzynki i namówił mnie, żebym poszedł z nim wyjaśnił, widząc ich miny. Nie mogę przecież przyjść z pustymi rękami, więc kupuję kwiaty. Ale jest taki wybór, iż nie wiem, co wybrać.

jeżeli weźmiesz róże, na pewno się nie pomylisz, wszystkie dziewczyny je lubią powiedziała Bogusia.

A ty też lubisz? zapytał chłopak.

Bogusia poczuła, iż się rumieni. Spuściła wzrok i odpowiedziała:

Najbardziej lubię polne kwiaty, ale róże też. Chyba wszyscy je lubią.

interesujące powiedział ja też lubię polne kwiaty. Moja mama zawsze, jak jedzie na działkę, przywozi bukiet. Mamy tam niedaleko łąkę, rośnie tam wszystko. W polnych kwiatach jest jakaś wyjątkowa uroda. Z pozoru niepozorne, ale jak się przyjrzeć, są niesamowite.

Młody mężczyzna kupił bukiet róż i wyszedł z kwiaciarni, uśmiechając się do Bogusi.

Jaki przystojny, prawda? powiedziała sprzedawczyni. Sam uśmiech coś wart! Wygląda jak aktor.

Też mi się tak wydawało odparła Bogusia.

Kupiła mały bukiet chryzantem i pożegnawszy się, poszła do Weroniki.

Jakież było jej zdziwienie, gdy na przyjęciu zobaczyła tego uśmiechniętego przystojniaka z kwiaciarni. Okazało się, iż ma na imię Olek i przyszedł ze swoim kolegą Darkiem, kuzynem solenizantki.

Olek też był zaskoczony, widząc dziewczynę, z którą przed chwilą rozmawiał o kwiatach. Cały czas na nią zerkał i się uśmiechał. Bogusia też nieśmiało odpowiadała uśmiechem i odwracała wzrok. A gdy impreza rozkręciła się na dobre, chłopak przysiadł się do niej i zaczęli rozmawiać.

O czym wtedy rozmawiali, teraz, po tylu latach, Bogusia już nie pamiętała. Olek coś pytał, ona odpowiadała, on coś opowiadał, a ona słuchała

I nie rozumiała, po co on siedzi obok niej, po co się uśmiecha i poświęca jej uwagę. Widziała kątem oka, jak Weronika na nią zerka i dziwiła się, dlaczego przyjaciółka jest zła.

Gdy zaczęła grać muzyka i goście ruszyli do tańca, Weronika podeszła do Olka i zaprosiła go. On jakoś zawstydzony spojrzał na Bogusię i poszedł tańczyć z solenizantką.

Idź do oryginalnego materiału