A nas w gościach poczęstowano… pustą herbatą

przytulnosc.pl 4 dni temu

Dziś przypomniała mi się pewna sytuacja, która do dziś budzi we mnie niesmak. To wtedy zrozumiałam, iż ludzka gościnność może mieć bardzo różne oblicza.

Wybraliśmy się z mężem i dziećmi na spacer nad rzekę. Tam spotkaliśmy znajomych — również z dzieckiem. Dzieci zaczęły się razem bawić, a my usiedliśmy porozmawiać. Opowiedzieli nam, iż kupili działkę niedaleko i spędzają tam całe lato. Kiedy już mieliśmy się zbierać, zaprosili nas na herbatę. Niechętnie, ale dzieci zaczęły prosić, więc zgodziliśmy się.

Działka była malutka, ale całkiem przytulna. Usiadaliśmy pod zadaszoną werandą, głodni i zmęczeni. Czekałam na choćby skromne poczęstunki… Ale nic z tego. Dostaliśmy tylko herbatę — bez cukru, bez ciasteczka, bez niczego.

Najdziwniejsze było to, iż chwilę wcześniej widziałam, jak z samochodu wynosili torby pełne jedzenia. Pomyślałam: „Trudno, ich wybór. Gospodarz – pan.” Ale wtedy przyjechał kurier… z czterema pizzami i zestawem sushi. Zapach był obłędny, aż burczało nam w brzuchach.

Znajoma zaprosiła do środka tylko swoje dziecko i tam nakryła mu do stołu. My dalej siedzieliśmy na zewnątrz. Gospodyni nerwowo zmywała naczynia, a jej mąż ziewał ze znudzeniem, nie oferując nam niczego. Zero słowa. Zero propozycji.

Wymieniliśmy z mężem spojrzenia i pożegnaliśmy się.

Wyszliśmy z poczuciem zażenowania, jakbyśmy sami się wprosili. Najgorsze? Mój mąż pomógł temu znajomemu znaleźć pracę i awansować. A on potraktował nas jak zbędny balast.

Dlaczego w ogóle nas zapraszali? Żeby pochwalić się działką? Żeby pokazać, jak im się powodzi?

Kiedy ja zapraszam gości — mam ochotę ich ugościć. choćby jeżeli ktoś wpadnie znienacka — zawsze znajdzie się coś w szafce lub upiekę szybkie ciasto. Dla mnie to naturalne.

Ale zamawiać pizzę i sushi, a potem zjeść to za zamkniętymi drzwiami, mając gości na werandzie? Przepraszam, ale dla mnie to zwykły brak taktu i serca.

A wy? Jak byście się poczuli w takiej sytuacji?

Idź do oryginalnego materiału