Z Andrzejem poznałam się dwa miesiące temu. Na początku wszystko było wspaniale, ale potem zaczęłam się martwić. Chodziło o to, iż Andrzej codziennie wieczorem przychodził do mnie na kolację, ale nigdy nie przynosił ze sobą żadnych produktów.
Początkowo wstydziłam się mu o tym mówić i kupowałam wszystkie produkty sama.
W weekendy jeździliśmy z Andrzejem do jego domku na wsi. Był tam mały ogród, dobra sauna i budował się basen.
Ostatnim razem byłam zmuszona choćby na działkę kupić produkty, ponieważ wszystko się skończyło. A tłustego mięsa nie mogłam jeść.
I tak zrozumiałam, iż przygotowując dla Andrzeja smaczne jedzenie i żyjąc na dwa domy, nie wystarczało mi pieniędzy z pensji.
Dlatego poprosiłam Andrzeja, żeby kupił produkty, abym mogła przygotować kolację. Napisałam listę, co trzeba kupić. Andrzej nie kłócił się i obiecał wszystko kupić.
Postanowiłam przygotować smaczny obiad. Umyłam kuchnię i przygotowałam jedzenie. Potem zaczęłam czekać na Andrzeja. Byłam bardzo zmęczona. Udało mi się ugotować barszcz, zrobić pilaw z mięsem i sałatkę. Upiekłam też pierożki z jabłkami.
Andrzej przyjechał o trzeciej po południu.
— Cześć, kochanie! Kupiłem produkty. Prawda, majonezu, pomidorów i kurczaka nie kupiłem. Nie znalazłem normalnego mięsa. Ale za to kupiłem ci 10 jajek, dwa udka, cebulę. A jeszcze przywiozłem jabłka z mojej działki.
Wszystko to Andrzej postawił na stole. Spojrzałam zdziwiona na Andrzeja i na to, co przywiózł. Nie bałam się wydawać niegrzeczna. Od razu powiedziałam do Andrzeja:
— A dlaczego jajka są takie małe? Są gołębie?
— Nie, kurczęce.
— To dlaczego są takie małe?
— Bo była wyprzedaż w sklepie!
— Czyli kupiłeś najtańsze! A cebula! Dlaczego taka? Prosiłam cię, żebyś kupił normalną cebulę! A ta cebula jest tylko na sadzenie. Już pora ją sadzić, a mnie potrzebna była do sałatki. A jabłka!? Dlaczego przywiozłeś najkwaśniejsze jabłka z twojego ogrodu. Dlaczego nie przywiozłeś czerwonych jabłek, z innego drzewa?
— Bo wszystkie zabrała moja córka!
— Ale przecież masz jeszcze skrzynkę takich jabłek na werandzie!
— Zapomniałem o nich.
— jeżeli z tego wszystkiego, co przywiozłeś, przygotuję kolację, będzie smaczna? Jak myślisz?
— Nie denerwuj się. Pojedźmy teraz do sklepu, a ty kupisz wszystko, co potrzebne. Jestem mężczyzną i nie znam się na produktach.
— Ale sobie kupujesz normalne produkty! I ryby, i mięso!
— Oj, przestań! Jestem tak głodny! A u ciebie tak ładnie pachnie!
Nalałam barszczu, który ugotowałam według babcinego przepisu. Andrzej pochwalił go i poprosił o dokładkę. Pilaw też mi dzisiaj wyszedł bardzo dobrze: ryż się rozpadł, dodałam wschodnich przypraw. Potem były pierożki z herbatą.
Po obiedzie Andrzej zapytał:
— Czy pozostało pilaw?
— Tak, jest! Córka przyjdzie wieczorem jeść. Ale jeszcze zostanie. A co?
— Nałóż mi do pojemnika pilawu do pracy. Wyszedł ci świetnie.
— Cieszę się, iż ci smakował.
— Tylko mięsa było mało! Lubię, kiedy są duże kawałki mięsa! Moje poprzednie kobiety lepiej mnie karmiły!
Otworzyłam usta ze zdziwienia. Było mi tak przykro.
— Co powiedziałeś?
— No, powiedziałem, iż moje byłe kobiety nie żałowały dla mnie mięsa! Dawali mi duże kawałki mięsa na talerz!
Zebrałam wszystkie produkty, które Andrzej przywiózł, złapałam go za rękę. Zaprowadziłam go do drzwi wejściowych i powiedziałam:
— Zabierz te dziwne produkty, które przyniosłeś i idź tam, gdzie lepiej cię karmią, Andrzejku!
— Natalia, nie trzeba. Wszystko jest w porządku! Jestem syty!
— A ja jestem syta tobą! I twoją bezczelnością i chciwością! Więc naprzód! I zapomnij o mnie na zawsze!