A co w nim odkryłaś?

polregion.pl 1 tydzień temu

Dlaczego go pokochałaś?

Alicja wyszła ze sklepu i schodziła po schodach, gdy nagle przed nią zatrzymał się czerwony samochód zagranicznej marki. Z auta wysiadła młoda kobieta. Poryw wiatru poderwał falbankę jej sukienki, a kosmyk włosów zasłonił jej twarz. Kobieta odgarnęła włosy wprawnym ruchem, przytrzymała materiał i minęła Alicję.

— Ewa?! Ewka! — zawołała za nią Alicja.

Ewa odwróciła się, rozejrzała, aż w końcu wzrok jej zatrzymał się na Alicji. Przez chwilę stały tak, patrząc na siebie.

— Nie poznałaś mnie? — Alicja znów podeszła pod drzwi sklepu. — Ja, Alicja. Alicja Kowalska.

— Alicja. Rzeczywiście, nie poznałam. Długo się żyje — powiedziała sucho Ewa.

— Widzę, iż jesteś w biegu… — Alicja pociągnęła ją na bok. — Odejdźmy, stoimy na drodze. Ależ ty się zmieniłaś!

Ewa uśmiechnęła się pobłażliwie.

— Mieszkasz tu blisko? — zapytała.

— Nie, pracuję. Wyszłam w przerwie. A ty? — odparła Alicja.

— Słuchaj, po co tu stoimy? Masz czas? Wejdźmy do kawiarni, pogadamy. Kiedy indziej się możemy przecież nie spotkać.

— Dobrze — zgodziła się Alicja.

Weszły do małej, półpustej kawiarni w sąsiednim budynku, bardziej przypominającej bar. Usiadły przy stoliku przy oknie. Ewa skinęła na kelnerkę. Ta, żując gumę, leniwie podeszła i rzuciła przed nimi menu z wyraźną niechęcią.

— Nie trzeba — Ewa odsunęła plastikowe karty. — Dwa sałatki, dwa biszkopty i herbatę. I szybko.

Przeniosła wzrok na Alicję i uśmiechnęła się. Kelnerka odeszła, kołysząc szczupłymi biodrami.

— No więc, jak ci się wiedzie? — Ewa wygodniej rozsiadła się na plastikowym krześle.

— Normalnie. Byłam zamężna, choć krótko. Dzieci nie mam. Widzę, iż u ciebie wszystko super — odpowiedziała Alicja.

— Nie narzekam — Ewa zaśmiała się cicho i pokazała prawą dłoń z pierścionkiem na palcu.

— A dzieci? — dopytała Alicja.

Kelnerka wróciła z tacą, postawiła przed nimi dwa talerzyki z maleńkimi ciastkami, filiżanki i mały porcelanowy czajniczek.

— Słuchaj, a twoi rodzice żyją? — Ewa nagle zapytała, gdy kelnerka odeszła.

— Tata zmarł parę lat temu, a mama… Mama jeszcze żyje, ale po jego śmierci podupadła na zdrowiu — odpowiedziała smutno Alicja, kręcąc filiżanką na spodku.

Ewa nalała herbatę. Zapachniało miętą.

— Szkoda. Bardzo lubiłam twoich rodziców. Nie to, co moją matkę. Zawsze niezadowolona, dobrego słowa się od niej nie doczekasz. Nic dziwnego, iż ojciec od nas odszedł. Jak ja lubiłam u was w domu. Takie spokojne. — W jej oczach zamigotały wspomnienia.

Alicja westchnęła ciężko…

***

Mieszkali z Grześkiem w jednej klatce schodowej. Alicja na czwartym piętrze, on na trzecim. Najpierw chodzili do tego samego przedszkola, potem trafili do jednej klasy. Ojciec Grześka pił i często urządzał awantury. Chłopak uciekał wtedy do Alicji.

W dziewiątej klasie dołączyła do nich nowa dziewczyna. Po rozwodzie rodziców przeprowadziła się z matką do sąsiedniego bloku. Ewa, piękna i pewna siebie, od razu zwróciła uwagę Grześka. Alicja była zazdrosna. Wcześniej szli razem do szkoły i wracali razem. A teraz…

— Co? Zapomniałeś czegoś? — spytała Alicja, gdy Grześek zatrzymał się na środku podwórka.

— Poczekajmy.

— Na co? — zaczęła się już irytować.

W tej chwili otworzyły się drzwi sąsiedniego bloku i wybiegła Ewa. Podbiegła do nich, uśmiechnięta, patrząc tylko na Grześka. Obok niej Grześek stawał się rozmowny i dowcipny, jakby inny. Żartował, opowiadał historie. Ewa śmiała się głośno, a Alicja szła obok, cicha i smutna.

Po lekcjach Grześek pierwszy wpadał do szatni, ubierał się i czekał na Ewę z jej kurtką w ręku. Szli razem do domu, zapominając o Alicji. Na przerwach Ewa rozmawiała z nią, jakby nigdy nic.

Raz poszli we trójkę do kina. Gdy światła zgasły, a potem znów się zapaliły, Alicja zauważyła, iż Ewa i Grześek trzymają się za ręce. Tak wrócili do domu. Alicja została z tyłu, a oni choćby tego nie zauważyli. Więcej już z nimi nigdzie nie poszła.

Po maturze rozeszli się: Alicja poszła na ekonomię, Grześek do technikum mechanicznego, a Ewa do szkoły krawieckiej.

Zimą Alicja zachorowała, kilka dni nie było jej na uczelni. Za oknem sypał śnieg, zbliżały się święta. Patrzyła na zaspy na podwórku, gdy nagle zobaczyła Ewę. gwałtownie szła w stronę jej bloku. Alicja pomyślała, iż idzie do niej, otworzyła drzwi i czekała. Ale kroki ucichły piętro niżej. Usłyszała głos Grześka: „Nareszcie…” Drzwi zatrzasnęły się…

Alicję oblał gorąc. Usiadła na stołku pod wieszakiem i rozpłakała się. Ewa przychodziła do Grześka, gdy jego rodzice byli w pracy. Myśl o tym, co tam robili, bolała nie do zniesienia.

Pewnego dnia mama wróciła ze sklepu i powiedziała, iż spotkała matkę Grześka. Narzekała, iż mój pije jeszcze więcej, a syn wyprowadził się. Wynajął mieszkanie i żyje tam z Ewą.

Na ostatnim roku Alicja wyszła za mąż za kolegę z roku. Mieszkali z jego matką. Ta nieustannie wtrącała się w ich życie, uczyła Alicję, jak dbać o męża. Krzysiek okazał się maminsynkiem.

— Krzysiu, po co się ze mną ożeniłeś? — spytała raz. — Żadna żona nie zastąpi ci matki.

— Mama chce dobrze. Przyzwyczaisz się.

— Nie chcę. Mieszkaj z nią — powiedziała i zaczęła pakować rzeczy.

Krzysiek tylko wzruszył ramionami i wrócił do komputera. Rozwód był szybki. Nie mieli dzieci, nie było co dzielić. Tak skończyło się krótkie małżeństwo Alicji.

Grześka widziała tylko raz, na pogrzebie jego ojca. Nie zdążyli choćby porozmawiać. niedługo jego matka wyszła ponownie za mąż.

***

AlicjiNastępnego dnia wyszła z pracy wcześniej, kupiła leki i ciepły obiad, i skierowała się tam, gdzie wreszcie chciała być – do Grześka.

Idź do oryginalnego materiału