6 tysięcy złotych za 1 km jazdy. Turystyczny absurd w Chorwacji

g.pl 4 dni temu
Chorwacka wycieczka Nowozelandki zamieniła się w prawdziwy koszmar, po tym, jak zdecydowała się na krótką przejażdżkę lokalną taksówką. Turystyka straciła ponad połowę budżetu przeznaczonego na podróż po Europie. Nieuczciwy kierowca pobrał z jej karty 1506 euro za przejazd wynoszący zaledwie nieco ponad jeden kilometr.
Historia Carol Cowan obiegła chorwackie media. Jak informuje serwis jutarnji.hr, do oszustwa doszło w maju tego roku. Wówczas kobieta wybrała się w dłuższą podróż po Starym Kontynencie. Najpierw odwiedziła Włochy i Słowenię, a później dotarła do Chorwacji. Odwiedziła między innymi Opatiję i Split, skąd pojechała do Zagrzebia. Miała tam spędzić dwa dni, a następnie wybrać się na wycieczkę do innych państw Europy. Niestety jej plany pokrzyżowała jedna decyzja. Będąc w stolicy Chorwacji, zamiast z tramwaju postanowiła skorzystać z usług lokalnego taksówkarza. Nie wiedziała jednak, iż zapłaci za to fortunę.


REKLAMA


Zobacz wideo Jak wygląda chorwackie 20 centów? Ile kosztuje sushi, a ile wynosi prowizja w chorwackim bankomacie?


Taksówka w Chorwacji kosztowała ją ponad 1 tys. euro. "Na wyświetlaczu widniało 150"
Turystka po dotarciu do Zagrzebia postanowiła wsiąść w taksówkę, aby szybciej dotrzeć do miejsca, w którym miała nocować.
Było mi gorąco, byłam zmęczona i głodna. Klimatyzacja w pociągu nie działała, a toaleta w moim wagonie była zamknięta. Zamiast skorzystać z tramwaju, jak doradziła mi współpasażerka, postanowiłam wziąć taksówkę spod Dworca Głównego
- wyjaśniła. Na postoju podeszła do samochodu bez oznaczeń, jednak kierowca potwierdził, iż oferuje usługi taksówkarskie. Carol wsiadła do auta i poprosiła mężczyznę, aby zawiózł ją na oddaloną o zaledwie nieco ponad kilometr ulicę Frankopanskiej. Kobieta miała przy sobie jedynie 65 euro w gotówce i była przekonana, iż taka kwota jej wystarczy. gwałtownie jednak okazało się, iż potrzebuje znacznie więcej pieniędzy. Już po krótkiej chwili taksometr wskazał 42 euro, a później 85 euro. Turystka powiedziała mężczyźnie, iż nie stać ją na taki kurs. Kierowca poinformował zaś, iż może zapłacić kartą. Choć nie miał przy sobie terminala, zadzwonił po kolegę.
Kiedy dojechaliśmy na ulicę Frankopańską, taksometr wskazywał 185 euro, a ja płakałam. Wtedy taksówkarz powiedział, iż da mi zniżkę i obciąży mnie 'tylko' kwotą 150 euro
- powiedziała w rozmowie z chorwackimi dziennikarzami. Po chwili pojawiło się drugie auto, z którego wysiadł mężczyzna z terminalem. Jej kierowca wziął do ręki urządzenie i wpisał wskazaną wcześniej kwotę.
Powiedział: 150 euro, okej? Na wyświetlaczu widniało 150 euro, więc się zgodziłam
- wyjaśniła. Carol nie wiedziała, iż ostatecznie kwota została zmieniona na 1506 euro, czyli ponad 6,4 tysiąca złotych. Nie wydano jej również paragonu.


Turystka została oszukana w Chorwacji. Sprawą zajęła się policja
Po jakimś czasie turystka sprawdziła saldo swojej karty i zobaczyła, iż pobrano od niej aż 1506 euro. Była załamana, ponieważ ta kwota stanowiła połowę budżetu, który przeznaczyła na całą podróż. Zgłosiła pomyłkę firmie taksówkarskiej oraz lokalnym służbom. Postanowiła też wrócić do Nowej Zelandii, rezygnując z dalszej podróży po Europie. Portal jutarnji.hr dotarł do właściciela firmy przewozowej, Ivana Madžara, który wyjaśnił, iż nie prowadził taksówki, a jedynie pożyczył swój terminal koledze.
Wtedy padał deszcz, nie widziałem, co ten człowiek wpisywał do terminala
- wyjaśnił. Mężczyzna nie był jednak w stanie wyjaśnić, dlaczego później przelał taksówkarzowi, który wiózł kobietę, aż 1506 euro ze swojego konta. Zapewnił jednak, iż policja zajmie się sprawą, jeżeli rzeczywiście doszło do oszustwa. Z najświeższych doniesień wynika natomiast, iż firma przewozowa zwróciła na konto Carol 1350 euro, co oznacza, iż za przejazd w Zagrzebiu zapłaciła dokładnie 156 euro.
Sprawdź również: Zmiany na polskim lotnisku. Kontrola bagażu będzie wyglądać inaczej. Już od przyszłego tygodnia
Myślę, iż taksówkarz po pokazaniu mi na ekranie kwoty 150 euro nacisnął cyfrę 6 i w ten sposób zmienił kwotę na 1506 euro. choćby 150 euro było wysoką ceną za tak krótki przejazd
- twierdzi Carol. Chorwacka ambasada zapewniła, iż zgłosi firmę Ivana Madžara do administracji podatkowej za brak paragonu. Kobieta chce zaś dzielić się swoją historią, by uchronić innych turystów przed podobnymi problemami. Jej zdaniem tego dnia nie padał deszcz, a kierowcy zwyczajnie chcieli ją oszukać.


Mam nadzieję, iż zdemaskowanie tego nieuczciwego taksówkarza odstraszy ludzi i nie będą już korzystali z jego usług
- podsumowała turystka z Nowej Zelandii. Niestety na kolejny tego typu przypadek nie musieliśmy długo czekać. Jak wskazuje chorwacki portal, 4 czerwca 2025 roku Ivan Madžar miał wieźć inną turystkę podróżującą z Dworca Głównego do Prečka, od której pobrał 110 euro, a więc blisko 500 złotych.
Źródła: jutarnji.hr, slobodnadalmacija.hr, rmf24.pl


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału