37 km rowerem po Gdańsku – różnorodne krajobrazy, interesujące miejsca, cudne miasto!

7zdjeczgdanska.pl 5 miesięcy temu

Cześć Przyjaciele!

Zabieram Was w rowerową miejską podróż, którą odbyłem 21 maja. Wracając z pracy, normalnie mam do przejechania 13,5 km, tymczasem pykło ich, tych kilometrów, trzydzieści siedem.

Jazdę od miejsca do miejsca, zacząłem w okolicy ulicy Wileńskiej, skończyłem zaś na ulicy Jana z Kolna. Zrobiłem ŚWIETNĄ trasę, na której znalazło się MNÓSTWO ciekawych miejsc!

Bo Gdańsk jest bogaty w interesujące pod kątem widoków, historii i aury miejsca. W maju odwiedziłem takowych dziesiątki, a nadal, na spokojnie, mogę zrobić trasę, obejmującą inne miejscówki.

Była więc stara jak i nowa zabudowa, była plaża, były parki, była woda w różnej postaci, był klimacik małego miasteczka/wioski, trochę historii, nowości i masa SUPER widoków!

Zapraszam serdecznie za mną!

Ma już kilkanaście lat!

Tak jak w przypadku poprzedniej (do zobaczenia TUTAJ) rowerowej miejskiej podróży, miałem do pokonania trasę z Kokoszek na Chełm. Zrobiłem to, ale kapkę dookoła Robienie zdjęć i tym samym spontaniczne kreowanie trasy, zacząłem przy ulicy Wileńskiej.

Między Rondem Pana Cogito, a zbiornikiem retencyjnym “Wileńska” jest niemal 40 metrów różnicy wysokości. Poskutkowało to ŚWIETNYM widokiem na Suchanino w momencie zjazdu ową ulicą, czego niestety nie utrwaliłem na fotografii (w końcu jechałem wraz z samochodami, zatem nie było jak się zatrzymać).

Zatrzymałem się za to kawałek dalej, oglądając zacny widoczek. Położony w dole i otoczony zielenią zbiornik retencyjny “Wileńska” jest od kilkunastu lat naturalnym zapleczem spacerowym okolicznych mieszkańców. Pamiętam, jak zapisywałem w zeszycie budowę ścieżek spacerowych wokół zbiornika, tymczasem minęło już 13 lat!

Urocza enklawa w środku dużego miasta

Trzynaście lat to jednak nic, jeżeli zestawimy je z wiekiem ślicznych domków, stojących kawałek dalej. Mowa o osiedlu zbudowanym w drugiej połowie lat 30-tych i pierwszej połowie lat 40-tych XX wieku przez hitlerowski związek zawodowy Deutsche Arbeitsfront. Architekt Otto Schröder zaprojektował 34 bliźniacze domy z ogródkami. Mimo dość mrocznej przeszłości osiedla, w tej chwili jawi się jako urocza enklawa w środku dużego miasta. Doprawdy uroczo wyglądają białe ściany z ciemnymi okiennicami, czerwone dachówki, drewniane szczyty, na tle bujnej zieleni.

Ulice kończące się w lesie

Ulica Wileńska kończy bieg przy ul. Sobieskiego, za którą rozpoczyna się ulica Jarowa, a ta wcina się między wzgórza (stąd nazwa), niknąc w gęstwinie lasu. Bardzo podobnie dzieje się w przypadku ulicy Traugutta, która również kończy się u podnóża wzgórz, ale tym razem Parku Jaśkowej Doliny.

Ciekawe detale międzywojennej zabudowy

Znalazłem się wówczas na ulicy Do Studzienki, przy której stoi (i oby jak najdłużej) sporo nadszarpniętych zębem czasu kamienic. Jeden z budynków wyróżnia się architekturą, gdyż został zbudowany na przełomie lat 20-tych i 30-tych w stylu modernistycznym. Połączono nowoczesność z typowym dla Gdańska budulcem, czyli cegłą. Warto zwrócić uwagę na wejścia do budynku, gdyż przy drzwiach utworzono sylwetkę Żurawia i Bazyliki Mariackiej. Jak dla mnie, doskonały pomysł! <3

Jestem ZA tramwajem przez Bohaterów Getta Warszawskiego

Liczę, iż zabudowa ulicy Do Studzienki się ostanie, a planowany tramwaj zostanie puszczony przez ul. Bohaterów Getta Warszawskiego. Zdaje sobie sprawę, iż mieszkańcy walczą o to, by nie dopuścić do przebiegu nowej linii tramwajowej ich ulicą, bojąc się o stan kamienic. Z jednej strony jest to zrozumiałe, z drugiej, w całej Europie tramwaje jeżdżą takimi (i węższymi) ulicami przy dużo starszych budynkach. Wystarczy pojechać do Pragi, a jeżeli to zbyt daleko, choćby w pobliskiej Bydgoszczy są przykłady tego typu ulic z kamienicami w podobnym wieku (Chodkiewicza, Dworcowa, Gdańska). Jednocześnie trzeba sobie zdać sprawę, iż “chroniąc” (tak, jakby miało się im coś stać) kamienice przy ul. Bohaterów Getta Warszawskiego, skazuje się na RZECZYWISTY koniec kamienic i domów przy ul. Do Studzienki. Wrzeszcz to jedyna dzielnica Gdańska i generalnie jeden z niewielu fragmentów miasta, który wygląda jak miasto. Dbajmy o to co mamy, tworząc jak najlepsze miejsce do życia.

Bł. ks. Bronisław Komorowski – tak często go mijamy, jak wiele o nim wiemy?

Myśląc o zabudowie ulicy Do Studzienki, dojechałem na Plac błogosławionego księdza Bronisława Komorowskiego. To jedno z ważniejszych miejsc Dolnego Wrzeszcza, skąd “wszędzie jest blisko”. W północnej części placu mamy wygięty w łuk budynek z cegły, na którego tle, od ponad 20 lat, stoi pomnik bł. ks. Bronisława Komorowskiego. Duchowny angażował się w życie Polonii w Wolnym Mieście Gdańsku, ucząc dzieci podczas katechez historii Polski oraz języka polskiego. Między innymi dzięki Niemu budynek dawnej ujeżdżalni przekształcono w kościół pod wezwaniem Św. Stanisława Biskupa. Stoi on na terenie przez Niemców nazywanym “Polenhof”, bowiem właśnie tutaj, w okresie międzywojennym, zamieszkiwali i działali gdańscy polacy. Błogosławiony ksiądz Bronisław Komorowski, zaraz po rozpoczęciu II Wojny Światowej, został aresztowany przez Niemców. Zginął rozstrzelany w egzekucji 67 działaczy polskich z Wolnego Miasta Gdańska 22 marca 1940 roku. Wcześniej zaś, więziono go w gdańskiej Victoriaschule i obozie Stutthof.

Największy swego czasu plac budowy

Ruszyłem wzdłuż Al. Legionów, przy monumentalnych ceglanych gmachach wzniesionych w latach 1912-1914 dla batalionu telegrafistów. Cała okolica została zabudowana w okresie międzywojennym, kiedy to Dolny Wrzeszcz był największym w Gdańsku placem budowy. Skręciłem w ul. Kościuszki, pokręciłem się uliczkami Prusa i Fredry, wyjeżdżając na ul. Chrobrego.

Lekcja historii w parku na Zaspie

Uwielbiam to przejście z międzywojennej architektury Wrzeszcza, na zbudowane w czasach PRL-u bloki na Zaspie. Blokowisko jest przytłaczające, ale są metody, aby schować się przed 30-metrowymi szafami. Można uciec do parku, a takowym jest Park Millenium przy ul. Leszczyńskich. Założony w latach 1997-1998 zdążył na tyle mocno się zazielenić, iż będąc na jego terenie, nie czuć oddechu wielkiej dzielnicy mieszkaniowej. Park jest prosty, ale właśnie takie są najlepsze! Bardzo dużo zieleni w postaci polanek i drzew, leżaczki, liczne alejki z ławeczkami. Ponadto w parku znajdziecie tabliczki z opisem/charakterystyką osób, patronujących okolicznym ulicom. Fajna lekcja historii.

Tutaj choćby mieszkańcy czują się jak na wakacjach

Niedaleko miałem do Parku Reagana i nadmorskiej promenady, z której łatwo dostać się na plażę. Kocham ten widok! Szeroka, piaszczysta, złota plaża, wypoczywający mieszkańcy (i pewnie nie tylko), spokojne morze. Krajobraz ładujący baterię. Gdańskie wybrzeże między Brzeźnem a Jelitkowem jest szczególnie tłumnie odwiedzane.

Możliwość plażowania bądź spacerowania po parkach lub zwiedzania mniej znanych zakątków miasta sprawia, iż choćby mieszkańcy mogą się poczuć jak na wakacjach. Niektórzy z nich mają jednak ów malowniczy fragment Gdańska na co dzień, mieszkając tuż obok promenady i plaży. Inni za ów widok muszą sporo zapłacić, a oferta noclegowa w okolicy rośnie, choć Brzeźno wciąż (i oby na zawsze) jest raczej kameralne.

Brzeźno – tu jest co oglądać!

Do Brzeźna dojechałem po nowiusieńkim asfalcie, gdyż jak powinniście wiedzieć, fragment nadmorskiej trasy rowerowej został odremontowany. W pierwszym kurorcie nad Zatoką Gdańską zahaczyłem o klimatyczną wioskę rybacką (ulica Północna), ponownie zajrzałem na plażę, zachwyciłem Domem Zdrojowym i przejechałem przez Park im. Jana Jerzego Haffnera, który owe kąpielisko założył. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu jak bardzo wypiękniał Dom Zdrojowy i jego otoczenie. CUDNE miejsce i wizytówka Brzeźna, jak i całego Gdańska.

Właśnie za to kocham Gdańsk

Przejechawszy przez park, wyjechałem na alejkę wiodącą w kierunku Falochronu Zachodniego. Droga do zielonej latarni, nad samą wodą, daje NIESAMOWITE efekty, szczególnie gdy statek wpływa/wypływa do/z portu. Z drugiej strony genialnie prezentuje się trójmiejskie wybrzeże – złote plaże, zieleń drzew, majaczące dalej morenowe wzgórza i widoczna gdzieniegdzie zabudowa, przypominająca, iż jesteśmy w mieście. Właśnie za to kocham Gdańsk – za OGROM miejsc w mieście, dających od nim zapomnieć.

Skusiła mnie! :O

Postanowiłem, iż wrócę ulicą Marynarki Polskiej i jak się okazało, tutaj również wylano nową nawierzchnię dla rowerzystów. Stara była mocno zużyta, zatem BARDZO byłem uradowany, mogąc bez przeszkód jechać do domu. Miałem jechać prosto, ale… skusiła mnie… uliczka rzecz jasna!

Jak na wiosce, a w środku dużego miasta <3

Szklana Huta, bo tak się nazywa, to jedna z uliczek Letnicy. Kamienny bruk, ceglany domy, można rzec, aura niewielkiej wioski. W takich miejscach czuje się nieco jak “intruz”, bowiem na co dzień nikt obcy się tam nie kręci. A mnie kręcą takie miejsca, cóż poradzić. No i kontrasty, pierwszy plan i obrazek jak z Polskiej wsi, w tle zaś kilkunastopiętrowe bloki. Kawałek dalej inny, uliczka Rybitwy z leciwymi kamienicami, brukiem i bujną zielenią, a w jej osi nasz piękny bursztynowy stadion.

Letnica się zmienia, czy na lepsze?

Kawałeczek dalej ulica Starowiejska – główna ulica Letnicy, gdzie czuć, iż zabudowa stoi gęsto, choć wciąż jest niska i posiada małomiasteczkowy charakter. Dzielnica się zmienia. Zaczęło się kilkanaście lat temu od stadionu, z kolei w tej chwili zbudowano wiele nowych bloków. Bliżej “starej” Letnicy, przy Starowiejskiej, stoją trzypiętrowe budynki, które wyglądają nieźle. Dalej jest już gorzej i nie chodzi tylko o wysokość, ale też sztampową, dość prostą architekturę. Z bliska, jak i z daleka, tego typu zabudowa nie robi wrażenia.

“Nowa apoteoza Gdańska”

Chcąc poczuć piękno dawnej Letnicy, wybrałem się jeszcze na ulicę Uczniowską, przy której stoi odremontowany gmach dawnej szkoły. Z nowości BARDZO spodobał mi się mural, widoczny właśnie z Uczniowskiej. Nazwałem go “Nowa apoteoza Gdańska”, gdyż wyraźnie nawiązuje do dzieła Isaaka van den Blocka z 1608 roku zdobiącego plafon w Wielkiej Sali Rady w Ratuszu Głównego Miasta. W centralnej części, podobnie jak w oryginale, mamy potężny łuk triumfalny z miastem na górze, jednocześnie wokół namalowano budynki, środki transportu i symbole, pokazujące dzisiejszy Gdańsk.

Emocje na najwyższym poziomie

Niniejszą trasę przejechałem we wtorek, a dwa dni wcześniej, w niedzielę, podobnie jak ponad 36 tysięcy osób, uczestniczyłem w spotkaniu derbowym Lechia vs Arka. Emocji nie sposób opisać, ale były na NAJWYŻSZYM poziomie. Miło było to sobie przypomnieć.

“Życie choć piękne tak kruche jest…”

Dalej śmigałem ul. Marynarki Polskiej, Jana z Kolna (droga rowerowa biegnie po ulicy, ale jest wydzielona, zatem zachęcam do korzystania), gdzie cyknąłem zdjęcie napisowi “ŻYCIE CHOĆ PIĘKNE TAK KRUCHE JEST”, który upamiętnia pożar w hali Stoczni Gdańskiej. Miał on miejsce 24 listopada 1994 roku podczas koncertu. Niestety śmierć poniosło wówczas 7 osób. Ostatnie zdjęcie zrobiłem stojąc na żółtym wiadukcie, patrząc na morenowe wzgórza i ciesząc wspaniałą pogodą.

Kilka (ważnych) słów na koniec

Dziękuję Wam za wizytę na blogu i lekturę nowego artykułu! Liczę, iż cała trasa, jej opis i zdjęcia, przypadły Wam do gustu.

Uwielbiam wsiąść na rower i niespiesznie odkrywać CUDNE miejsca. Jedno inspiruje mnie do odwiedzenia kolejnego i tak tworzy się interesująca trasa, ukazująca różnorodność Gdańska.

A tutaj możecie dobrowolnie wesprzeć mą działalność, stawiając mi kawkę Dziękuję!

Zapraszam Was serdecznie do obserwowania mnie na FB i
, gdzie regularnie wrzucam zdjęcia oraz dzielę się przemyśleniami na temat Gdańska.

Odkrywajcie Gdańsk, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!

Idź do oryginalnego materiału