354 zł za golonko i szaszłyk. Paragony z krakowskiego jarmarku szokują turystów

krknews.pl 6 dni temu

Ceny na Jarmarku Bożonarodzeniowym na Rynku Głównym to temat, który wraca jak bumerang każdego roku. Blogerzy, mieszkańcy i turyści nie raz wyrażali swoje zdziwienie, a czasem wręcz oburzenie nad tym, ile trzeba zapłacić za świąteczne smakołyki. Tym razem jednak sprawa nabrała międzynarodowego rozgłosu, bo „paragony grozy” zaskoczyły choćby turystów z zagranicy. Zdjęcie jednego z takich paragonów stało się viralem i wywołało lawinę komentarzy w sieci.

Golonko, szaszłyk i kaszanka za… 354,90 zł

Całe zamieszanie rozpoczęło się od wpisu jednej z turystek, która opublikowała zdjęcie paragonu z zakupów na krakowskim jarmarku. Zestaw, który zamówiła – golonko, szaszłyk, kaszanka, frytki, pieczywo i dodatki – został wyceniony na astronomiczne 354,90 zł.

„Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Sprawdziłam paragon kilka razy, bo myślałam, iż to pomyłka. Jak można żądać takich pieniędzy za jedzenie na plastikowym talerzu?” – pisała turystka.

Jej post gwałtownie rozprzestrzenił się w mediach społecznościowych, wywołując dyskusje. Internauci – zarówno Polacy, jak i zagraniczni użytkownicy – nie kryli swojego zdziwienia. „To już nie jest świąteczna atmosfera, to finansowy horror” – podsumował jeden z komentatorów.

Co tak naprawdę kryje się za ceną?

Według paragonu, za golonko naliczono 115 zł, szaszłyk kosztował 167,50 zł, a kaszanka – „zaledwie” 22,40 zł. Do tego frytki za 15 zł i kilka porcji pieczywa oraz sosów po 5 zł każda. Choć na pierwszy rzut oka ceny w menu mogą wydawać się akceptowalne, to drobny szczegół – podawanie ich za 100 gramów – powoduje, iż ostateczny rachunek może przyprawić o zawrót głowy. Zwłaszcza gdy porcje mięsa ważą kilkaset gramów.

Internet komentuje: „To już absurd”

Internauci nie szczędzą komentarzy na temat wzrastających cen, a ich wypowiedzi, pełne ironii, humoru i frustracji, obrazują, jak absurdalne wydają się obecne realia. Oto przykłady:

„Kraków jest piękny, ale po tym paragonie czuję, iż bardziej opłaca się zrobić sobie grilla w Alpach” – zauważa jeden z komentujących, podkreślając, iż lokalne ceny zaczynają przypominać te z ekskluzywnych wyjazdów.

„Wydałem 200 zł na obiad w Paryżu i myślałem, iż przepłaciłem. Teraz wiem, iż to była okazja” – pisze inny internauta, ironicznie wskazując, iż choćby ceny w europejskich metropoliach wypadają korzystniej w porównaniu z tym, co dzieje się w Polsce.

„Za tę cenę oczekiwałem, iż golonko będzie miało gwiazdkę Michelin, a szaszłyk będzie tańczył” – żartuje kolejny komentujący, sugerując, iż ceny powinny odzwierciedlać wyjątkową jakość, której najwyraźniej brakuje.

„Lepiej już zjeść w restauracji na Rynku – przynajmniej obsługa poda mi to na talerzu, a nie w tekturowej misce” – dodaje inna osoba, podkreślając różnicę między standardem oferowanym za podobne pieniądze w bardziej eleganckim otoczeniu.

Niedawno pisaliśmy o rankingu Onetu dotyczącym najpiękniejszych jarmarków świątecznych w 2024 roku, w którym Kraków zajął dopiero 10 miejsce. Skąd taka pozycja Krakowa? Wśród powodów wymieniono m.in. „absurdalnie wysokie ceny”. Pajda chleba za 85 zł stała się symbolem tego, co redakcja określiła jako „przesadną komercjalizację”. Dodatkowo zwrócono uwagę na brudne stoliki i brak odpowiedniej organizacji, co skutecznie zniechęcało do dłuższego pobytu na jarmarku. Więcej o tym Dlaczego redakcja podjęła taką decyzję i co spowodowało, iż krakowski jarmark uznano za największe rozczarowanie roku?

Idź do oryginalnego materiału