Gdyby w 2013 roku ktoś mi powiedział, iż zakładany spontanicznie blog będzie istnieć nieprzerwanie przez 10 lat, to bym tę osobę wyśmiała. A jeszcze bardziej by mnie rozbawiło stwierdzenie, iż działalność w sieci tak mocno zmieni moje i Marka życie. Teraz, z perspektywy czasu uważam, iż stworzenie Bałkanów według Rudej było najlepszą moją życiową decyzją. Zabieramy więc Was na małą, sentymentalną podróż w czasie. Opowiemy Wam o kulisach blogowania, blaskach i cieniach oraz o tym, co się zmieniło na przestrzeni lat. A dokładniej… 10 lat Bałkanów według Rudej!
Rok 2013
O tym, jak i dlaczego powstał blog opowiadałam nie raz. Ale w dużym skrócie – po naciskach rodziny i przyjaciół oraz zainspirowana prelekcjami na Food Blogger Fest, na który zabrała mnie Kasia – kuzynka Marka, podjęłam decyzję o założeniu strony poświęconej Bałkanom. Dość gwałtownie wpadłam na to, jak blog powinien się nazywać. Równie gwałtownie zweryfikowałam, gdzie go założyć (na WordPressie) i dokładnie 23 września 2013 roku strona pojawiła się w przestrzeni internetowej. Wcześniej mieliśmy już fanpage na Facebooku, który założyliśmy w związku naszą pierwszą, wspólną, bałkańską podróżą w 2012 roku. Wtedy nazywał się Kianka Expedition (odniesienie do naszej kochanej, żółtej Kianki – samochodu Kia Picanto) i zresztą dalej w nazwie www naszego fp nazwa ta widnieje. Pierwsza strona, jaką nieudolnie stworzyłam, była… czarna. gwałtownie jednak zmieniłam (głównie po sugestii mojego Wujka, który zasugerował, iż to nie najlepszy wybór) ją na layout z jaśniejszymi kolorami, wpadającymi w różne odcienie rudości. Wizualnie blog zmienił się przez ten czas o 180 stopni, co oczywiście wymagało poczynienia pewnych finansowych inwestycji. Jednak na początku strona praktycznie nie generowała żadnych kosztów.
Lata 2014-2015
Od momentu założenia bloga aż do 2015 roku tak naprawdę powoli zapełniałam stronę treściami. Dzięki temu, iż podczas mojej pierwszej, jak i drugiej miesięcznej podróży prowadziłam skrupulatne notatki (później, podczas kolejnych wyjazdów jeszcze tę tradycję podtrzymywałam, później, gdy podróży w ciągu roku zaczęło być więcej, to jej zaniechałam), to miałam gotowe materiały na artykuły. Musiałam jedynie je spisać na stronę i dodać zdjęcia. Wtedy nie wiedziałam, co to SEO, pozycjonowanie, tworzenie treści pod wyszukiwarkę itd. Spisywałam opowieści z podróży, które, jak miałam nadzieję, może kogoś, kiedyś zainspirują. Blog nie powstał z zamiarem jego monetyzacji. Co nieco kłóci się z obecnym podejściem do tworzenia w sieci. jeżeli ktoś zakłada własną stronę/instagrama/tik toka, to w większości przypadków z myślą, by mieć z tego jakieś korzyści – materialne (bartery) lub finansowe. Zarabianie na blogowaniu lub w powiązaniu z nim przyszło później. Na tamtym etapie zależało mi na tym, aby na blogu pojawiło się jak najwięcej artykułów z podróży, jakie na tamten moment zrealizowaliśmy. Do 2014 jeździliśmy na Bałkany tylko raz w roku. Nie stać nas było na częstsze, dłuższe podróże. Później zaczęliśmy intensyfikować ilość bałkańskich wojaży. Również w miesiącach zimowych, by w ten sposób nieco złamać stereotyp, jakoby Bałkany były destynacją tylko letnią.
Lata 2016-2019
W latach 2016-2019 sporo zaczęło się zmieniać w kontekście blogowania. Przede wszystkim Marek w pełni zaangażował się we współtworzenie bloga. Przez pierwszych kilka lat sama zajmowałam się stroną, publikacjami itd. Jednak z czasem, gdy Marek zobaczył potencjał w blogowaniu, dołączył do mnie i zaczął też przemycać trochę rowerowych treści. W 2016 roku rozpoczęłam moją współpracę z Wydawnictwem Pascal. I choć nie zawsze usłana była i jest różami, to stała się swoistym motorem napędowym, który w 2018 roku pchnął mnie ku pracy zdalnej, a ta sprawiła, iż w 2019 założyłam jednoosobową działalność. Coraz mocniej w naszych podróżach zaczęliśmy się koncentrować na różnych formach aktywnej turystyki. Wraz z rozwojem i coraz większą popularnością bloga dostawaliśmy coraz więcej ofert współprac. Dzięki nim blog zaczął na siebie sam zarabiać (domeny, hosting – to swoje kosztuje, a dzięki płatnym współpracom nie musimy dopłacać do utrzymania strony). W 2019 roku podjęliśmy też istotną decyzję. Postanowiliśmy otworzyć biuro podróży. W tym celu na prawie 3 miesiące wyjechaliśmy do Macedonii Północnej, gdzie zaczęliśmy dopinać ten projekt.
Lata 2020 do teraz
Później przyszła pandemia, która położyła kres naszym marzeniom o biurze podróży. Utopiliśmy grube tysiące złotych, straciliśmy serce do tego projektu i ostatecznie już do niego nie powróciliśmy, choć w tej chwili turystyka podąża mniej lub bardziej starymi torami. Zarówno teraz, jak i wcześniej, oddzielaliśmy nasze stałe zarobki od tych pochodzących z bloga. Nigdy nie dążyliśmy do tego, by blogowanie i tematy powiązane z naszymi podróżami były naszym głównym źródłem zarobków. To okazało się strzałem w dziesiątkę w szczególności w czasie pandemii. Poza nietrafionymi decyzjami biznesowymi, covidowe zawirowania zbyt mocno nie uderzyły a nasze portfele. w tej chwili blogowanie dalej stanowi istotny aspekt naszego życia. Staramy się trzymać publikacyjnego reżimu, by przynajmniej raz w tygodniu, w niedzielę, na blogu pojawił się nowy artykuł. Ale tak naprawdę mamy sporo zaległości. Bo wiele treści z ostatnich paru lat nie doczekało się jeszcze publikacji. A z racji tego, iż jednak sporo wyjeżdżamy, to ilość tematów do spisania, obrobienia czy zmontowania jest gigantyczna. jeżeli dodać do tego, iż oboje pracujemy i jeszcze usiłujemy mieć jakieś życie poza pracą i blogowaniem, to tego czasu wcale nie mamy tak dużo. Ale absolutnie nie narzekamy!
Finanse, współprace
Temat dla części osób ciekawy, dla części… kontrowersyjny. Bo jak to! Jak śmiemy zarabiać na naszej pasji? – tak, tego typu komentarze, mające mniej lub bardziej podobny sens, dostajemy co jakiś czas. Wychodzimy z jednego założenia – jeżeli możemy coś zareklamować, co pasuje do tematyki naszego bloga lub współpracować z markami/organizacjami turystycznymi/jakimiś fajnymi noclegami to, bylibyśmy głupi, gdybyśmy z tego nie skorzystali. Ale, co najważniejsze, Wy na tym absolutnie nic nie tracicie. Bowiem od początku do końca wszystkie blogowe treści były i są dla Was dostępne ZA DARMO. Nigdy nie zarabialiśmy bezpośrednio na Was. Pośrednio – owszem. Bo dla potencjalnych reklamodawców jesteście konkretnymi statystykami, pod postacią ilości odsłon czy unikalnych użytkowników oraz ewentualną grupą docelową promowanych przez nas usług czy produktów. Szanujemy naszą blogową przestrzeń, nasz internetowy dom. Dlatego do współprac podchodzimy bardzo starannie. jeżeli tworzymy treści razem z markami, to tak, aby były dla Was jak najbardziej ciekawe, atrakcyjne czy pomocne. Nie znajdziecie u nas reklam scamów, magicznych suplementów diety czy jakiegoś badziewia. Za to znajdziecie testy sprzętu turystycznego, ubrań, ale też relacje z miejsc, które nas do siebie zaprosiły, abyśmy pokazali ich potencjał. Rocznie tych współprac nie mamy jakoś dużo. Myślę, iż średnio 10 każdego roku. Jak to przekłada się na finanse? Różnie. Generalnie na przestrzeni lat blog zarabiał od kilku do może kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie. Z pieniędzy tych nie bylibyśmy się w stanie utrzymać, natomiast środki te pozwalają opłacić wspomniany wcześniej hosting, domeny, subskrypcję Lightrooma, reklamy w social mediach, jakie zdarza nam się puszczać, czasem jakiś sprzęt potrzebny na wyjazdy. Nie są to kokosy, w szczególności w odniesieniu do ilości roboczogodzin jakie poświęcamy w naszym czasie wolnym od etatowych prac na przygotowanie artykułów, obróbkę zdjęć, montaż filmów oraz udzielanie się w social mediach. Gdybyśmy nie lubili tego, co robimy, to już dawno byśmy bloga porzucili. Bo z biznesowego punktu widzenia szału nie ma.
Bo ważni są dla nas ludzie
I choć hejterzy i nas czasami dopadają (głównie mnie – rudą, bo jednak to ja wystawiam się mocniej na blogu czy w ramach publikowania przewodników/książek), to i tak uważamy, iż mamy… najlepszych Czytelników na świecie. Przez 10 lat poznaliśmy Was już całkiem dobrze. Wiemy, jakie treści u nas lubicie. Wiemy, jakie tematy skłaniają Was do dyskusji w naszych social mediach. Część z Was, która śledzi nasze podróże niemal od początku, poznaliśmy albo osobiście, albo znamy się przez internet na tyle dobrze, iż możemy napisać, iż już jesteśmy przyjaciółmi albo znajomymi. „Towarzyszyliście” nam w różnych ważnych, życiowych momentach, np. w okresie przygotowań do ślubu oraz w jego trakcie, wspieraliście dobrym słowem czy konstruktywną krytyką. choćby nie wiecie, ile dla internetowego twórcy znaczy wiadomość: „Dziękuję za to, co robicie!”, „Dzięki wam udało mi się zrealizować podróż marzeń.”, „Po lekturze bloga odważyłem się/odważyłam ruszyć na Bałkany.” Kilka prostych słów, które potrafią dać kopa do działania, zmotywować i wzmocnić wiarę w to, iż nasza blogowa działalność ma jeszcze sens. Świat internetu mocno poszedł do przodu. w tej chwili bardziej od treści pisanych liczą się krótkie filmiki, odpowiednio wykadrowane i obrobione zdjęcia. Mimo to blogi dalej istnieją i pewnie istnieć będą. Bo wciąż masa osób poszukuje treści nieco bardziej praktycznych i obszernych.
Dalsze plany
Jak 10 lat Bałkanów według rudej rokuje na przyszłość? Na pewno zauważyliście, iż w 2023 pojawiło się odrobinę więcej nie-bałkańskich treści. Jeździmy coraz częściej poza Półwysep Bałkański i tymi materiałami również chcemy się z Wami dzielić. Jednak staramy się trzymać jednej, prostej zasady – treści bałkańskich musi być więcej niż tych spoza Bałkanów. Tak, aby jednak zachować odpowiednią proporcję oraz skoncentrować się na głównej tematyce bloga. Na pewno zależałoby nam, aby nieco mocniej rozwinąć nasz kanał na YouTube, bo przygotowanie filmów zajmuje Markowi sporo czasu, a wciąż nie docieramy do tak dużej ilości odbiorców, do jakiej byśmy chcieli. Generalnie jednak chcemy kontynuować to, co zaczęło się 10 lat temu – podróżować, dzielić się z Wami relacjami z tych wojaży, aktywnie spędzać czas i odkrywać nowe miejsca. Tyle albo aż tyle.
Blogowe liczby i fakty
- 10 lat – tyle istnieją Bałkany według Rudej.
- Przez cały ten czas opublikowaliśmy 832 artykuły (możliwe, iż ta liczba mogłaby być ciut większa, ale kilka jakiś starych lub nie mających sensu treści zostało usuniętych).
- Nie mamy niestety wglądu do statystyk za cały okres istnienia bloga (przez kilka pierwszych lat nie mieliśmy podpiętego Analyticsa), ale możemy napisać, iż w 2022 roku świętowaliśmy na blogu 1 mln odsłon przy prawie 265 tys. unikalnych użytkowników. Z roku na rok rośnie ilość osób, która korzysta z naszego bloga. Nie są to jakieś gigantyczne liczby, jak w przypadku bardziej znanych czy wypromowanych stron podróżniczych. Ale biorąc pod uwagę, iż mamy pewną niszę oraz często piszemy o miejscach czy aktywnościach, które nie są bardzo popularne, to i tak nie jest źle.
- Mieliśmy okazję odwiedzić wszystkie, bałkańskie kraje. W dwóch – Grecji i Macedonii Północnej mieliśmy okazję też krótko pomieszkać.
- Przez 10 lat napisałam dwie autorskie książki („Słowenia. W krainie winnic, dzikiej przyrody i absolutnego zauroczenia” oraz „Bałkany. Podróż w mniej znane„).
- Przez 10 lat napisałam lub zaktualizowałam kilkanaście przewodników po: Albanii, Czarnogórze, Chorwacji, Macedonii Północnej, Bośni i Hercegowinie, Słowenii, Serbii czy Kosowie. Stworzyłam też cieszący się ogromną popularnością, road tripowy przewodnik „Bałkany na czterech kółkach„.
- Razem z Markiem zaprojektowaliśmy Mapę Zdrapkę Bałkany #100inspiracji oraz powołaliśmy do życia Bałkański Sklep.
A na koniec…
…na koniec chcielibyśmy Wam po prostu podziękować. Za to, iż jesteście, czytacie i oglądacie nasze materiały. Ale przede wszystkim, iż korzystacie z naszej wiedzy i dzięki niej realizujecie Wasze podróże. Będzie nam bardzo miło, jeżeli w komentarzu napiszecie, od jak dawna znacie Bałkany według Rudej, skąd się o nas dowiedzieliście lub cokolwiek, czym chcielibyście się z nami podzielić. Sobie i Wam życzymy kolejnych 10 lat z blogiem, podróżami i opowiadaniem o nich.
Z bałkańskim pozdrowieniem,
ruda i Marek