60 euro za leżak na plaży? choćby Włosi mają już tego dość

natemat.pl 3 godzin temu
Płatne plaże z leżakami i parasolami to włoska tradycja. Ale ostatni wzrost cen zirytował wielu Włochów. W tym roku wiele leżaków na włoskich plażach pozostaje pustych.


Wynajęcie leżaka na plaży w jednym z wielu włoskich kąpielisk już dawno przestało być tanie. Jednak nigdy wcześniej nie było tak drogo, jak tego lata.

W "Twiga", luksusowym klubie na wybrzeżu Toskanii, który kiedyś należał do menedżera Formuły 1 Flavio Briatore, jeden dzień w "namiocie władcy", z kilkoma leżakami, stołem i krzesłami, kosztuje w sierpniu 1500 euro. Wyżywienie i napoje nie są wliczone w cenę.

Obecnie jest to najdroższe miejsce na włoskim wybrzeżu – co byłoby do zaakceptowania, ponieważ taka oferta i tak jest przeznaczona tylko dla bogaczy. Problem polega na tym, iż spośród ponad 7 tys. prywatnych kąpielisk wiele innych również podniosło ceny.

Do tej pory większość Włochów godziła się na coroczny wzrost cen. Teraz jednak wiele leżaków pozostaje pustych.

Spadek liczby gości


Stowarzyszenie turystyczne Assobalneari Italia mówi o spadku liczby gości o 25 do 30 procent w bieżącym sezonie. Tylko w niedziele pozostało pełno. Branża ma nadzieję, iż teraz, gdy kraj zbliża się do 15 sierpnia, czyli corocznego szczytu sezonu letniego, wszystko wróci do normy.

Pogoda sprzyja: ma być ponad 35 stopni. Jednak istnieją uzasadnione wątpliwości, czy to wystarczy. Włosi mają do swoich stabilimenti balneari – tak w lokalnym języku nazywają się prywatne kąpieliska – bardzo mieszane uczucia.

Ponad 7,5 tys. kilometrów wybrzeża należy do państwa, a więc do wszystkich. Jednak ponad połowa plaż jest dzierżawiona przez osoby prywatne, często od dziesięcioleci, często pod stołem i często po śmiesznie niskich cenach.

Niektórzy nazywają to nepotyzmem, inni strukturami mafijnymi. Faktem jest, iż wielu dzierżawców dorobiło się ogromnych pieniędzy. Przyzwyczaili się już do tego, iż w przeciwieństwie do większości innych państw europejskich, za plażę trzeba tu płacić.

Leżak plażowy (wł. lettino) i parasol (ombrellone) należą do narodowego dziedzictwa kulturowego. Na turystów z zagranicy, którzy kładą się na piasku lub kamieniach tylko z ręcznikiem, patrzy się z góry – choćby jeżeli jest to tylko 20 centymetrów wysokości.

Według danych krajowego obserwatorium kąpieliskowego (tak, taka instytucja istnieje) średnia dzienna opłata za dwa leżaki i parasol wynosiła w zeszłym roku nieco ponad 30 euro. W tym roku cena ta prawdopodobnie znacznie wzrośnie. W kąpielisku "La perla del Tirreno" w Santa Marinella – wcale nie luksusowym kurorcie nadmorskim w pobliżu Rzymu – trzeba w tym roku zapłacić 60 euro. Filiżanka cappuccino kosztuje pięć euro, a cheeseburger z tuńczykiem 14 euro.

Na rodzinę 100 euro


Rodzina rzadko kiedy wyda mniej niż sto euro, choćby jeżeli zabiera ze sobą lunch na wynos. – Możemy sobie na to pozwolić raz lub dwa razy w tygodniu, nie więcej – mówi Dario D'Alatri, ojciec rodziny z Rzymu.

Dyrektorka kąpieliska w Santa Marinella, Leila Fares, tłumaczy gazecie "La Repubblica", iż parasole są rozstawione dalej niż zwykle, wszystko jest codziennie czyszczone, a 20 osób musi otrzymać wynagrodzenie.

Takie dyskusje pojawiają się adekwatnie każdego lata. Jednak w tym roku wywołały one większą niż zwykle falę oburzenia. Jeden z najpopularniejszych włoskich aktorów, Alessandro Gassmann, podsumował niezadowolenie, zwracając się z apelem do właścicieli kąpielisk: "Drodzy przyjaciele, przeczytałem, iż sezon nie przebiega pomyślnie. Być może nieco przesadziliście z cenami. Obniżcie je, a może wtedy sytuacja się poprawi".

Ministra turystyki: "mylące" doniesienia


Z wyjątkiem pojedynczych promocji – trzy parasole w cenie dwóch, specjalne ceny po godz. 14.00 – apel ten nie przyniósł jak dotąd żadnych efektów. Prezes Assobalneari Fabrizio Licordari odpowiada: – Istnieją kąpieliska na każdą kieszeń.

Jako przyczynę spadku użytkowników wskazuje zaś inflację, która obciąża wiele rodzin. – Wzrost kosztów utrzymania znacznie obniżył siłę nabywczą. choćby przy dwóch dochodach budżet w wielu przypadkach nie wystarcza – twierdzi.

Włosi nie mogą liczyć na szybką pomoc ze strony prawicowego rządu w Rzymie pod przewodnictwem premier Giorgii Meloni. Ministra turystyki Daniela Santanché nie chce słyszeć o żadnym kryzysie. Tego typu doniesienia są według niej "alarmistyczne" i "mylące". Właściciele kąpielisk jak dotąd mogli jednak polegać na Rzymie. Różne rządy pomogły rodzinom dzierżawców w obejściu dyrektywy UE dotyczącej nowych przetargów od 2006 roku.

Taniej na południu. Za darmo na piasku


Na razie można polecić przeniesienie wakacji na dalekie południe. Na Sycylii, w Porto Empedocle, parasol i dwa leżaki kosztują tylko 20 euro dziennie.

Albo po prostu: weź ze sobą ręcznik i parasol, a potem idź na piasek. To pozostaje darmowe.

Opracowanie: Wojciech Szymański


Idź do oryginalnego materiału