1/700 USS Enterprise CV-6 – Flyhawk Model

kfs-miniatures.com 2 dni temu

1/700 USS Enterprise CV-6

Deluxe Edition

Flyhawk Model – FH1178S

To chyba dopiero drugi drugowojenny amerykaniec w portfolio Flyhawka. Wydany tak trochę znienacka, bo nie kojarzę by był wcześniej zapowiadany.

Enterprise w siedemsetce był już nie raz na rynku. Robił go Trumpeter, Academy i Tamiya. Nic dziwnego, w końcu to najczęściej odznaczany amerykański lotniskowiec. To jego Dautlessy zatopiły w bitwie o Midway trzy japońskie lotniskowce. I jak producent anonsuje na pudełku, model przedstawia konfigurację okrętu na czerwiec 1942, czyli właśnie Bitwę o Midway.

Boxart tradycyjnie również na osobnym kartoniku

Na początek największe elementy. Mamy część denną, można więc wykonać model z pełnym kadłubem.

Kadłub z imitacją podziału blach.

Moim zdaniem trochę przesadzaną.

Na spodzie kadłuba mamy szczeliny, a w części dennej odpowiadające im wypusty pozycjonujące wzajemnie te dwa elementy.

Nawet całkiem zgrabnie to pasuje

Pokład hangarowy

z detalami podłogi i wyposażenia (fajne włazy)

i częścią rufową

Pasuje bez problemu

Na to idzie pokład lotniczy

Ładny rysunek

Zepsuty przez zbyt mocno uwypuklone imitacje łączeń płyt pokładu i lin hamujących. Nie podoba mi się. Co interesujące rufa, mniej więcej do połowy odległości pomiędzy windami jest OK. Tam te imitacje są zlicowane z pokładem. Problem zaczyna się na śródokręciu.

To naprawdę wygląda jak progi zwalniające. Nie mam pomysłu co z tym zrobić, bo szlifowanie zatrze rysunek deskowania. Chyba pojadę punktowo frezem, a ewentualnie nierówności i uszkodzenia powierzchni zakryją fototrawione liny. Oczywiście tam gdzie te liny były. W miejscach łączenia pokładu trzeba już uważać z frezem, bo nie będzie czym zakryć uszkodzeń.

Dziwna sytuacja z tym pokładem. Pierwszy pasek z lewej wystaje ponad pokład, a im bliżej prawej tym bardziej się z nim licuje. Dodatkowo ten pierwszy z lewej z dołu wystaje bardziej niż z góry.

Nawet te, które są prawie idealnie z pokładem, to nie są identyczne. jeden wystaje bardziej, drugi mniej, z jednej strony pokładu bardziej, z drugiej mniej.

Środkowa część pokładu to już wielkie progi

Nie znam niuansów tej technologii ale forma robiona była pewnie cyfrowo. Czy jest możliwe, iż te paski zostały wyfrezowane w formie raz głębiej, a raz płycej? Odnoszę wrażenie, iż ma to jakiś związek z tym bananowym pokładem, a wygląd pokładu taki jaki jest, to jakiś problem z wtryskiem.

Od spodu mamy odwzorowane legary. To akurat fajne, bo powinno być trochę widoczne przez otwarte części burt.

I całość. Pokład mam trochę wygięty w banana, ale nie potrzeba dużej siły by go wyprostować. Jak się przyklei będzie OK.

Z większych elementów został jeszcze pokład dziobowy

I nadbudówka

Większe elementy obejrzane, to teraz zobaczmy co mamy na ramkach

Burtowe stanowiska pięciocalówek. Nie wykluczam, iż były tam takie schody, choć spodziewałbym się zwykłego trapu. Do sprawdzenia.

Takie schodki producent zrobił także w innych miejscach.

Ładne szczegóły ścian hangaru.

Osłony kominów

Stanowiska Oerlikonów mają przyzwoitą grubość boków

Jest to już na tyle cienkie, iż nie potrzeba myśleć o zamianie na blaszkę.

Kolejna ramka

I kolejne szczegóły ścian hangaru

Jedna z podstaw pod chicagowskie pianina

Windy

Element masztu

Jakieś drobiazgi. Pokazuję takie szczegóły, bo to naprawdę fajnie zrobione elementy.

Żaluzje hangaru

Ściana zewnętrzna

Naprawdę delikatne i cienkie osłony

I ostatnie duże ramki

Pontony i łódka

Pianina takie sobie, ale to zawsze będzie słabe w plastiku. Dobrze jest to wymienić na wydruki 3D, np. takie od Shelf Oddity

Pięciocalówki też nie najlepsze. Łoża jeszcze mogą być, ale podstawy są słabe.

Zostały jeszcze trzy mniejsze ramki

W zestawie podstawowym pozostało blaszka fototrawiona z linami hamującymi i kablem demagnetyzującym

No i oczywiście kalkomania. Duża kalkomania.

Zrobiłem kilka zbliżeń kalkomanii, ale nic na nich nie widać, to może lepiej jak pokażę gdzie instrukcja każe je nakładać

I na tym kończy się zestaw podstawowy . Oczywiście są jeszcze samoloty, ale je opiszę na końcu.

Zobaczmy więc co dodatkowego oferuje zestaw Deluxe

Mamy sześć blach i tajemnicze pudełeczko

Zacznijmy od blach

Bardzo ładne. Cienkie, delikatne. Wydaje mi się, iż relingi są cieńsze niż na blaszkach innych, równie dobrych producentów. Dobrze widać podtrawienia w miejscach, gdzie trzeba będzie reling zagiąć. Mocno ułatwi składanie, ale też gwałtownie odpadnie jak nie będziemy ostrożni.

Pudełeczko skrywało elementy mosiężne i wydruki 3D

Lufy do pięcocialówek, pręciki i walec podstawy radaru

Wydruki 3D

Na większej kostce dostajemy pięciocalówki, na które narzekałem omawiając plastik, boczne podesty nadbudówki z oknami, dalmierze, łódkę, choć ta z plastiku nie wyglądała źle, jakieś drobiazgi.

Z mniejszą kostką jest interesująca sytuacja. Instrukcja jej nie przewiduje. Nie ma jej na zbiorczym zestawieniu elementów zestawu deluxe. Są na niej cztery podstawy pod pięciocalówki, trzy łoża do nich i dwie pierdółki. Powtórzone elementy z większej kostki. Po co? Pięciocalówek potrzebujemy osiem i tyle też jest na większej kostce. Elementy na mniejszej należy traktować jako zapasowe.

Każdy taki wydruk kosztuje. Nie sądzę żeby producent dorzucał go tak bez żadnego celu. Być może żywica użyta do wydruków jest krucha i wie, iż nie zawsze uda się ją odciąć bez połamania?

Na koniec zostawiłem samoloty, bo oczywiście są w zestawie. W podstawowym mamy po jednej ramce z każdego rodzaju, a w deluxe dwa razy więcej

Wildcat

Na każdej ramce po trzy samoloty. Skrzydła w dwóch opcjach – rozłożone/złożone. To dobrze, iż jest wybór.

Kabina odlana z kadłubem. Nie lubię tego. Bez znaczenia czy samolot jest z przezroczystego plastiku, czy nie. Nie jestem entuzjastą malowania oszklenia na czarno czy niebiesko. Ażurowa fototrawiona rama kabiny wygląda zdecydowanie lepiej.

Devastator

Również dwie wersje skrzydeł i kadłuby! Bez kabiny!

Z wnętrzem!

O! Fajnie, to osłona pewnie jest na blaszkach. Szukam… hmm… nie widzę. Biorę do ręki instrukcję. TO JEST CHORE! Nie ogarniam tego. Jaki jest sens robić wnętrze kabiny, tylko po to, by docelowo wkleić tam plastikowy klocek?!

Jestem rozczarowany. Naprawdę. Przecież to nie jest chyba jakiś kosmiczny problem dać fototrawioną osłonę. Tym bardziej, iż Flyhawk już to robił. W Konigsbergu Arado miał osłonę na blaszce. Uważam to za krok wstecz.

Dauntless

I jeszcze jedna rzecz, która mi się nie podoba.
Tak jak nie lubię zalanych plastikiem okien w samolotach, tak też nie trawię ich w nadbudówkach.

Na wypraskach mamy elementy plastikowe z zaznaczonymi oknami

Na tym elemencie pracował suwak. Naprawdę nie dało się zrobić okien pustych?

Boczne wymieniamy na wydruki 3D, w których okna to już dziury.

Do budki na maszcie mamy blaszkę.

A do okien elementu centymetr obok już nic nie ma.

Dziwny brak konsekwencji. Będzie to doskonale widoczne na modelu i nie tylko mnie będzie razić.

To tak wygląda na pierwszy rzut oka.
Jakość szczegółów bardzo dobra, jak to u Flyhawka, ale ogólne wrażenie psuje brak blaszek do samolotów i wszystkich okien nadbudówki, a przede wszystkim to, co się dzieje na pokładzie lotniczym.

Nie wiem czy polecam, bo mam ambiwalentne odczucia. Być może mam już zbyt wygórowane oczekiwania w stosunku do modeli tego producenta.

Janusz Bogusz – Rhayader

Model do recenzji przekazała moja karta kredytowa.

Idź do oryginalnego materiału