Żyjemy, dobra nasza

tablicaodjazdowhome.wordpress.com 6 dni temu

…co z życia chcesz…

O matkobosko, piątek, przeżyłam! We wtorek piękna pogoda, więc jadę sobie samochodem w pełnym słońcu, w ciemnych okularach, muzyczka gra, a ja marzę, iż już w czwartek albo piątek sobie pobiegam, wokoło taka piękna jesień, kolory jak u Moneta, euforia i w ogóle czad.

A tu przyszła środa i zaczęłam chrypieć.

Niby jeszcze nic, niby tylko lekka niedyspozcja, tym bardziej, iż przecież się dobrze czuję, miałam katar tydzień temu, ileż można tych cholernych wirusów, prawda? No, ale środa jest ciężka, no nie lubię tego wykładu, który kończę o WPÓŁ DO DZIESIĄTEJ, jest mi zimno, jest mi ciemno, nie chce mi się myśleć.

No i w czwartek rano już nie mogłam mówić, pojechałam jeszcze do szkoły, bo przecież nie mogę się zwalniać, biedni studenci – tydzień temu w masce, teraz ledwo mówię, ale pociągnęłam wykład przez godzinę i poddałam się na drugiej. Włączyłam im fajny dokument i tyle.

Wróciłam do domu, żeby dać sobie szansę, ale w międzyczasie przestałam móc mówić w ogóle i przestałam się cykać, więc ustaliłam sama ze sobą, iż dam ludziom wybór: albo odrabiamy podczas przerwy semestralnej, albo coś oglądamy/czytamy, a dyskuję przekładamy na za tydzień. Na szczęście zajęcia online, więc choćby nie musiałam wychodzić z domu. A wtedy moi super studenci powiedzieli mi, iż oglądną sobie spokojnie w swoim czasie, ja mam zmykać do łóżka, a za tydzień pogadamy o tym, co fajnego zobaczyli.

Dziś siedzę w łóżku. choćby gimnastyki niet. Na razie grzebię w necie, znalazłam przepis na domowy chleb bezglutenowy na zakwasie, siostra podesłała doktora Oleszczuka, który mówi prawie to samo, co moja dietetyczka, bardzo ciekawe, polecam dziewczyny!

No i czytam książkę, której połowę już pomazałam elektronicznym podkreślaczem, bo tak niesamowicie wyjaśnia to, co od dawna czułam. Na przykład zachowanie koleżanki, która pobierając zasiłek jako samotna matka w Irlandii przez siedem lat czuła się upokorzona, iż musi stać w kolejce z tymi zasiłkowcami, jak i również słowa innej koleżanki, wykształconej polonistki, która podśmiechiwała się z wystawności przyjęcia z okazji Pierwszej Komunii świętej. Oraz ogólnie sposobu bycia niektórych sąsiadów. Oraz też oczywiście moją własną niepewność, niepokój i ogólny podspodni niesmak, kiedy omawiam na zajęciach klasowość i kapitał kulturowy, a samo określenie ‘klasa niższa’ jest przecież jak cios z liścia i od razu ustawia ludzi w pewnym porządku…

Idź do oryginalnego materiału