Życie w cieniu niewypowiedzianych słów

newsempire24.com 14 godzin temu

Życie z poczuciem niedopowiedzenia

– Mamo, gdzie są moje mięciutkie zabawki? – Kinga gwałtownie rozejrzała się po pokoju, który w ciągu jednego poranka zmienił się z przytulnego gniazdka w sterylne pomieszczenie. – Na półce stały też moje figurki z Kinder niespodzianek, też ich nie widzę!

– Kinga, dałam je cioci Halinie. Ma taką śliczną wnuczkę, prawdziwy aniołek. Ciocia Hala mówiła, iż jej Zosia cały ranek nie odstępuje torby z twoimi zabawkami – dobiegł głos mamy z drugiego pokoju.

– Co? To jakiś żart? Mamo, to moje rzeczy! Moje zabawki! – ze łzami w oczach Kinga wpadła do kuchni, niemal krzycząc.

– Boże, dorosła dziewczyna, a płacze przez jakieś błahostki. Dałam je cioci Halinie, niech wnuczka się trochę pobawi. Twoje tylko zbierały kurz. Chyba nie zamierzasz w siedemnaście lat bawi się jak małe dziecko? I przestań szlochać, jakbym ci cały pokój oddała!

– Za tydzień pewnie właśnie tak zrobisz! Wrócę, a tu już kolejna wnuczka albo córka twojej koleżanki się wprowadziła! – w emocjach krzyknęła Kinga i ruszyła w stronę drzwi.

I tak zawsze. Kinga od piętnastego roku życia dorabiała, żeby nie prosić mamy o pieniądze na ubrania czy kosmetyki. A gdy tylko kupiła z pierwszej wypłaty sweter i spodnie, mama od razu zrobiła przegląd jej szafy i wyciągnęła stamtąd całą torbę “niepotrzebnych” rzeczy.

– Teraz zarabiasz, a sąsiadka z trzeciego piętra ma córkę w twoim wieku. Sam widziałaś, jak biednie żyją. Żałujesz, czy jak? – z wyrzutem powiedziała mama, gdy Kinga godzinę szukała ulubionej bluzki.

– Mamo, ale tak nie można! To. Moje. Rzeczy! Powinnaś chociaż mnie zapytać!

– Nic ci nie powinnam, a ty, niewdzięcznica, nie masz prawa do mnie tak się odzywać! To ja kupowałam ci te wszystko za własne pieniądze – odparowała mama.

„Naprawdę tego nie rozumie?” – myślała Kinga, siedząc przy opróżnionej szafie. „Jak można tak po prostu oddać czyjeś rzeczy obcej osobie?”

Następnym razem, wracając ze szkoły, zobaczyła pustą półkę na książki. Seria, którą zbierała od czwartej klasy, zniknęła.

– Mamo, dawała mi je babcia. Nie ty kupowałaś! Dlaczego tak robisz? – znów ze łzami w głosie dopytywała się.

– I tak ich nie czytasz, jaka różnica. Tylko kurz zbierały. To książki dla dzieci, jesteś już dorosła, po co ci one? I tak byśmy je na działkę zawieźli i w piecu spalili – znów dziwiła się mama.

– Ale to moje rzeczy! Dzwonić do swojej koleżanki i niech oddaje.

– Oszalałaś? Wstyd. Nikomu nie będę dzwonić. Nie wiem, jak cię taką wychowałam. Skąpa i drobiazgowa jak twój ojciec. On zawsze robił mi awanturę o każdą skarpetkę, a ty taka sama.

Tego dnia mama nie przyznała się, komu oddała książki. Od tamtej pory Kinga kupowała sobie tylko niezbędne rzeczy, od prezentów od mamy starała się odmawiać, by uniknąć wymówek. Część czasopism i książek, których jeszcze nie rozdano, zawiozła do babci na przechowanie, a kupione rzeczy chowała tylko na swoją półkę, zawsze przypominając mamie, iż tego ruszać nie wolno. Mama obrażała się i całymi dniami nie odzywała. „Doszliśmy do tego, iż liczymy szmaty. Czy niedługo każdy będzie sobie jedzenie osobno kupował?” – rzucała i zamykała się w sobie.

Ostatnią kroplą była utrata ulubionych zabawek. Gdy wróciła do domu i zobaczyła, iż mama wszystko oddała cioci Hali, Kinga nie wytrzymała. Wiedziała, gdzie mieszka jej przyjaciółka i, mimo „wstydu”, pobiegła odebrać swoje rzeczy. „Niech sobie myślą, co chcą. Nie pozwolę rozdawać moich rzeczy” – Kinga była gotowa kłócić się ze światem, byle tylko obronić swoje prawa.

– Kinga! Gdzie lecisz? – krzyknęła mama za nią. – choćby nie myśl iść do Hali i mnie kompromitować!

Ale dziewczyna już nie słuchała. Dla innych to zwykłe zabawki, ale dla niej były ważne.

Zapukała do drzwi. Otworzyła sześćdziesięcioletnia kobieta. Ciocia Hala była dawną przyjaciółką rodziny. Kiedyś pomogła mamie znaleźć pracę po rozwodzie z ojcem, czasem wieczorami zajmowała się małą Kingą.

– Kinga, dzień dobry! Co się stało? – zaniepokojona zapytała Halina.

– Dzień dobry… Nie, wszystko w porządku… A adekwatnie nie – zawahała się na progu, czując, jak ze wstydu i poczucia winy oblewa ją zimny pot. Cała jej determinacja gdzieś zniknęła, a w głowie pojawiła się wątpliwość – czy na pewno postępuje słusznie? Może lepiej pogodzić się z utratą zabawek?

– Nie stój w drzwiach. Wejdź, spokojnie wszystko opowiesz – ciocia Hala zaprosiła ją do środka.

Kinga weszła i, nie zdejmując butów, usiadła na małym pufie przy wejściu.

– Ciociu Halo… Mama dała wam rano torbę z moimi zabawkami…

– Ach tak, dziękuję! Zosia uwielbia pluszaki. Właśnie chciałam ci coś oddać w podziękowaniu, ale myślałam, iż twoja mama wpadnie. Skoro jednak przyszłaś… – Halina odwróciła się, by pójść głębiej do mieszkania, ale Kinga się odezwała.

– Ciociu, proszę, zaczekaj – zatrzymała ją. – Strasznie mi wstyd, iż przychodzę z taką prośbą. Mama pewnie będzie zła, ale… chciałabym poprosić, żebyście oddali mi zabawki.

Halina spojrzała na nią zaskoczona:

– Ale już wszystko Zosi dałam. Trochę niemiło jej zabierać…

– Rozumiem, jak to wygląda. I bardzo mi wstyd. Nie muszą od razu wszystkie, może choć kilka… Ciociu, mama mnie nie spytała, zanim je oddała. Gdyby zapytała, sama bym wybrała i oddała, naprawdę. Ale tam był stary miś, brązowy, i mała, włóczkowa laleczka, wielkości mojej dłoni. Proszę, zrozumcie… to nie są zwykłe zabawki. Tata je dał, zanim… oni z mamą się rozstali. Są dla mnie bardzo ważne – nagle rozpłakała się i ukryła twarz w dłoniach.

– Boże, kochanie – ciocia Hala uklękła obok i mocno ją przytuliła. – Myślałam, iż nie są ci potrzebne, tak twoja mama mówiła. Wzięłam jeCiocia Hala westchnęła, otarła łzy Kingi i powiedziała: “Zosia odda twoje zabawki, ale obiecaj, iż kiedyś opowiesz jej, dlaczą były dla ciebie tak ważne, bo pewnego dnia i ona zrozumie, iż niektóre rzeczy to nie tylko przedmioty, ale wspomnienia tych, których kochaliśmy”.

Idź do oryginalnego materiału