Zwątpienie

astronomiafinansowa.blogspot.com 2 tygodni temu

Mejl od człowieka poznanego na szlaku:

„Kiedyś przyszła pora na zadanie sobie pytania: - czy ja wierzę w katolickiego brodatego Boga, który podobno sprawuje pieczę nad katolikami? A co z tymi, którzy katolikami nie są? Wmawiano mi, iż oni są gorsi, a jeżeli to bujda i gorsi to my?

Stopniowo stawiałem coraz odważniejsze pytania: - Co to za zaborczy Bóg, który każe wierzyć tylko w siebie i klękać na zimnej posadzce smutnego kościoła? I po co mu tylu ubranych na czarno urzędników, którzy twierdzą, iż mają prawo wyznaczać pokutę?

W mojej parafii ksiądz wyłudził pieniądze od wielu wiernych, bo jak się okazało był hazardzistą. Przyjechał biskup i prosił ludzi, aby wybaczyć zbłąkanej duszy. Gdzie tam zwrot pieniędzy! Wybaczyć trzeba, bo to po chrześcijańsku. Mocno poranieni wierni odpuścili, a księdza biskup przeniósł na drugi koniec Polski. Po wielu latach jego nazwisko pojawiło się w aferze pedofilskiej.

Jedna znajoma z naszego miasteczka wyznała zdradę małżeńską innemu już księdzu na spowiedzi, a ten jej powiedział, iż nie zasługuje na rozgrzeszenie. Kobieta się truła, na szczęście nieskutecznie.

To Bóg dał takie prawo jednemu człowiekowi, żeby drugiego traktować po uważaniu? I to prawo wynika tylko z czarnej sukienki?

Opadały mnie coraz większe wątpliwości, ale dalej nie potrafiłem się zdecydowanie odciąć od kościoła. Jednak na niedzielne msze już nie chodziłem i znielubiłem przyjmowanie księdza po kolędzie. Zgadzam się z tobą, iż wśród księży jest wielu przyzwoitych ludzi, ale do mojej parafii tacy jakoś nie trafili.

Dużo czytałem i zacząłem trochę wyjeżdżać poza kraj. Poznawałem innych ludzi i ich niekatolicki świat.

I przyszły refleksje. Te ostatnie razy w kościele dobrze pamiętam: - skręcało mnie, kiedy słyszałem, że jestem marnym robakiem, który musi błagać o wybaczenie. A ja nie jestem robakiem. Jestem fajnym facetem. I nie muszę nikogo za nic przepraszać, a zwłaszcza za to, iż jestem na tym świecie, bo nikogo nie krzywdzę. To że jestem, to jest powód do radości, a nie do smutku i posypywania sobie głowy popiołem. I wtedy powiedziałem - Koniec! Nie będę recytował modlitw z refrenem „Zmiłuj się nad nami”.

Wkurwiłem się wręcz, a jak mówisz uczucia nie kłamią i stwierdziłem, iż taką obłudną wiarę to ja w dupie mam”.

Idź do oryginalnego materiału