**Dziennik, 12 maja 2023**
„Zostawiła mi wnuczkę?” – Przerażająca myśl sprawiła, iż Weronikę oblał gorący pot. – „Nie, to niemożliwe. Na pewno wróci.”
Weronika wróciła z pracy i znalazła na stole krótką kartkę od córki. Ich relacja z Kasią nigdy nie była idealna, ale nie spodziewała się, iż córka po prostu ucieknie z domu. Czytała wiadomość w kółko, znała ją już na pamięć, ale wciąż miała wrażenie, iż coś przeoczyła, iż czegoś nie zrozumiała.
Tej nocy nie mogła zasnąć. Poduszka wydawała się za twarda, kołdra za ciężka, a w pokoju było duszno. Raz płakała, raz prowadziła w myślach rozmowy z Kasią, przypominając sobie ich kłótnie i szczęśliwe chwile…
W końcu, zmęczona bezsennością, wstała, usiadła przy biurku i zapaliła lampę. Kartka leżała na wierzchu dokumentów, pognieciona od częstego czytania.
Po raz setny przejrzała wiadomość. Nie, wszystko zrozumiała dobrze. choćby wydawało jej się, iż słyszy rozgniewany głos córki.
*„Mam dość twojej kontroli… Jesteś zbyt surowa… Chcę żyć po swojemu. Jestem dorosła… I tak byś mnie nie puściła, więc wychodzę, gdy cię nie ma. Ze mną wszystko w porządku. Nie jestem sama. Nie szukaj mnie. Nie wrócę…”*
Krótko, bez wstępu i podpisu. *„A co ze mną?”* – pytała w myślach Weronika, jakby Kasia mogła ją usłyszeć. *„A jeżeli coś mi się stanie? choćby nie masz gdzie dać znać. Nie obchodzi cię, co będzie ze mną?”*
Kasia pewnie miała swoje powody. Ale ona, matka, chciała tylko, żeby córka skończyła studia, znalazła dobrą pracę, żeby przypadkowe uczucie czy nieplanowana ciąża nie zrujnowały jej przyszłości. Czy są matki, które pozwalają dzieciom na wszystko?
Sama wyszła za mąż jako studentka i pamiętała, jak miłość gwałtownie wyparowała, nie wytrzymała próby biedy, ciasnego pokoju w akademiku i codziennego zmęczenia.
A gdy urodziła się Kasia, stało się jeszcze trudniej. Ona i mąż, równie młody i niedoświadczony, przestali się rozumieć, kłócili się nonstop. Może mama miała rację, iż powinna była wtedy zrobić aborcję? Ale Weronika wierzyła, iż ich miłość przetrwa wszystko. Głupia dziewczyna.
Po trzech miesiącach rozwiodła się. Wzięła urlop dziekański i wróciła do rodziców. Co zaskakujące, mama od razu pokochała wnuczkę, mimo iż wcześniej namawiała na aborcję. Pozwoliła choćby Weronice skończyć studia, sama zajmując się Kasią i rozpieszczając ją bez opamiętania.
Dopóki żyli rodzice, Weronika nie znała trosk. Mama pomagała, dziecko miało opiekę. Po studiach przez dwa lata uczyła angielskiego w szkole, potem znalazła pracę jako tłumaczka.
Ale w życiu osobistym nie miała szczęścia. Mama mówiła, żeby szukała dojrzałego, ustabilizowanego mężczyzny. Jednak trafiali się albo żonaci, którzy chcieli tylko romansu, albo rozwodnicy bez grosza przy duszy. Bała się takich związków.
Gdy rodzice odeszli, zostały tylko we dwie. Najbliższa osoba – Kasia. Wszystko dała córce. A okazało się, iż ona tego nie chce. Rozpieszczona przez babcię, uważała matkę za zbyt wymagającą. Marzyła nie o studiach, ale o wolności. I w końcu uciekła…
„Poczekam. Co innego mi pozostaje? Kiedyś wrócisz. Jestem matką, wybaczę. Tylko oby nic ci się nie stało…” Weronika westchnęła, zgasiła lampę i położyła się. Przez pół godziny jeszcze wierciła się w łóżku, w końcu zasnęła niespokojnym snem.
Nie mogła pogodzić się z odejściem córki, nasłuchiwała dzwonka do drzwi. Oprócz pracy w biurze brała zlecenia w domu, do późna tłumacząc artykuły. Spała po kilka godzin. W takim tempie nie było czasu w rozpacz. O Kasi myślała często, ale przekonywała siebie, iż wszystko jest w porządku.
Półtora roku później dzwonek oderwał ją od pracy. Z żalem odłożyła okulary, przetarła zmęczone oczy. Tłumaczenie szło dobrze, szkoda było przerywać. Dzwonek zabrzmiał ponownie.
Otworzyła drzwi. Stała tam wychudzona, zmizerowana Kasia. Weronika krzyknęła z radości, rzuciła się do niej.
– Kasiu! Wróciłaś! Tak długo czekałam!
Ale zatrzymała się, widząc zimne spojrzenie córki. Dopiero gdy Kasia weszła do przedpokoju, zauważyła, iż trzyma na rękach dziecko.
– To twoje? Daj mi. – Weronika wzięła malucha. – Dziewczynka? – uśmiechnęła się. – Zaniosę ją do pokoju, a ty się rozbierz.
Weronika położyła śpiące dziecko na kanapie, z zachwytem patrząc na pulchne policzki i długie rzęsy. Nagle usłyszała trzask zamykanych drzwi. Zanim zrozumiała, Kasia już zniknęła.
W przedpokoju cisza. Tylko mokre ślady butów na podłodze i pozostawiona torba. Weronika otworzyła drzwi, krzyknęła w stronę klatki schodowej:
– Kasiu!
Żadnej odpowiedzi. Wyjrzała przez okno – na dole nikogo.
Wróciła do dziecka. Dziewczynka spała spokojnie.
„Zostawiła mi córeczkę?” – Myśl znów sparaliżowała Weronikę. – „Nie, to niemożliwe. Wróci. Zostawiła torbę…”
W torbie były tylko ubranka dla dziecka.
Maluch niespodziewanie zapłakał. Weronika zaczęła go przebierać, szeptać, iż mama zaraz wróci. Zmieniła pieluchę iDopiero po latach, gdy już dorosła Irenka sama została matką, zrozumiała, jak wiele poświęciła dla niej babcia Weronika, i postanowiła, iż ich rodzinna historia nie powtoczy się w jej własnym życiu.