Dzisiaj stało się coś nieprawdopodobnego. Zaczęłam pracę jako sprzątaczka w Warszawie i w pokoju mojego nowego pracodawcy znalazłam zdjęcie swojej mamy.
Właśnie dostałam tę pracę przez agencję i miałam sprzątać duży dom na Mokotowie. Byłam zdenerwowana, ale powtarzałam sobie: *”Zrobię to najlepiej, jak potrafię”*. Razem z moją przyjaciółką Olą przyjechałyśmy do Warszawy kilka dni temu, bo marzymy o występowaniu w teatrach. Na razie jednak potrzebowałyśmy pracy, żeby opłacić mieszkanie. Ola dostała posadę w sklepie odzieżowym, a ja w firmie sprzątającej.
Lubię sprzątać. To mnie uspokaja. A jeżeli nikogo nie ma w domu, mogę choćby poćwiczyć śpiew. Niestety, zanim weszłam do tej pierwszej willi, przypomniała mi się twarz mamy. Mama, Halina, nigdy nie chciała, żebym realizowała takie marzenia, a już na pewno nie w Warszawie.
Dorastałam w Łodzi, więc to nie tak daleko. Nie znałam ojca mama nigdy o nim nie mówiła. Z jakiegoś powodu nienawidziła Warszawy. Była też nadopiekuńcza, dlatego w końcu uciekłam. Kiedy szykowałyśmy się z Olą do wyjazdu, wiedziałam, iż mama na to nie pozwoli. Bałam się nawet, iż może symulować chorobę, żeby mnie zatrzymać. Ale to moje życie. Zostawiłam więc kartkę na jej toaletce, gdy spała, i wyjechałam.
Minęło kilka dni, a mama nie dzwoniła. Dziwne. Pewnie była wściekła. Może wybaczy mi, gdy zadebiutuję na scenie. Na razie musiałam skupić się na sprzątaniu.
Według agencji, mieszkał tu starszy, samotny mężczyzna. Dom nie był zbyt bałaganiarski. Wzięłam klucz spod wycieraczki i od razu zabrałam się do pracy: najpierw kuchnia, potem salon, w końcu sypialnia.
Zatrzymałam się w progu gabinetu poważnego, z wielkimi regałami i kominkiem. Nie było zakazu wchodzenia, więc ostrożnie zaczęłam ścierać kurz. Nagle wzrok przykuła ramka na półce nad kominkiem. Kilka zdjęć, ale jedno To była moja mama. Wyglądała młodziej, ale to na pewno ona. *”Dlaczego jej zdjęcie jest w tym domu?”* pomyślałam.
Wtem usłyszałam kroki. Do pokoju wszedł starszy mężczyzna. *”Dzień dobry! Musi pani być nową sprzątaczką. Jestem Marek Nowak, właściciel tego domu”* przedstawił się z uśmiechem. *”Już pani skończyła?”*
*”Prawie, proszę pana Ale czy mogę zadać pytanie?”* zawahałam się. *”Kim jest ta kobieta?”*
*”Która?”* założył okulary i podszedł bliżej. *”Ach, to Halina. Miłość mojego życia”*.
Zamarłam. *”Co się stało?”* wyrwało mi się.
*”Zginęła w wypadku autokaru. Była w ciąży. Nie mogłem choćby pójść na pogrzeb, bo jej matka mnie nienawidziła. To było okropne Nigdy nie potrafiłem się z tym pogodzić”* powiedział, zdejmując okulary i siadając ciężko.
*”Przepraszam, iż pytam Ale ta kobieta wygląda dokładnie jak moja mama”* odparłam drżącym głosem.
Marek zmarszczył brwi. *”Co pani ma na myśli?”*
*”Moja mama nazywa się Halina i jest identyczna. Jestem prawie pewna, iż to ona”* wskazałam zdjęcie.
*”Halina? Pani matka ma na imię Halina? Gdzie pani dorastała?”*
*”W Łodzi”* wzruszyłam ramionami. Nagle dotarło do mnie: jeżeli to była mama, to on mógł być moim ojcem.
Marek zakrył usta dłońmi. *”To niemożliwe”* wyszeptał. *”Mógłbym dostać numer telefonu do pani matki?”*
Podałam mu go, a on wykręcił numer na stacjonarnym telefonie. Po kilku sygnałach odezwała się mama: *”Halo? To ty, Kasia?”*
Marek spojrzał na mnie, a potem powiedział: *”Czy rozmawiam z Haliną Kowalską?”*
*”Tak. Kto mówi?”*
*”Halina, to Marek”* odpowiedział, a jego głos już drżał.
*”Marek? Jaki Marek? Czekaj, Marek Nowak? Czego chcesz po tylu latach?”* jej ton stał się ostry.
Wymieniliśmy się zdziwionymi spojrzeniami, ale Marek ciągnął dalej: *”Co masz na myśli, mówiąc ‘po tylu latach’? Myślałem, iż nie żyjesz!”*
*”Co?!”*
Wytłumaczył, jak dowiedział się o rzekomym wypadku, w którym stracił narzeczoną i nienarodzone dziecko. Jak jej matka zabroniła mu przyjść na pogrzeb i nigdy więcej do niego nie mówiła. Ale mama nie miała pojęcia, o czym mówił.
*”Moja matka powiedziała mi, iż zadzwoniłeś i zerwałeś ze mną. Wychowałam córkę sama”* wyznała.
*”To nieprawda Nigdy bym cię nie zostawił. Przez prawie dwadzieścia lat myślałem o tobie każdego dnia”* mówił Marek. Mama milczała.
*”Nie wierzę, iż babcia mogła coś takiego zrobić Ale to było w jej stylu. Nie wiem, co teraz robić”* w końcu odparła. *”Zaczekaj. Jak w ogóle odkryłeś, iż żyję?”*
*”Mamo, jestem tu ja”* wtrąciłam się. gwałtownie wyjaśniłam sytuację i zapewniłam, iż nic mi nie jest.
*”Nie mogę uwierzyć, iż to się dzieje A nie mogę już zapytać matki, dlaczego to zrobiła nie żyje od lat. Kasia, kiedy wracasz do domu?”* zapytała stanowczo.
*”Nie wrócę, dopóki nie wystąpię w teatrze. A teraz mam jeszcze jeden powód, żeby zostać”* odparłam, uśmiechając się do Marka.
*”Dobrze, ale niedługo przyjadę do Warszawy”* rzuciła i rozłączyła się.
Z Markiem patrzyliśmy na siebie w ciszy. *”Więc chyba jesteś moim tatą”* powiedziałam wesoło. Wybuchnął śmiechem i napięcie opadło.
Czego mnie to nauczyło?
Pozwólcie dzieciom spełniać marzenia. Uciekłam przez nadopiekuńczość mamy. Można je wspierać, ale nie decydować za nie.
Rodzice nie zawsze działają dla naszego dobra. Babcia skrzywdziła mamę i Marka, a oni nigdy nie poznają powodu.