Żona bez statusu
Kasia podeszła do lustra w przedpokoju, poprawiła włosy i jeszcze raz krytycznie się sobie przyjrzała. Nowa sukienka – granatowa, elegancka, ale skromna – leżała idealnie. Buty na niewysokim obcasie, torebka w kolorze. Wszystko, jak należy na spotkanie z kolegami męża.
— Wojtek, jestem gotowa! — zawołała w stronę gabinetu.
— Już, już! — odpowiedział mąż, ale dźwięki dochodzące z gabinetu wskazywały, iż wciąż rozmawia przez telefon.
Kasia westchnęła. Znowu będą się spóźniać. A tak bardzo chciała zrobić dobre wrażenie na tych ludziach, z którymi Wojtek teraz pracował w nowej firmie. Minęły trzy miesiące, odkąd dostał awans na zastępcę dyrektora, a ona wciąż czuła się niepewnie na firmowych imprezach.
— Kasieńka, słuchaj — Wojtek w końcu pojawił się w przedpokoju, zapinając po drodze marynarkę. — Będzie dziś Zbigniew z żoną, pamiętasz, opowiadałem ci o nim? To bardzo wpływowy człowiek, od niego wiele zależy. Postaraj się znaleźć z jego żoną wspólny język.
— Oczywiście, postaram się — skinęła głową. — A czym ona się zajmuje?
— Szczerze? Nie wiem. Domową, pewnie. Albo coś w stylu działalności społecznej. No, charytatywnej. Pogadaj z nią, sama się dowiesz.
Mówił szybko, wyraźnie myśląc o czymś innym. Kasia zrozumiała, iż więcej szczegółów nie uzyska, więc milczała.
Restauracja powitała ich stłumionym światłem i cichą muzyką. Przy dużym stole siedziało już kilka par. Wojtek od razu podszedł do mężczyzn, zostawiając Kasię samą, by szukała miejsca wśród żon.
— To chyba Kasia? — odezwała się do niej elegancka kobieta około pięćdziesiątki w drogim kostiumie. — Jestem Elżbieta, żona Zbigniewa. Wojtek nam o tobie opowiadał.
— Bardzo mi miło! — Kasia wyciągnęła rękę. — A o czym dokładnie mówił?
— Och, tak ogólnie. Że masz wspaniałą żonę, która cię we wszystkim wspiera — uśmiechnęła się Elżbieta, ale w jej oczach przemknął coś oceniającego.
Kasia usiadła obok niej, czując lekkie napięcie. Pozostałe kobiety przy stole były w podobnym wieku, wszystkie ubrane drogo i z klasą.
— A ty czym się zajmujesz, Kasia? — zapytała szczupła brunetka, która przedstawiła się jako Agnieszka.
— Jestem tłumaczką — odpowiedziała Kasia. — Pracuję zdalnie, głównie tłumaczenia techniczne.
— Ach, jakie ciekawe! — zawołała Elżbieta, ale ton jej głosu mówił coś zupełnie innego. — A jakie języki?
— Angielski i niemiecki.
— Rozumiem. A dzieciaczki mac— Jeszcze nie — Kasia poczuła, jak rumieniec wypływa na jej policzki, bo to pytanie zawsze wprawiało ją w zakłopotanie.