Zniknął na dwanaście lat, by wrócić i powiedzieć tylko kilka słów…

newsempire24.com 1 tydzień temu

Poszedł do innej. Dwanaście lat później wrócił i powiedział tylko kilka słów
Poszedł do kochanki. A po dwunastu latach wrócił i wypowiedział zaledwie parę słów

Z Szymonem wzięliśmy ślub zaraz po studiach. Wydawało się, iż nic nas nie rozdzieli młodość, wspólne marzenia, plany i miłość, która wtedy wydawała się wieczna. Urodziłam mu dwójkę dzieci: Kacpra i Wojtka. Dziś są dorośli, mają własne rodziny, dzieci i obowiązki. ale gdy byli mali, żyłam dla nich. Dla rodziny, która w środku już się rozpadała ale uparcie udawałam, iż tego nie widzę.

Szymon zaczął się zmieniać już wtedy. Najpierw dyskretne spojrzenia na młodsze kasjerki w sklepie czy na kobiety na ulicy. Potem telefon, który zabierał do łazienki i wyłączał na noc. Wiedziałam, ale milczałam. Powtarzałam sobie, iż dla dzieci muszę wytrzymać. Że każdy mężczyzna może się potknąć. Że to minie.

Ale nie minęło.

Gdy dzieci dorosły i zaczęły własne życie, dom opustoszał. Wtedy zrozumiałam między mną a Szymonem zostały tylko wspomnienia. Nie mogłam już oszukiwać siebie, iż trwam dla rodziny. A gdy w jego życiu pojawiła się inna młodsza, ładniejsza, bardziej wolna po prostu spakował rzeczy i wyszedł. Bez krzyków, bez tłumaczeń. Tylko trzask drzwi. I potem cisza.

Nie zatrzymałam go. Usiadłam w kuchni i patrzyłam, jak herbata stygnie. Życie podzieliło się na przed i po. W przed było dwadzieścia osiem lat małżeństwa, wakacje nad Bałtykiem, noce spędzone przy łóżkach chorych dzieci, remont kuchni i kłótnie o pilot od telewizora. W po tylko pustka.

Powoli przyzwyczaiłam się. Nauczyłam się żyć sama. Było spokojnie: bez żalu, bez kłótni, bez strachu przed znalezieniem cudzych wiadomości w jego telefonie. Czasem tęskniłam. Czasem przypominałam sobie, jak narzekał przy śniadaniu, iż kupiłam niewłaściwy jogurt. ale z czasem bardziej niż przeszłość brakowało mi spokoju, w którym wreszcie byłam wystarczająca.

Szymon zniknął zupełnie. Ani telefonu, ani wiadomości. Pojawiał się tylko w rozmowach z dziećmi. Odwiedzali go, ale rzadko o tym mówili. Byliśmy jak dwie równoległe linie, żyjące w tym samym mieście, nigdy się nie przecinając. Dwanaście lat.

Aż wrócił.

Był zwykły dzień. Gotowałam obiad, gdy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i ledwo go poznałam. Szymon wyglądał jak zupełnie inny człowiek: przygarbiony, z martwym wzrokiem, z dziwną niepewnością w postawie. Postarzał się. Włosy przyprószyła siwizna. Był chudszy. I stał tak w milczeniu, jakby sam nie wiedział, po co przyszedł.

Mogę wejść? w końcu powiedział. Głos miał ten sam. Ale brzmiał w nim tak głęboki ból, iż zadrżały mi palce na klamce.

Wpuściłam go. Milczeliśmy. Słowa nie chciały wyjść. Było zbyt wiele do powiedzenia i nic, co miałoby sens. Zaparzyłam herbatę. Kręcił filiżanką w dłoniach. W końcu westchnął:

Nie mam już domu. Tamta kobieta Nie wyszło. Wyprowadziłem się. Teraz mieszkam, gdzie popadnie. Zdrowie już nie to samo. Wszystko się posypało

Słuchałam. I nie wiedziałam, co odpowiedzieć.

Wybacz mi szepnął. Popełniłem błąd. Zawsze byłaś jedyna. Zrozumiałem to za późno. Może spróbowalibyśmy jeszcze raz? Choćby tylko po to, żeby zobaczyć

Ściskało mnie w piersi. Przede mną stał człowiek, z którym dzieliłam pół życia. Ojciec moich dzieci. Pierwszy i, w głębi serca, jedyny mężczyzna, którego kochałam. Marzyliśmy o domku na Mazurach, kłóciliśmy się o kolor ścian w salonie, przeszliśmy przez kredyt i obronę dyplomu Kacpra.

Ale przez dwanaście lat milczał. Nie życzył mi urodzin. Nie zapytał, jak się czuję. A teraz wrócił bo nie miał już dokąd pójść. Bo był sam.

Nie odpowiedziałam od razu. Powiedziałam tylko:

Muszę pomyśleć.

Od tamtej pory minęły dni. Nie wrócił, nie zadzwonił. A ja wciąż myślę. Ważę za i przeciw. Powracam do wspomnień. Nasłuchuję bicia serca. Jest złamane, ale wciąż bije. A teraz milczy.

Nie wiem, czy mu wybaczyć. Nie wiem, czy warto zaczynać od nowa. Ale jedno wiem: miłość nie zawsze leczy. Czasem jest blizną. I zanim otworzysz stare drzwi, musisz być pewna, iż nie czeka tam ból, od którego kiedyś uciekłaś.

Idź do oryginalnego materiału