Często znajdowały się tuż za rogiem, można było w nich kupić prasę, papierosy czy kosmetyki. W latach 90. i na początku XXI wieku było ich najwięcej. Dziś po kioskach nie ma już prawie śladu. Znikają z miejskiego krajobrazu. Te, które zostały, robią wszystko, by nie podzielić losu poprzedników. - Opłaca się to tylko tym, którzy prowadzą ten biznes od 20-30 lat - przyznaje pan Maciej, kioskarz z Torunia. Pani Anita z kolei musiała zamknąć swój biznes przed dwoma laty. Jak mówi, "zjadły ją opłaty". - Przede wszystkim ZUS, inne jakoś do zniesienia były. Utargi nie rosły, a opłaty galopowały - zaznacza była właścicielka.