Tuż obok soczków i musów dla dzieci znajduje się produkt, którego nasze pociechy nigdy nie powinny wypić. Jest to choćby napisane na opakowaniu – ale z tyłu i małym druczkiem… Czy cwaniactwo producentów ma jakieś granice? Przeczytaj, co zawiera mus owocowy zabroniony dla dzieci.
Z jednego z nagrań Michała Wrzoska, doktora dietetyki i trenera sportowego, dowiedzieliśmy się o – dosłownie – pułapce, która czyha na nas w wielu sklepach. Jak zauważył Wrzosek, ten produkt leży w jednym szeregu z popularnymi musami owocowymi dla dzieci, takimi jak Bob Snail czy Kubuś. Czy nadaje się do spożycia przez dziatwę? Absolutnie i stanowczo: NIE. Co to za „przysmak”?
Zawiera więcej kofeiny niż espresso
Oburzenie Michała Wrzoska wzbudził nowy napój firmy Tymbark o nazwie Exotic Boost. Jest to mus owocowy, czyli coś, za co co drugie dziecko łapie w sklepie bez zastanowienia.
Można powiedzieć, iż z wierzchu Exotic Boost niczym nie różni się od innych musów. Zielone opakowanie, różowe litery, grafika przedstawiająca kuszące rześkością owoce. Ta konfiguracja sprawia, iż bez uważnego przewertowania etykiety, każdy rodzic (a co dopiero dziecko) wpadnie w pułapkę. Na czym ona polega?
Jak napisał w swoim poście na Instagramie Michał Wrzosek, ten napój zawiera więcej kofeiny niż espresso. O zawartości tego związku chemicznego dowiadujemy się dopiero z drugiej strony opakowania. O tym, iż ten produkt nie jest przeznaczony dla dzieci również – i to małym druczkiem.
Reakcja fanów Wrzoska jest jednoznaczna
Jak może się wydawać, choćby ludzi śledzących uważnie Katarzynę Bosacką i jej „śledztwa” wymierzone w nieuczciwe zagrywki producentów, informacja o napoju Tymbarka mogła wprawić w stan podwyższonego ciśnienia. To zresztą widać już po pierwszych komentarzach na profilu Michała Wrzoska.
Dramat, firma dziad, jak widzę tą markę omijam szerokim łukiem, to jest ignorancja wobec konsumenta i tylko liczenie na zysk, nie powinien towar leżeć obok asortymentu dla dzieci bo to jawnie wprowadza konsumenta w błąd (pisownia oryg. – red.)
– pisze oburzona Aleksandra. Pozostałe komentujący zdają się być równie zdenerwowani i jednocześnie wdzięczni Wrzoskowi za ostrzeżenie.
Takie produkty trzeba omijać szerokim łukiem! Fajnie iż wziąłeś ich pod lupę
– komentuje kolejny fan. A nam pozostaje przypomnieć, że czytanie etykiet, zwłaszcza gdy kupujemy produkty z myślą o dzieciach, to nasz obowiązek.
Jeśli ten artykuł w tobie również wzbudził duże emocje, proponujemy coś odstresowującego. Na przykład upieczenie chlebka ziołowego. Przepis znajdziesz w tym filmiku z naszego kanału na YouTube.