Kiedy miejsce tworzy fajna, zaangażowana i doświadczona ekipa wszystko jest na swoim miejscu. Smak, wygląd, atmosfera. Kimsu to nie tylko rolki i ramen, mają też pieczone bao, autorskie desery i niemały wybór japońskich alkoholi.
Dawid, Bartek i Serhii swoje doświadczenie zdobywali w cenionych łódzkich restauracjach z sushi i ramenem w roli głównej. W Kimsu każdy z nich odpowiada za inną sekcję. Bartek zajmuje się restauracją od strony sali i baru. Dawid odpowiedzialny jest za kuchnię ciepłą, czyli w głównej mierze ramen, ale też inne dania (w tym desery). Serhii – sushi master, którego pracę możecie podejrzeć zza odkrytego baru, tworzy wyjątkowe rolkowe kompozycje. Jest też Adam, wizualny kreator całego konceptu, który zajmuje się marketingiem restauracji i zaprojektował wnętrze lokalu. Przestrzeń Kimsu urządzona jest tak, iż świetnie sprawdzi się na każdą okazję. Luźne spotkanie ze znajomymi, rodzinne przyjęcie, randkę i spotkanie biznesowe. Jedną ze ścian zdobi kolorowy mural z wizerunkiem kobiety. Ciemne i betonowe powierzchnie przełamane są intensywnymi kolorami krzeseł i baru. Do tego wygodne fotele, elementy roślinne, a wszystko to urządzone ze smakiem.
Pieczone bao
Sala jest duża, możecie zorganizować tu przyjęcie do 30 osób. Choć Kimsu działa niespełna miesiąc, to organizowali już dwie degustacje – pierwszą z sushi, drugą ramenową. To super pomysł na przyjęcie, szczególnie jeżeli dodamy do tego pairing japońskich alkoholi. Ja już robię się głodna, a na stole właśnie pojawiły się pieczone bao. Przejdźmy więc do jedzenia. Takiej wersji japońskich bułeczek jeszcze nie jadłam. Przypieczone na złoto, lekko słodkie bułeczki zamówicie w dwóch odsłonach: pierwsza bardziej fresh z chashu w słodkiej glazurze, mango, kolendrą i sałatą (2 szt./24,90 zł), druga z marynowaną polędwicą wołową o dymnym posmaku, własnej roboty kimchi, piklami z czerwonej cebuli i sosem (2 szt./28,90 zł). Obie propozycje bardzo dobre, mają fajnie skomponowane dodatki i soczyste mięso.
Ramen z cytrusową nutą
Z mniejszych przekąsek są krewetki w tempurze, sałatka z wakame, tatar z łososia lub tuńczyka czy spring rollsy. Na większy głód stir fry na bazie masła orzechowego z kurczakiem lub tofu albo w wersji pikantnej z koreańskim chilli, wołowiną lub krewetkami. Jest także wspomniany wcześniej ramen, do którego alkaliczny makaron sprowadzają z Japonii. W karcie Kimsu znajdziecie pięć stałych ramenowych pozycji, ale pytajcie też o ramen sezonowy. Ja spróbowałam dostępnego na co dzień kremowego spicy miso ramen ze słodkawym, glazurowanym chashu obsypanym prażonym sezamem, do tego karmelizowana marchew, edamame, pak choy, dymka i nitamago (39,90 zł). Nie mam się do czego przyczepić. Soczysty chashu, chrupiące dodatki, umamiczny i pikantny bulion, bardzo dobrze przygotowane jajko i fajny, sprężysty makaron. Druga miska to wegański yuzu ramen (36,90 zł). Lekki bulion, przygotowany na warzywach i mleku sojowym, który dzięki dodatkowi shoyu yuzu zyskał cytrusowej świeżości, dla mnie idealnie. W wegańskim ramenie jest też chrupiące wędzone tofu, chrust z pora, grzybki shimeji i świeże warzywa. Bardzo smaczna pozycja nie tylko dla wegan.
Czas na rolki
Serhii na swoim stanowisku kręci rolki. W menu znajdziecie klasykę i special maki, czyli kompozycje autorstwa Kimsu. Do ich przygotowania używa ryżu koshihikari, czyli idealnej odmiany do sushi. Świeże ryby przyjeżdżają od sprawdzonego dostawcy. W menu znajdziecie rolki z łososiem, tuńczykiem, węgorzem, a także z seriolą – bardzo cenioną morską rybą, jedną z najlepszych do sushi. Spróbowałam czterech kompozycji, każda z nich była bardzo dobra, świeża i podkręcona takimi dodatkami, iż szkoda było maczać je w sosie sojowym. Czuć w nich jakościowe składniki. W moim sercu na długo pozostanie rolka z grillowanym węgorzem, która zapiekana jest w tempurze z migdałami i wykończona mango-mayo (32,90 zł). Dla mnie numer jeden. jeżeli chcecie spróbować różnych rolek możecie skorzystać z gotowych zestawów, które wielkościowo zaczynają się od jednej (49,90 zł) a kończą na sześciu osobach (290,90 zł).
Japońskie procenty i autorskie desery
Do takiej japońskiej uczty nie zabrakło odpowiedniego alkoholu, o który zatroszczył się Bartek. W karcie jest pięć rodzajów sake – od tradycyjnego, przez bardziej wytrawne, deserowe, a choćby musujące w wersji słodkiej i wytrawnej. Na barowych półkach są cztery rodzaje japońskiej whisky, gin i ryżowy bimber. Z łagodniejszych alkoholi spróbujecie wina choya produkowanego z zielonych śliwek. Oryginalnie przygotowane w wersji słodkiej, tutaj oprócz klasyki także wytrawne oraz słodkie musujące. Amatorzy piwa mają do wyboru sześć rodzajów piw azjatyckich, w tym ryżowe Echigo Koshihikari. jeżeli poczujecie się zagubieni w tych trunkach, z pomocą przyjdzie obsługa, która pomoże w dobraniu alkoholu do wybranej potrawy. Bez procentów na barze przygotowywane są domowe lemoniady – z yuzu, ogórkowa albo połączenie mango z marakują. Ja tym razem zdecydowałam się na herbatę, a do niej obowiązkowo deser. Turbo czekoladowe ciasto ze słoną nutą (za sprawą dodatku miso) w towarzystwie malinowej piany z yuzu (19,90 zł). Tak, to było idealne zakończenie.
Do Kimsu możecie przyjść codziennie. Od poniedziałku do czwartku pracują od 12.00 do 22.00, w piątki i soboty do 23.00, a w niedzielę do 20.00. Lokal znajduje się w Zgierzu przy ul. Dąbrowskiego 20B. Możecie też zamawiać z dostawą, nie tylko na terenie Zgierza, ale też do części Łodzi (dojadą do okolic Manufaktury). Zamówienia można składać telefonicznie lub przez stronę www.kimsu.pl