Zmęczona byciem idealną dla innych

newskey24.com 1 dzień temu

W zatłoczonym Krakowie, gdzie życie wrze jak herbata w ulubionym kubku, moje 27 lat z pozoru wygląda idealnie. Nazywam się Kasia, pracuję jako marketingowiec w dużej firmie, jestem mężatką, a mojego męża, Tomasza, poznałam na studiach. Nie mamy dzieci, ale mamy plany. Wczoraj po pracy wpadłam na stację benzynową, przebrałam się w toalecie, zrobiłam makijaż i wyszłam jako elegancka, perfekcyjna kobieta. Ludzie się oglądali, ale pod tą fasadą kryło się zmęczenie. Jestem zmęczona być idealną żoną, córką i synową. Czas na decyzję – jak żyć dla siebie?

Życie, które wydaje się idealne

Zawsze byłam „grzeczną dziewczynką”. W szkole prymuska, na uczelni stypendystka, w pracy – ta, która oddaje projekty przed terminem. Tomasz, mój mąż, programista, kocha mnie i jest ze mnie dumny. Jesteśmy małżeństwem od trzech lat, mamy przytulne mieszkanie, podróżujemy dwa razy w roku. Moja mama i teściowa, Barbara, uważają nas za idealną parę. „Kasia, ty wszystko potrafisz”, mówi mama. „Tomek, masz szczęście do żony”, dodaje teściowa. Ale nikt nie widzi, jak duszę się pod tym ciężarem.

Moje dni to lista obowiązków: rano śniadanie dla Tomka, by nie wyszedł głodny, w pracy maksymalne zaangażowanie, wieczorem sprzątanie i obiad, żeby teściowa nie uznała mnie za „niedbałą”. choćby na stacji musiałam się przebrać i zrobić makijaż, bo jechaliśmy na rodzinny obiad, gdzie musiałam wyglądać „na poziomie”. Ludzie się gapili, a ja czułam się jak aktorka grająca rolę doskonałej Kasi.

Maska, która pęka

Wczorajsza kolacja była punktem zwrotnym. U teściowej, jak zwykle, pomagałam w kuchni, uśmiechałam się, podtrzymywałam rozmowy. Ale gdy Barbara powiedziała: „Kasia, czas pomyśleć o dzieciach, wiek nie stoi w miejscu”, coś we mnie pękło. Nie jestem gotowa na dziecko – chcę żyć dla siebie, a wszyscy oczekują „właściwych” decyzji. Tomek milczał, a ja zrozumiałam – nie stanie w mojej obronie. Mama później dodała: „Kasia, nie zwlekaj, ja chcę wnuków”. choćby w pracy koledzy żartują: „Kiedy urlop macierzyński?”.

Jestem zmęczona. Zmęczona tym, iż mój sukces mierzą nie moimi osiągnięciami, ale tym, jak spełniam cudze oczekiwania. Zmęczona przebieraniem się na stacji, by być „idealną” na obiad. Zmęczona uśmiechem, gdy chcę krzyczeć. Kocham Tomka, ale jego milczenie, gdy teściowa czy mama mnie naciskają, boli. Chcę być sobą, a nie Kasią, która wszystkim dogadza.

Strach przed byciem sobą

Moja przyjaciółka Ania mówi: „Powiedz im, iż potrzebujesz czasu”. Ale jak? jeżeli przestanę gotować obiady albo sprzeciwię się teściowej, uzna mnie za złą żonę. jeżeli powiem mamie, iż nie chcę teraz dzieci, będzie urażona. jeżeli wyznam Tomkowi, iż już nie daję rady, odpowie: „Przecież zawsze sobie radziłaś, co się zmieniło?”. Boję się, iż jeżeli zrzucę maskę perfekcyjnej Kasi, zostanę sama – bez aprobaty rodziny, bez uznania w pracy, bez tego obrazka, do którego wszyscy się przyzwyczaili.

Ale wczoraj, patrząc w lustro na stacji, zobaczyłam obcą kobietę. Ta Kasia w eleganckiej sukience i idealnym makijażu – to nie ja. Chcę nosić adidasy, a nie szpilki, chcę wieczoru bez gotowania, chcę powiedzieć: „Nie jestem gotowa na dzieci i to moja decyzja”. Ale jak to zrobić, nie niszcząc wszystkiego?

Co dalej?

Nie wiem, od czego zacząć. Porozmawiać z Tomkiem? Ale on uważa, iż „przesadzam”. Postawić granice z teściową i mamą? Boję się je urazić. Wziąć urlop i wyjechać sama, by zrozumieć, czego chcę? To wydaje się egoistyczne. A może grać dalej rolę idealnej Kasi, aż całkiem się złamię? Chcę żyć tak, by nie musieć przebierać się na stacji dla cudzych oczekiwań. Ale czy znajdę w sobie odwagę?

W wieku 27 lat chcę być nie idealna, ale prawdziwa. Teściowa może chce dobrze dla syna, ale jej presja mnie dusi. Mama może marzy o wnukach, ale jej marzenia nie są moje. Tomek może mnie kocha, ale jego milczenie sprawia, iż czuję się samotna. Jak odnaleźć siebie? Jak przestać żyć dla innych?

Moje wołanie o wolność

Ta historia to mój krzyk o prawo do bycia sobą. Jestem zmęczona maską, którą noszę, by zadowolić innych. Chcę, by mój dom był miejscem, gdzie mogę być w adidasach i bez makijażu, gdzie moje pragnienia mają znaczenie, gdzie nie muszę spełniać cudzych oczekiwań. W wieku 27 lat zasługuję żyć dla siebie, a nie dla pochwał teściowej, mamy czy kolegów.

Jestem Kasia i znajdę sposób, by zrzucić tę maskę, choćby jeżeli będzie to oznaczać konflikty. Może to trudny krok, ale nie chcę już dłużej chować się w toalecie na stacji, by stać się kimś, kim chcą mnie widzieć. Życie to nie spektakl – czas przestać grać i zacząć żyć prawdziwie.

Idź do oryginalnego materiału