Przy ul. Jachowicza 40, w pobliżu dworca PKS, przez lata funkcjonował zakład szewski pana Andrzeja Kapuśniaka. To jedno z niewielu miejsc na mapie Płocka, gdzie wciąż można było naprawić buty, torebki czy portfele.
Niestety, pan Andrzej zmarł pod koniec września. Miał 67 lat.
Wiadomość o śmierci przedsiębiorcy poruszyła wielu internautów. W komentarzach wskazują, iż to koniec pewnej epoki.
- Tym samym znika kolejny kawałek Płocka, jakiego nigdy już nie będzie - czytamy na jednej z grup zrzeszających płocczan.
Wielu z nich doceniło również pracę, którą na co dzień wykonywał.
- Najlepszy szewc. Złota rączka w Płocku. Ogarniał wszystko. A do tego normalny, fajny facet z którym zawsze można było zamienić kilka zdań - pisze kolejny z komentujących.
Koniec pewnej epoki?
Od lat widać, iż takich rzemieślników jak szewcy, krawcowie czy zegarmistrzowie jest coraz mniej. Mimo to, te punkty, które pozostały, wciąż przyciągają swoich stałych klientów i prosperują.
Podobnie może być i w tym przypadku. Na drzwiach zakładu p. Andrzeja Kapuśniaka możemy przeczytać, iż zakład co prawda został tymczasowo zamknięty, jednak widnieje tam również dopisek: "proszę oczekiwać dalszych informacji". Być może fachowcy, którzy współpracowali z p. Andrzejem, będą więc kontynuować działalność w tamtym miejscu.