Same to zjedz: jak moja siostra upokorzyła mnie przed wszystkimi przez tort
Wisia starannie ułożyła włosy, włożyła swoją najładniejszą sukienkę i po lekkim dotyku perfum wyszła na przyjęcie urodzinowe starszej siostry, Kasi. W dłoniach trzymała starannie zapakowane pudełko z tortem, mając nadzieję, iż to miła niespodzianka, która poprawi ich skomplikowane relacje. Gdy dotarła na piąte piętro, zadzwoniła dwa razy. Drzwi otworzyła promienna Kasia w nowym szlafroku i z idealnymi lokami klaszcząc z entuzjazmem:
To dla mnie?! No przecież to moje urodziny, chyba nie zapomniałaś?
Oczywiście, iż dla ciebie odparła spokojnie Wisia, podając jej pudełko.
Kasia wzięła tort z ciekawością, uniosła wieczko i rzuciła okiem. Na jej twarzy podziw gwałtownie zamienił się w podejrzliwość.
Ty go zrobiłaś?
Tak odpowiedziała Wisia z lekkim wahaniem.
Na pewno? Kasia zmarszczyła brwi, obracając pudełko w dłoniach. I z czego jest?
Naprawdę będziemy teraz rozmawiać o przepisie, czy dołączymy do gości? próbowała wymigać się Wisia.
Ale było za późno. Kasia wyczuła, iż coś jest nie tak i słusznie. Trzy dni wcześniej zadzwoniła do siostry w płaczu:
Złamałam paznokieć i pokłóciłam się z Jackiem! Mam dość! Odwołuj tort, odwołuj wszystko!
Wisia przyjęła to ze stoickim spokojem i przyjęła pilne zamówienie od stałej klientki. Ale tego samego dnia, w południe, Kasia znów zadzwoniła:
Pogodziłam się z Jackiem! Dał mi złoty bransoletkę! Czekam na ciebie o dziewiętnastej z tortem!
Przecież wszystko odwołałaś wyjąkała Wisia.
Przestań się tłumaczyć! Jesteś cukierniczką, pokaż, na co cię stać!
Wisia próbowała wytłumaczyć, iż tortu nie da się zrobić w sześć godzin, ale Kasia nalegała. choćby zadzwoniła do ich matki, licząc na wsparcie:
Naprawdę tak trudno sprawić przyjemność własnej siostrze? usłyszała w odpowiedzi.
Zrozumiawszy, iż jest sama, Wisia dała radę: kupiła niesprzedany tort od początkującej cukierniczki też Wisi (nie, nie tej samej, innej). Z zewnątrz wyglądał świetnie. Liczyła się przecież intencja, prawda? Ale Kasia gwałtownie odkryła podstęp.
Wisia, chodź tu! krzyknęła w stronę kuchni.
Pojawiła się brunetka z długimi włosami, a Wisia od razu ją rozpoznała.
To twój tort? spytała Kasia lodowatym tonem.
Mój. Ona go ode mnie kupiła. Więc to ta twoja słynna siostra-cukierniczka? zaśmiała się tamta Wisia.
Wisia zastygła. Goście zamilkli. Kasia, zaciśniętymi ustami, zerwała wieczko, wbiła palec w krem i rozmasowała go po twarzy siostry.
Same to zjedz, śmieciu! warknęła. choćby nie potrafisz zrobić nic sama. Proszę, wynoś się!
Wepchnęła Wisię za drzwi, a potem wyrzuciła także drugą cukierniczkę. Tamta, odchodząc, obraziła całe towarzystwo i pokazała obsceniczny gest.
Na zewnątrz Wisia otarła twarz chusteczkami i sięgnęła po telefon. Czekały dziesiątki wiadomości od matki:
Hańbisz rodzinę! Oszukiwać własną siostrę! Wstydź się!
Nie odpowiedziała. Po prostu wyciszyła ekran. Ale to nie był koniec.
Następnego dnia na mediach społecznościowych pojawił się post Kasi: choćby własnej siostrze nie ufaj przyniosła mi tort kupiony gdzieś indziej, udając, iż go upiekła. Co za wstyd.
Wisia płakała całe przedpołudnie. Potem wzięła się w garść. Nie dla nich. Dla siebie. Tego dnia złożyła przysięgę: ani jednego tortu więcej dla rodziny. Ani jednego dobrego gestu dla tych, którzy mogą cię zmiażdżyć w każdej chwili.
I po raz pierwszy od dawna poczuła się lżej. Bo od dzisiaj w jej życiu będzie tylko to, co naprawdę słodkie. Bez fałszu. Bez obłudy. I bez tych, którzy tylko udają rodzinę.










