Zimowy debiut pełen frustracji.

twojacena.pl 2 tygodni temu

Pierwszy dzień zimy nie rozpoczął się najlepiej. Alicja musiała iść do pracy, a pogoda była okropna. Padał śnieg przeplatany deszczem, temperatura spadła do zera, więc ani to, ani tamto. Kurtka nie wchodziła w grę – trzeba było założyć puchową kurtkę i solidne buty.

To był jej pierwszy dzień pracy po długiej przerwie. Latem, zachwycona związkiem z Wojtkiem, lekkomyślnie zrezygnowała z posady na jego namowę. Ukochany kupił im wakacje nad morzem, a szef nie chciał jej zwolnić. Napisała więc wypowiedzenie…

Wtedy niebo wydawało się usiane diamentami. Alicja była pewna, iż na plaży czeka na nią oświadczyny. Po co więc miała pracować? Wojtek miał zapewnić im dostatnie życie, a jej skromne zarobki nie miały znaczenia. Marzyła o ślubie, dziecku i pięknym domu u boku ukochanego. Teraz przeklinała swoją naiwność.

Żadnych oświadczyn nie było. Zabierał ją do restauracji, obdarował kilkoma romantycznymi wieczorami i przywiózł z powrotem. Nie odebrał jednak – przez pół roku ciągle dawał jej nadzieję, iż ich związek znajdzie szczęśliwe zakończenie. Aż wreszcie tydzień temu Alicja zapytała wprost: *„Jakie masz plany na przyszłość?”*

— *„Żadnych wielkich, Alu”* — odparł. — *„Zamierzam wrócić do byłej żony. Mamy z ojcem wspólny interes, a on zachorował. Powiedział, iż wszystko zostawi mojemu synowi, a żona będzie zarządzać do jego pełnoletności. Ale jeżeli odbuduję rodzinę, wszystko przejdzie na nas. Twarde warunki. Wybacz, kochanie…”*

Potem poszły wyznania o miłości i żalu z powodu rozstania. Jaki on nieszczęśliwy, bezsilny…

Alicja narzuciła na ramiona jego ostatni prezent – drogą futrzaną narzutkę – i rzuciła krótkie:

— *„Żegnaj.”*

I zniknęła z jego życia. Nie żałowała Wojtka, tylko straconego czasu.

Musiała przełknąć gorycz i wrócić do poprzedniej pracy, błagając dyrektora, by ją przyjął z powrotem. Czekając pod gabinetem szefa, słyszała przez zamknięte drzwi jego podniesiony głos – ktoś właśnie otrzymywał reprymendę. Gdy wszyscy wyszli, nieśmiało zapukała.

— *„Innych bym nie przyjął, ale panią tak. Tylko nie na poprzednie stanowisko – już zajęte. Zostanie moją sekretarką? Marta idzie na urlop macierzyński. Ale dyscyplina! Żadnych dodatkowych urlopów!”*

Zgodziła się. Pierwszy dzień – ołówkowa spódnica, biała bluzka, subtelny makijaż. W pośpiechu złapała taksówkę, bo szef wysłał SMS: *„Proszę przyjść wcześniej. Awaryjna narada.”*

Nagle jakiś chłopiec na deskorolce wpadł na nią! Wylądowali na ziemi. Kurtka zabrudzona, rajstopy podarte, telefon na jezdni. Chłopak złapał się za nogę – nie mógł stanąć. Gdy karetka przyjechała, wszyscy się rozeszli, więc Alicja pojechała z nim.

W szpitalu odebrała pięć nieodebranych połączeń od szefa. Gdy zadzwoniła, on nie odebrał. niedługo przyszła wiadomość:

*„Nie przejmuj się. Zmieniłem zdanie. Powodzenia.”*

Kariera sekretarki przepadła. Ledwo powstrzymała łzy.

Chłopiec – Grześ, około 14 lat – zadzwonił do babci, nie do rodziców.

— *„Tata jest w delegacji”* — wyjaśnił.

Zawiozła go do domu. Babcia, wzruszona, zaprosiła Alicję na herbatę. Mieszkanie było schludne, ciepłe. Alicja wymieniła z Grzesiem numery.

Tydzień później chłopak sam zadzwonił:

— *„Ala, cześć! Tata wrócił. Wszystko gra. Zapraszam cię na urodziny!”*

Zgodziła się. Kupiła mu drogi plecak i pojechała pod wskazany adres. Stanęła przed eleganckim domem z ogrodem. Na progu czekała babcia, a za nią uśmiechnięty Grześ.

W salonie pojawił się przystojny mężczyzna.

— *„Mariusz Kowalski, ojciec tego urwisa.”*

Alicja zaczerwieniła się. Okazało się, iż jest wdowcem, samotnie wychowującym syna.

Po uroczystości Mariusz podwiózł ją do domu. Rozmawiali całą drogę. Tydzień później zaproponował jej pracę w swojej firmie.

Święta spędzili już razem – uradowana babcia, szczęśliwy Grześ i zakochani Alicja z Mariuszem, których wspólne życie dopiero się zaczynało.

Czasem los pisze najbardziej nieoczekiwane scenariusze – wystarczy jeden upadek, by znaleźć się tam, gdzie naprawdę powinno się być.

Idź do oryginalnego materiału