**Dzisiaj, 15 stycznia**
Życie potrafi być przewrotne. Spędziłam pół wieku sama. Nie, byłam zamężna, ale mąż odszedł po roku małżeństwa, właśnie gdy urodziła się moja córka. Na szczęście Piotr zostawił nam z dzieckiem trzypokojowe mieszkanie. Przynajmniej w tym zachował się jak człowiek. Nie planowałam drugiego małżeństwa. Nie byłam jednak zupełnie sama miałam swoją Małgorzatę. Trzeba ją było wychować, a kłopotów nie brakowało.
Wiedziałam, iż daję z siebie wszystko, ale Małgosi brakowało ojcowskiego ramienia. Tego już nie mogłam jej dać. Z czasem zaczęła nadmiernie przywiązywać się do chłopaków, z którymi się przyjaźniła czy wiązała. Nie każdemu to odpowiadało. Często musiałam pocieszać córkę i leczyć jej złamane serce. Na szczęście los bywa łaskawy w końcu poznała swojego męża.
Dawid był zaradny i dobry. Cieszyłam się, gdy Małgosia postanowiła go poślubić. Szanował mnie i moją córkę. Czego chcieć więcej? Wydawał się idealnym zięciem. Ale życie to nie bajka. Minęło pół roku od ślubu, a Dawid się zmienił.
Tymczasem opiekowałam się własną matką. Urodziła mnie młodo, tak jak ja Małgosię, więc doczekała się wnuczki. Niestety, zaczęła podupadać na zdrowiu. Choroba tak ją osłabiła, iż musiałam zabrać staruszkę do siebie. Zięć nie był tym zachwycony.
Nie wiem, co tak go drażniło. Przecież nie wymagałam od niego pomocy wszystkie obowiązki spoczywały na mnie. Mama była spokojna i w pełni świadoma. Czemu mu to przeszkadzało?
Z czasem sytuacja się pogarszała. choćby Małgosia zaczęła mnie unikać. Kiedyś jadaliśmy razem przy stole, teraz siedzą zamknięci w swoim pokoju. Próbowałam rozmawiać z córką, ale bezskutecznie. Tylko się wymiguje.
Nie doczekaliśmy się też wnuków. Mówią, iż jeszcze nie czas, iż żyją dla siebie. Nalegałam, ale w końcu odpuściłam. To ich sprawa. Jednak Dawid zaczął mnie irytować. W moim domu zachowywał się jak pan, choć nigdy nie kiwnął palcem, żeby coś naprawić czy dokupić. Za to często znikał z kumplami w klubach. Gdzie podział się ten wspaniały zięć, którego znałam na początku?
Chyba pokazał prawdziwe oblicze.
Z każdym tygodniem stawał się coraz bardziej nieznośny. W Sylwestra odmówił świętowania z nami. Zabrali się do swojego pokoju, a o północy tylko Małgosia wyszła nas pozdrowić. On choćby się nie pokazał.
Następnego dnia oświadczył: *Z Małgosią sprzedajemy dom twojej matki i kupujemy własne mieszkanie*. Zaniemówiłam. A to nic, iż od pół roku żyją u mnie za moje pieniądze? To im mało?
Nie zgadzam się. Sami zaróbcie na mieszkanie. To dom mojej matki nie sprzedamy go. To jej własność, sama zdecyduje odparłam stanowczo.
Dawid wpadł w furię. Tego samego dnia spakował rzeczy, zabrał moją córkę i wyjechał do swoich rodziców.
Smutno mi, iż Małgosia choćby nie zaprotestowała, ale to jej życie. jeżeli uważa, iż tak będzie lepiej, niech tak zostanie.
Czy postąpiłam słusznie? Co zrobilibyście na moim miejscu?
* Warto pamiętać, iż rodzina to nie tylko krew, ale i wzajemny szacunek.*







![Stąporkowska szkoła najlepsza w powiatowych eliminacjach turnieju 'Bezpieczeństwo na piątkę’ [wideo, zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/10/Staporkowska-szkola-najlepsza-w-powiatowych-eliminacjach-turnieju-Bezpieczenstwo-na-piatke-23.jpg)


