Zemsta na niewiernym mężu

newsempire24.com 8 godzin temu

Tamta noc podzieliła życie Anny na „przed” i „po”.

— Rozumiesz, Anka, spotkałem inną. Pasujemy do siebie idealnie. Romantycznie! Nie jak u nas – raz na święta – oświadczył Marek, ściągając obrączkę z palca.

Mówił to z sarkazmem, jakby problem leżał wyłącznie po jej stronie. Anna słuchała w ciszy. Nie błagała, nie płakała, nie zatrzymywała. Puściła.

— Nie będziemy się dzielić. Mieszkanie moje, przedmałżeńskie, auto też. Psa tym bardziej ci nie oddam. Choć wzięliśmy go w trakcie, to moja ucieczka od rzeczywistości – dodała po chwili.

— choćby mi nim nie zawracaj głowy. Zabieraj. Ale mieszkanie i auto bym podzielił.

— Gdybyś dorzucał się do rat – przerwała Anna. – Także… przykro mi.

Marek próbował coś udowadniać, ale w końcu wyszedł. A ona została – z psem, Burkiem, i z pragnieniem zemsty. Za wszystko.

Anna ciężko znosiła zdradę.

— Chyba nigdy już nikomu nie zaufam – zwierzała się przyjaciółce.

— Nie rozumiem, jak mogłaś go tak po prostu wypuścić. Trzeba go było nauczyć rozumu.

— Jak?

— Przytrzymać, a potem rzucić.

Anna tylko wzruszyła ramionami.

— Zemszczę się. Zemsta to danie, które podaje się na zimno. Poczekaj, niedługo się pojawi.

— Dlaczego tak myślisz?

— Bo byliście razem siedem lat, a ta Kasia to tylko przelotna fascynacja z siłowni. I to młodsza o piętnaście lat. Marek gwałtownie zrozumie, co stracił.

I tak się stało.

Minęły niecałe trzy miesiące, a Marek wrócił.

— Jesteś w domu? Akurat przejeżdżam, muszę wpaść.

— Po co?

— Zostawiłem u ciebie ulubiony parasol. Jesień za oknem, przyda się.

— No to weź… – Anna nie protestowała, pozwalała byłemu przeglądać szafy w poszukiwaniu zapomnianych drobiazgów. Patrzyła, jak się męczy. Miała wrażenie, iż szuka pretekstu, by wpaść.

Kiedy wyniósł ostatni gwóźdź, znalazł nowy powód:

— Anka, przyjdę. Czekaj.

— Coś jeszcze zapomniałeś? – zdziwiła się, zacierając ręce z satysfakcją, iż słowa przyjaciółki się sprawdzają.

— Stęskniłem się za Burkiem. Pewnie on też za mną.

— Burek? Za tobą? Chyba żartujesz! Myślisz, iż psy i kobiety czekają na tych, którzy je zdradzili?

— I tak przyjdę. Kasia zamknęła drzwi na klucz, którego nie mam, i pojechała na zlot fitness. Muszę gdzieś przenocować.

— Idź do hotelu.

— Ale… mogę chociaż zjeść kolację?

— Dobrze – uległa Anna.

Marek przyszedł.

— Twoja ziemniaczana z grzybami… Dałbym za nią duszę! – zachwycał się, pochłaniając danie byłej żony. – U Kasi wszystko jakieś… mdłe. Wiecznie na diecie. Poprosiłem o placki ziemniaczane, a tu krzyk! Mówi, iż jestem gruby…

Anna wybuchn– No i dobrze, iż jesteś gruby – odparła Anna, patrząc, jak Marek odchodzi, a w sercu czuła już tylko ulgę, iż to koniec.

Idź do oryginalnego materiału