Dzisiaj czuję się jak zwierzę w klatce – nerwowo chodzę po mieszkaniu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Zachowanie męża nie daje mi spokoju. Ostatnio Bartek stał się nagle przesadnie troskliwy: pomaga w domowych obowiązkach, gotuje pyszne obiady, przynosi kwiaty. Te wszystkie oznaki uwagi budzą we mnie niepokój. „Na pewno coś ukrywa” – myślę, podchodząc do okna. Mimowolnie spoglądam w dół – i serce zamiera mi w piersi. Odskakuję gwałtownie. „Czy naprawdę jest do tego zdolny?” – szepczę, nie wierząc własnym oczom.
W tym momencie za plecami słyszę kobiecy głos. To jego żona – Kasia.
Bartek stoi przy oknie, obserwując, jak nasza sąsiadka, Alina, wyprowadza swojego małego pieska. Kasia podchodzi, również wygląda przez okno i od razu się spina.
— O czym tak dumasz? — pyta z chłodem w głosie.
— O pracy — wzdycha, unikając jej wzroku. — Jeden pracownik narozrabiał, teraz muszę wszystko poprawiać.
Przygląda się mężowi uważnie. Coś w jego tonie i wyrazie twarzy zdradza kłamstwo. ale tylko kiwa głową i wychodzi do kuchni.
Bartek czuje, jak narasta w nim irytacja. Kasia ostatnio działa mu na nerwy – stała się drażliwa, drobiazgowa. Zaczął szukać ciepła gdzie indziej. I znalazł – w Alinie. Była cicha, uśmiechnięta, mieszkała sama piętro wyżej.
Tamtego wieczora w pracy wyłączyli prąd i zwolnili go wcześniej. Poleżał chwilę w domu, potem wyszedł na spacer. Akurat spotkał Alinę na podwórku. Nie wytrzymał – zagadał, rozmowa się przeciągnęła. Skoczyli do kawiarni. A potem – do jej mieszkania.
Rano obudził się z poczuciem winy. W domu wisiało ich ślubne zdjęcie – on i Kasia, młodzi, zakochani. Przypomniał sobie, jak przysięgał jej wierność. „Na zawsze” – to słowo teraz brzmiało jak złośliwy żart.
Przygotował obiad – zapiekankę, ulubioną Kaszy. Gdy wróciła z pracy, zmęczona ale zadowolona, pochwaliła go, choćby pocałowała. A on stał z wymuszonym uśmiechem, w myślach odtwarzając ostatnie wydarzenia.
Parę dni później miał wolne. Unikał Aliny, czuł się brudny. Ale ciągnęło go do niej jak magnes. Gdy Kasia poszła do pracy, znów znalazł się w mieszkaniu sąsiadki.
Kasia zaczęła dostrzegać zmiany. Bartek był nadmiernie pomocny, ale i zdystansowany. Czuła, iż coś ukrywa. Aż w końcu, widząc, jak ukradkiem obserwuje Alinę przez okno, wszystko stało się jasne.
Awantura wybuchła w kuchni.
— Śpisz z nią? — wyrzuciła z siebie, wskazując palcem w stronę okna.
Bartek zastygł. Potem zaczął się tłumaczyć głupimi wymyślami, ale było za późno. Wyrzuciła go bez wahania.
— Idź do niej! Wygodnie ci, tylko piętro wyżej. Wynoś się!
Próbował coś wyjaśnić, ale Kasia już nie słuchała. Wyszedł, pakując rzeczy, i niedługo jego głos rozległ się na klatce schodowej:
— Alinko… Wpuścisz mnie? Wyrzuciła mnie…
Alina najwyraźniej nie spodziewała się takiego obrotu spraw, ale po chwili wahania drzwi się otworzyły.
A po policzkach Kasi płynęły łzy. Nie z bólu – z rozczarowania. Myślała, iż przynajmniej spróbuje walczyć, a on odszedł od razu. Bez słowa. Bez próby naprawy.