Mam na imię Krystyna, a moje serce płacze z bólu i niepewności. W naszym przytulnym miasteczku nad Wisłą sama wychowałam syna, dając mu całą swoją miłość. Teraz, gdy odnalazł swoje szczęście, stanęłam przed przerażającym odkryciem: moja synowa chyba go zdradza. Zdjęcia na portalu randkowym, jej kłamstwa i strach przed przyłapaniem postawiły mnie przed okrutnym wyborem: powiedzieć synowi prawdę czy milczeć, by nie zniszczyć jego świata? Boję się, iż moja decyzja zmieni wszystko.
Mam 46 lat i jestem samotną matką. Mój syn, Bartosz, który ma 27 lat, to moja duma. Jego ojciec zostawił mnie, gdy dowiedział się o ciąży, i jako 19-latka zostałam sama z niemowlakiem. Żeby Bartek nie zaznał biedy, pracowałam na dwóch etatach, a moja mama była moim wybawieniem, pomagając mi wychować chłopca. Bartek rósł na mądrego, dobrego człowieka – nigdy nie sprawiał kłopotów, ani jako dziecko, ani jako nastolatek. Po szkole poszedł na studia, a teraz pracuje jako inżynier i dobrze zarabia. Zawsze marzyłam, żeby był szczęśliwy.
Gdy Bartek przyprowadził do domu Gabrielę, od razu się zaniepokoiłam. Była olśniewająco piękna, ale zbyt bardzo kochała siebie – jej profil w mediach społecznościowych pełen był zdjęć, na których pozowała w drogich ciuchach. Wydawała mi się rozpieszczona, ale widziałam, jak oczy mojego syna błyszczą. Był szaleńczo zakochany, więc milczałam, nie chcąc się wtrącać. Po pół roku wzięli ślub, a wesele opłacił w całości Bartek. Gabrysia nie pracowała i to mnie drażniło. „Mężczyzna powinien utrzymywać rodzinę – mówił syn. – jeżeli Gabi nie chce pracować, nie musi. Ja zarabiam wystarczająco.” choćby mi pomagał finansowo, więc starałam się nie wtrącać.
Ale wątpliwości nie dawały mi spokoju. Gabriela wydawała mi się zbyt zapatrzona w siebie i czułam, iż nie docenia Bartka. On nosił ją na rękach, a ona traktowała to jak coś oczywistego. Próbowałam odganiać te myśli, ale wszystko się zmieniło, gdy sama zaryzykowałam randkowanie. W moim wieku wyglądam młodziej, więc koleżanka namówiła mnie na portal randkowy. Na początko wydało mi się to głupie, ale się zgodziłam. Koleżanka założyła mi profil, wrzuciła zdjęcia i zaczęłam rozmawiać z mężczyznami, licząc, iż znajdę towarzystwo.
Pewnego dnia, przeglądając profile, natknęłam się na coś, od czego krew ścięła mi się w żyłach. To była Gabriela – moja synowa. Jej konto było aktywne, pełne zdjęć, w tym takich, których nigdy nie widziałam w jej mediach. Pozowała w uwodzicielskich strojach, z zalotnym spojrzeniem, jakby wabiła mężczyzn. Siedziałam, nie mogąc oderwać wzroku, czując, jak gniew i ból mnie zalewają. Jak ona mogła? Bartek haruje, utrzymuje ją, a ona za jego plecami flirtuje z obcymi w internecie!
Postanowiłam z nią porozmawiać. Gdy przyszłam do nich, przywitała mnie swoim zwykłym uśmiechem, ale na mój wzrok zrobiła się blada. „Gabriela, widziałam twój profil na portalu randkowym” – powiedziałam, starając się zachować spokój. Zaczęła się tłumaczyć: „Ja… nic o tym nie wiem! Ktoś ukradł moje zdjęcia z social mediów!” Ale jej drżący głos i nerwowe spojrzenia zdradzały kłamstwo. „Są tam fotki, których nie ma u ciebie – odparłam twardo. – Wytłumacz się.” Wpadła w panikę: „Proszę, nie mówcie Bartkowi! On i tak jest zazdrosny, to go zdruzgocze!” Jej błaganie tylko wzmocniło moje podejrzenia. jeżeli jest niewinna, dlaczego tak się boi?
Chciałam jej wierzyć, ale nie potrafiłam. Te zdjęcia, jej nerwowość, prośba o milczenie – wszystko krzyczało o zdradzie. Wróciłam do domu i całą noc myślami wracaW końcu zasnęłam zmęczona łzami, ale wiedziałam, iż rano muszę podjąć decyzję, która albo ocali serce mojego syna, albo zniszczy naszą rodzinę.