Zbyt blisko!

polregion.pl 6 godzin temu

Ciasno!

Ewa z niedowierzaniem czytała wiadomość w komunikatorze:

Cześć, córeczko! Przepraszam, iż dopiero teraz do Ciebie piszę, miałem swoje powody. Rozstaliśmy się z Twoją matką dawno temu, gdy miałaś trzy lata, więc na pewno mnie nie pamiętasz. Nie będę pisał, iż żałuję, próbuję naprawić błąd i tak dalej. Odszedłem do innej kobiety, którą pokochałem, i nie czuję się winny. Zostawiłem Twojej matce mieszkanie, w którym żyliśmy, i swoje rzeczy wyszedłem w tym, co miałem na sobie. Płaciłem alimenty, może nie duże, ale uważam, iż nie postąpiłem podle.

Teraz do rzeczy. Pięć lat temu wyjechałem z nową rodziną na stałe do Australii, gdzie mieszkam do dziś. Moja mama, Twoja babcia Halina Stanisławówna, nie chciała wyjeżdżać za żadne skarby. Mieszkała w swoim małym dwupokojowym mieszkaniu. Opłacałem jej leczenie i utrzymanie, ale niedawno zmarła. Nie mogłem przyjechać się z nią pożegnać, a choćby na pogrzeb podróż stąd jest zbyt trudna i droga, choć żyjemy całkiem wygodnie.

Mama nie miała bliskiej rodziny, a przyjeżdżać tu, by załatwiać spadek i sprzedać to mieszkanie, nie ma sensu. Zysk byłby groszowy, a zachodu mnóstwo. Dlatego postanowiliśmy zostawić je Tobie. Sporządziłem dokumenty i pełnomocnictwa, wysłałem je adwokatowi. Babcia przed śmiercią sporządziła testament na Twoje nazwisko. Musisz się z nim skontaktować wyjaśni, co dalej. Jego usługi są opłacone, trzeba będzie tylko uiścić lokalne opłaty i podatki. Najważniejsze, byś dbała o grób babci i postawiła nagrobek to niewielki koszt w porównaniu z tym, co zyskujesz: własne mieszkanie.

Mam nadzieję, iż wykorzystasz nasz prezent. I jeszcze jedno to dar wyłącznie dla Ciebie. Twoja matka dostała ode mnie wszystko: mieszkanie, alimenty. Jej ewentualny nowy mąż i ich dzieci mnie nie dotyczą, więc powtórzę: to dziedzictwo jest tylko Twoje.

Bądź szczęśliwa, córko. Twój tata, Marek Piotrowski.

Dalej były dane adwokata. Ewa nie wytrzymała i zadzwoniła. Potwierdzono informacje, umówiono się na spotkanie następnego dnia po południu. Postanowiła nie mówić jeszcze nic matce najpierw sama musiała wszystko sprawdzić.

W dwupokojowym mieszkaniu matki mieszkała też Kasia jej przyrodnia siostra. Nikt nie wiedział, kto był jej ojcem, nawet, jak się zdawało, matka. Mimo iż Kasia była trzy lata młodsza, zdążyła wyjść za mąż i urodzić jednego po drugim dwóch synów. Teraz we czwórkę tłoczyli się w większym pokoju, a Ewa z matką w małej sypialni. jeżeli ta sprawa z mieszkaniem okaże się prawdą byłoby wspaniale! Miała trochę oszczędności, zbierała na wkład własny. Zarabiała nieźle, z kredytem mogłaby wycisnąć jakąś kawalerkę

Ale teraz los daje jej szansę! Ojciec przesłał plan mieszkania stara dwupokojowa kostka, pewnie bez remontu. Co z tego! Swoje cztery ściany! Matka nie włączy głośno głupich programów, siostrzenicy nie będą urządzać awantur. Będzie mogła wziąć kąpiel z pianą i leżeć w wannie, ile zechce. Wyjść owinięta tylko ręcznikiem, a może i bez

Koniec z wykradaniem jej jedzenia z lodówki, a zlewozmywak nie będzie zasypany brudnymi naczyniami. Wieczorem, po kąpieli, otuli się w szlafrok, zaparzy mocną kawę i usiądzie do laptopa, projektując wnętrza, które całkiem nieźle się sprzedają.

A tak w ogóle Ewa uśmiechnęła się nieśmiało może wreszcie ułoży sobie życie! W małym pokoju urządzi sypialnię, tam nikogo nie wpuści. W kuchni zrobi pracownię, a w dużym pokoju będzie przyjmować gości! Uśmiech zniknął natychmiast najpierw musiała wszystko dokładnie sprawdzić.

Następnego dnia spotkała się z adwokatem. Był to mężczyzna w średnim wieku, ubrany nieco niedbale, ale w drogie ciuchy. Potwierdził słowa ojca, pokazał dokumenty. Zabrał Ewę do przyszłego mieszkania. Wyglądało marnie, ale ją to nie zraziło z takim problemem poradzi sobie łatwo.

Zapytała, kiedy dostanie klucze. Adwokat wyjaśnił, iż formalności potrwają pół roku od śmierci babci, ale klucze może wziąć od razu. Nie radził jednak wprowadzać się ani remontować lepiej najpierw wymienić zamek i pokazać się sąsiadom, by wiedzieli, iż mieszkanie ma gospodarza.

Teraz Ewa musiała powiedzieć o wszystkim matce. Oczywiście, im z Kasią nie będzie tak wygodnie, ale zawsze jedna osoba mniej to ulga. Matka zareagowała bez entuzjazmu.

Dlaczego Marek załatwia to przez Ciebie? spytała niechętnie.

Jak to dlaczego? zdziwiła się Ewa. W końcu jestem jego córką!

A ja byłam jego żoną, choćby jeżeli dawno temu, i sprawy majątkowe powinny być załatwiane ze mną!

Mamo, przepraszam, ale to mieszkanie babci, a ona zapisała je mnie, bo tata nie może przyjechać z Australii, by przejąć spadek i sprzedać tę kostkę. Nie ma tu nikogo, komu mógłby to zlecić. Wymyślił więc tę sytuację, bym to ja się tym zajęła i dostała mieszkanie.

Co znaczy dostała? Z jakiej racji przypisujesz sobie wyłączne prawo do niego?

Jak to? oniemiała Ewa. To moje dziedzictwo!

A ja? A Kasia z dziećmi? Jesteśmy dla Ciebie obce?

Nie, mamo, nie jesteście obce cicho odpowiedziała Ewa ale dla babci nie byłaś rodziną. Dla taty też nie, no, poza Tobą. Ale zostawił Ci mieszkanie, płacił alimenty. Dlaczego ma utrzymywać Kasię, do której narodzin się nie przyczynił, a tym bardziej jej męża i dzieci? Ja zawiesiłam swoje życie, gdy młodsza gwałtownie zaszła w ciążę i przyprowadziła do nas męża. Mieszkam z Tobą w jednym pokoju, nie mogę zaprosić choćby koleżanki, a mam 22 lata! Też chcę być szczęśliwa!

Jak możesz tak mówić! Kasi też nie jest łatwo, we czwórkę w jednym pokoju!

To jej wybór! W przeciwieństwie do mnie, nie zrezygnowała z życia, znalazła sobie męża bez mieszkania, a na wynajem ich, widzisz, nie stać! Tak, myślałam o wynajmie, ale wolałam zbierać na kredyt

Coś tam byś uzbierała!Ewa wzięła głęboki oddech, zamknęła oczy i postanowiła, iż już nigdy nie pozwoli, by czyjeś oczekiwania przysłoniły jej własne szczęście.

Idź do oryginalnego materiału