Zawstydzający prezent: jak teściowa zburzyła moje granice

newsempire24.com 2 dni temu

“Hańba w reklamówce”: jak teściowa wystawiła moją cierpliwość na próbę

Edyta przeglądała zawartość swojej szafy, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Na progu, z szerokim uśmiechem, stała teściowa — Halina Bronisławówna.

— Cześć, córeczko! Wpadłam na herbatkę — oznajmiła żywiołowo.

— Proszę wejść — Edyta uśmiechnęła się z grzeczności, choć w głębi duszy się spięła. — Tylko poskładam te rzeczy i przygotujemy coś do picia.

Przeszły do salonu. Edyta zaczęła składać ubrania, a teściowa usiadła w fotelu i z wyraźnym zainteresowaniem przyglądała się procesowi.

Nie mogąc się powstrzymać, Halina Bronisławówna zauważyła reklamówkę stojącą przy krześle. Zajrzawszy do środka, nagle wytrzeszczyła oczy i westchnęła:

— Edyto! Co to za wstyd?!

— Znowu narobiłaś sobie szmatek! — skarciła ją, cmokając językiem i wskazując na torby leżące na kanapie.

— To stare zakupy — odparła zmęczona Edyta, przewracając oczami. — Robię porządki w szafie.

— Mój syn wie, na co wydajesz pieniądze? — zapytała z przekąsem Halina.

— Ja też pracuję, aha — odcięła się sucho Edyta, przyspieszając sprzątanie, by zakończyć nieprzyjemną rozmowę.

Ale teściowa nie ustępowała. Wyjęła z torby jedną z sukienek i zaczęła ją dokładnie oglądać.

— W takiej tylko na deptak można iść — skomentowała złośliwie.

— Wisi na niej metka. Więc nigdzie w niej nie byłam — odparowała chłodno Edyta, próbując odebrać sukienkę.

— I dobrze! — burknęła teściowa, oddając ją. — W twoim wieku to już nie pora się wygłupiać!

— Mam dwadzieścia dziewięć lat, nie sześćdziesiąt — przypomniała z lodowatym uśmiechem Edyta.

— W twoim wieku powinno się nosić dłuższe i grubsze sukienki, a nie pokazywać wszystko, co się da — stwierdziła z dezaprobatą Halina. — Dlatego właśnie nie mam jeszcze wnuków!

— A co mój strój ma wspólnego z dziećmi? — spytała Edyta, ledwo powstrzymując irytację.

— Wszystko! jeżeli ubierasz się tak prowokująco, to znaczy, iż szukasz kogoś młodszego — oświadczyła teściowa z miną znawczyni.

Edyta zbladła ze złości:

— Czyli według pani zamężna kobieta powinna chodzić w worku?

— Żona powinna ubierać się skromnie! — pouczyła ją Halina. — A ty… Widziałabym twoją bieliznę!

— Przeglądała pani moje rzeczy?! — oburzyła się Edyta, czując, jak krew jej wrze.

— Nikt nic nie przeglądał! — zaprzeczyła teściowa. — Po prostu widziałam w łazience. I wiesz co? Przyzwoita kobieta nie powinna nosić takich sznureczków!

— Poważnie? — Edyta zaciśniła pięści. — Może mam założyć specjalną biurową bieliznę?

— Uważam, iż przyzwoita kobieta w ogóle nie powinna takich rzeczy zakładać, a już na pewno będąc mężatką! — Halina choćby uderzyła pięścią w podłokietnik.

— Mam dwadzieścia dziewięć lat, jestem młoda i mam prawo wyglądać atrakcyjnie — warknęła przez zęby Edyta.

— Nie! Ubierasz się specjalnie, żeby inni mężczyźni się na ciebie gapili! — wykrzyknęła teatralnie Halina.

— Niech pani myśli, co chce — powiedziała zmęczona Edyta. — Ale ubierać się będę tak, jak mi się podoba.

— Z tobą nie da się rozmawiać! — warknęła teściowa, wstała i wyszła, trzaskając drzwiami.

Gdy z pracy wrócił mąż, Mariusz, Edyta natychmiast opowiedziała mu wszystko, co się wydarzyło.

— Mama mówiła mi, iż ubierasz się zbyt prowokująco — wymusił uśmiech. — Nie przejmuj się. I… staraj się przy niej nie zakładać koronkowych pończoch — to ją wkurza.

— Jakby cokolwiek jej się podobało! — wykrzyknęła oburzona Edyta.

— Ponarzeka i zapomni — machnął ręką lekceważąco Mariusz.

Ale się mylił.

Miesiąc później historia się powtórzyła. Tym razem Halina przyszła z nowym „argumentem”:

— Wstawiasz zdjęcia w internecie! Moje koleżanki zobaczyły! Wszyscy się oburzają! — oświadczyła urażona.

— Po prostu im zazdroszczą — spokojnie odparowała Edyta.

Teściowa zerwała się, prychnęła i wyszła. Edyta odetchnęła z ulgą, myśląc, iż to koniec.

Myliła się.

Gdy pół roku później wyjechali na wakacje, zostawiając klucze teściowej „na wszelki wypadek”, choćby nie podejrzewali, co zastaną po powrocie.

Edyta z przerażeniem odkryła, iż większość jej ubrań zniknęła.

— To ona! — wyszeptała, obiegając pokoje. — Tylko twoja matka miała klucze!

— Niemożliwe — zawahał się Mariusz. — Zadzwonię do niej.

Ale Halina Bronisławówna zalewała się łzami przez telefon:

— Ja? Co ty, synku! Nigdy!

Edyta pokręciła głową:

— Wzywam policję.

Dopiero wtedy teściowa, przestraszona konsekwencjami, przyznała się:

— Tak, to ja! Wyniosłam cały ten wstydliwy szpecior i wyrzuciłam do kontenera. Zrobiłam to dla waszego dobra, żebyś wreszcie pomyślała o rodzinie!

Mariusz wpadł w szał.

— Mamo, ogarniasz się? — wrzeszczał do słuchawki. — Teraz ja muszę płacić za nową garderobę żony!

— No… — zaczęła się tłumaczyć Halina.

— Oddaj klucze! I nie pokazuj się tu więcej! — odciął się Mariusz.

Na urodziny Halina dostała trzy pojedyncze róże — zamiast drogiego prezentu.

A Edyta tego samego dnia poszła uzupełnić garderobę — tym razem za pieniądze męża, który sam nalegał: „Wybieraj, co tylko chcesz, kochanie. Zasłużyłaś”.

I tak oto Edyta zrozumiała, iż zdrowy rozsądek i szacunek dla własnych wyborów są ważniejsze niż cudze oczekiwania. Czasem trzeba postawić granicę, choćby jeżeli stoi za nią cały świat.

Idź do oryginalnego materiału