Zawiadomił służby, bo słyszał dziwny dźwięk. Teraz turystom grozi do 5 lat więzienia

gazeta.pl 3 godzin temu
Światowe media lotem błyskawicy obiegła wiadomość o zatrzymaniu obywateli Chin na japońskiej wyspie. Choć powodem był przemyt, w ich walizkach nie znaleziono ani narkotyków, ani elektroniki. Za to podejrzany szelest i nietypowa zawartość poruszyły nie tylko policjantów, ale także obrońców przyrody.
W środę, 8 maja, na wyspie Amami Oshima na południu Japonii aresztowano trzech turystów z Chin, których walizki kryły łącznie 160 kilogramów żywej fauny. Do interwencji doszło po zgłoszeniu pracownika hotelu, który usłyszał niepokojące dźwięki dobiegające z bagażu mężczyzn. Zawiadomieni funkcjonariusze odkryli tysiące krabów pustelników, objętych ścisłą ochroną przyrodniczą. Za taki czyn przewidziana jest wysoka grzywna, jak i kara pozbawienia wolności.


REKLAMA


Zobacz wideo Borneo. Odwiedź tę wyspę, zanim będzie za późno


Zakazany ładunek z dna oceanu. Tych krabów nie można choćby dotykać
Sprawa błyskawicznie zyskała rozgłos nie tylko ze względu na skalę zdarzenia, ale także na wyjątkowy status zabezpieczonych zwierząt. Jak podaje "The Japan Times", lokalne władze potwierdziły, iż przechwycone skorupiaki należą do gatunków objętych statusem narodowych "pomników przyrody". Oznacza to, iż ich połów, wywóz czy posiadanie bez specjalnych dokumentów jest zakazane, a każdy taki przypadek traktowany jest jak zamach na przyrodnicze dziedzictwo Japonii.


Na jaw wyszło również, iż rynkowa wartość jednego okazu może sięgać choćby 140 dolarów. Podejrzenia gwałtownie więc padły na przemyt w celach komercyjnych. Japońska policja nie wyklucza jednak innych scenariuszy. - Prowadzimy dochodzenie, aby ustalić, czy kraby miały trafić na rynek, służyć jako zwierzęta domowe czy do konsumpcji - przekazał cytowany przez CNN rzecznik służb.
Za łamanie przepisów dotyczących ochrony przyrody w Japonii grozi do 5 lat więzienia oraz kara finansowa sięgająca 5 milionów jenów (ok. 130 tys.zł). Zatrzymani nie posiadali żadnych zezwoleń legalizujących przewóz zwierząt, co zdaniem ekspertów kwalifikuje sprawę jako poważne naruszenie prawa środowiskowego. Tym bardziej iż Amami Oshima wpisana w 2021 roku na listę UNESCO to region o wyjątkowej bioróżnorodności, chroniony nie tylko prawem krajowym, ale również międzynarodowymi konwencjami.


Europa też walczy z przemytem. Ciemna strona turystyki na Majorce
Przemytnicy zwierząt nie ograniczają swojej działalności wyłącznie do egzotycznych krajów. Jak informuje serwis apnews.com, w Europie także dochodzi do spektakularnych zatrzymań. W kwietniu tego roku hiszpańska policja przeprowadziła nalot na posiadłość na Majorce, gdzie aresztowano parę podejrzaną o nielegalną hodowlę i sprzedaż egzotycznych kotów. Wśród zabezpieczonych zwierząt znajdowały się m.in. tygrysy białe, pantery oraz pumy - w tym przedstawiciele gatunków zagrożonych wyginięciem.


Śledztwo ujawniło międzynarodową siatkę, której nitki prowadziły do Rosji, Białorusi i Ukrainy. Zwierzęta miały być przemycane do UE prawdopodobnie przez Polskę. Zabezpieczono łącznie 19 dużych kotów, a śledczy określili sprawę jako "wierzchołek góry lodowej". Lokalne władze podejrzewają, iż to jedynie fragment większej operacji nielegalnego handlu dzikimi zwierzętami, który - jak się okazuje - kwitnie także w sercu Europy. Dla organów ścigania to jasny sygnał: granice muszą być lepiej chronione, by zapobiec podobnym incydentom w przyszłości.
Czy uważasz, iż turyści powinni być surowiej karani za przemyt chronionych gatunków zwierząt? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału