Wczoraj późno wieczorem zadzwoniła Zosia.
Tatuś, to ja. To moja katastrofa! Wietek mnie wyrzucił, jadę jutro z córką, wpadnę do was, powinna u was zostać.
Daj spokój, Zosiu, sama wiesz nie mamy już żadnego domu.
Czego? Ty co tu mówisz?! Ja jestem waszą córką! Trochę ta kwarta powinna ją dotyczyć!
Słuchaj, Zosiu, już to załatwiłem kwarta leży teraz w nazwisku Eli, bo nią się teraz kieruje. Wiesz jak się masz dla ciebie dom nie ma już sensu.
Jutro rano siedziałem przy kawie, patrzałem na słońce, gdy zadzwoniła Ania.
Tatuś, czekaj Muszę ci coś powiedzieć. Mam rak. W tej chwili lecę do Warszawy do szpitala na operację, ale Elka moja córka nie mogę zostawić jej samego. Proszę, dbajcie o nią.
Była jak cała rodzina z entuzjazmem, poetykią i troskliwością. Dopóki tatuś i ja byliśmy jej tatuszami, nie pojawiała się żadna inna opcja.
Odprowadziłem Eli do małej izby. Zosia była jęk, nie chciała jej przyjąć ani zajrzeć koszulce. Zmusiliśmy ją, żeby wpisać Elkę do naszego pokoju. Potem przez tydzień Elka cumpliła się z Zosi, aż w końcu wyrzuciła jej rzeczy.
Zosia wyjechała嫁入有钱人, ale od razu rzuciła nami
Ela nie chodzi na moją wesele. Nie chcę jej patrzeć.
Może spróbuj przekonać?
Nie! Nie przyjedzie. My też nie jadziemy!
I tak wyszło z tego wszystkiego.
Lata minęły. Ela zaczęła studia, zrobiła karierę architektki. Tatuś miał zaświadczenia, iż przez całe życie go wspierała. Przerobiony kalendarz z nosa ustawiła nowy dom. Aż wtedy Zosia nagle zadzwoniła:
Informuję, iż Vitek mnie zbił, wpadnie jutro.
Nie przyjedzie. Jedynym córką jesteśmy Ela.
Wszystko minęło się z czasem. Ela chodziła z Malżykiem, rolnikiem z północy. Czasem z nami sypiał. Ubrała nas w bieliznę, bo znów tyle to było problem. To była różnica: Ela zawsze dawała więcej niż miała, a Zosia no, córka.