Kiedy szwedzka marka Fjällräven zaprosiła mnie, bym razem z grupą dziennikarzy z całego świata wzięła udział w wyjątkowym wydarzeniu Campfire Academy, nie wahałam się ani chwili. Plan był następujący: przez 6 dni wędrujemy około 100 kilometrów, pokonując trasę z Nikkaluokty do Abisko (Laponia, daleka północ Szwecji). W trasę zabieramy ze sobą tylko niezbędne rzeczy (o tym dalej), bo wszystko cały czas niesiemy ze sobą w plecakach: namioty z wyposażeniem, jedzenie na całą wyprawę, kuchenki gazowe, ubrania na każdą pogodę. Nie wahałam się ani chwili, czując, iż przeżyję tam coś niesamowitego.
Fjällräven Campfire Academy – co warto wiedzieć przed wyprawą
Taka wyprawa wymaga przygotowania, szczególnie gdy podobne trekkingi nie są dla kogoś codziennością. Dla mnie nie są. Często chodzę w góry, żyję aktywnie, ale takiej przygody nie przeżyłam nigdy wcześniej. Przez kilka tygodni przed planowanym startem dostawałam maile/newslettery z radami, co i jak powinnam robić, by być w formie. Sugestie dotyczyły spróbowania długich spacerów z plecakiem, listy rzeczy do spakowania czy zadbania o najważniejszą część ciała w czasie takiej wyprawy, czyli stopy. Maile zachęcały też do obejrzenia krótkich tutoriali na YT nagranych przez specjalistów i przewodników współpracujących z marką Fjällräven. Przyznaję, były bardzo pomocne i dawały pojęcie o tym, co nas może spotkać po drodze. Jednak najważniejsze lekcje odbyliśmy pierwszego dnia na miejscu. Spotkaliśmy się na kempingu Ripan w Kirunie – tam mieliśmy spędzić pierwszą noc i razem z ekspertami odbyć warsztaty w ramach Fjällräven Campfire Academy, które miały nam pomóc w bezpiecznym trekkingu. Jak spakować jedzenie na 6 dni, jak rozbić namiot, jak spakować plecak i apteczkę. I niezwykle interesujące warsztaty z etyki przebywania w przyrodzie. Dziś wiem, jak ważne i pomocne były te warsztaty i jak uchroniły nas przed wpadkami. Oto kilka rad, które pomogły mi w trekkingu:
- Na każdym postoju zdejmij buty i skarpety, pozwól stopom odpocząć. jeżeli jest możliwość, zanurz je w zimnej wodzie – w strumieniu lub jeziorze.
- Nie potrzebujesz czystych ubrań na każdy dzień (z wyjątkiem bielizny). Porządny T-shirt z wełny będzie oddychał ze skórą i nie złapie zapachu potu, jedna para trekkingowych spodni też wystarczy.
- Krem SPF i pasta do zębów to jedyne kosmetyki, jakich potrzebujesz (sprawdziłam na sobie i polecam taki detox dla skóry).
- Ulubione przekąski są na wagę złota.
- Specjalna rada od jednego z przewodników, Haralda Bjorna: podczas 6 dni będziesz potrzebować tzw. luxury item, czyli rzeczy, która nie jest niezbędna, ale pozwoli Ci poczuć się komfortowo. Harald miał ze sobą składane krzesło, którego zazdrościliśmy mu wszyscy! Moim luxury items okazały się audiobooki ściągnięte na telefon jeszcze w domu – pomagały zasnąć i dawały odrobinę przyjemności po długim męczącym dniu.
Uzbrojeni w wiedzę, spakowani – mój plecak ważył 17 kg – ruszyliśmy po jedną z największych przygód w naszym życiu.

Czego uczy nas natura?
Pierwszy dzień nie był zbyt forsowny. Musieliśmy przyzwyczaić nasze ciała do dźwigania ciężkich plecaków, a nogi do ciągłej wędrówki. Razem z nami ruszyli przewodnicy – Sofia Johansson i Ian Finch. Czuwali nad nami, pomagali nie zgubić szlaku, mówili, kiedy i gdzie warto odpocząć. Ich wskazówki okazały się bardzo pomocne w dalszych dniach. Od razu zachwyciła nas dzika, nieokiełznana szwedzka przyroda. Niemal dziewicza – gdyby nie drewniane kładki pojawiające się na szlaku moglibyśmy poczuć się jak pionierzy. Surowe góry, rwące potoki, lasy, a także rozległe doliny zachwycają. Daniel, dziennikarz z Chin, okazał się wielkim smakoszem jagód i co chwila przystawał, by je zbierać i częstować nas zbiorami. Nie mieliśmy ze sobą wody, gdyż nie było takiej potrzeby – cały czas mijaliśmy wartkie strumienie i tam uzupełnialiśmy zapasy lub po prostu piliśmy prosto z nich. Wielkim zaskoczeniem było dla mnie to, iż już kolejnego dnia zaczęłam odróżniać smak wody – była świeża, intensywna, mineralna, ale z każdego strumienia inna.

Ciekawym doświadczeniem jest szukanie miejsca na nocleg – na trasie nie ma wyznaczonych stref czy kempingów. Idealne miejsce na biwak powinno być blisko dostępu do wody, w miarę równe, by kamienie czy gałęzie nie wbijały nam się w nocy w plecy. Namioty rozstawiliśmy bardzo sprawnie (warsztaty się przydały!), a potem wspólnie gotowaliśmy kolację. Mieliśmy czas na rozmowy, opowiadaliśmy sobie o swoich krajach, pracach, doświadczeniach. Przebyte kilometry dały się wszystkim we znaki, spaliśmy jak dzieci przed 22.

Największym wyzwaniem okazała się pogoda – dała nam prawdziwą lekcję pokory. Trzeciego dnia trekkingu okazało się, iż prognozy przewidują burzę i bardzo silny wiatr. Nasi przewodnicy długo się naradzali, aż w końcu zdecydowali, iż dla naszego bezpieczeństwa nie możemy iść dalej. Musimy zawrócić. „W górach nie ma złej pogody, są tylko złe decyzje” – powiedział nam Carl Hard af Segerstad, senior event manager Fjällräven. My podjęliśmy słuszną, choć targały nami różne emocje. Z jednej strony zrozumienie i zgoda, z drugiej żal, iż nie udało się przebyć całej trasy. Warunki były na tyle wymagające, iż kolejne dwie noce musieliśmy spędzić w schronisku Kebnekaise. Jeszcze nigdy tak bardzo nie cieszyłam się z możliwości wzięcia prysznica! Przez kolejne dni nie próżnowaliśmy – ruszyliśmy alternatywną trasą, taką, na jaką pozwala przyroda. Trekking skończyliśmy w przepięknej miejscowości Abisko – małej wiosce na terenie parku narodowego.
Natura koi i uczy
To wiedziałam od dawna i często korzystam z terapeutycznych adekwatności okolicznych lasów, jednak 6 dni spędzonych z dala od cywilizacji, kiedy polegaliśmy tylko na przyrodzie i sobie nawzajem, to naprawdę wielkie przeżycie. Kiedy ostatniego wieczora usiedliśmy razem, by podzielić się swoimi doświadczeniami wspólnego trekkingu, powtarzały się takie spostrzeżenia:
- Potrzebujemy takiego resetu i odpoczynku od technologii (szczególnie social mediów). Nikt z nas nie tęsknił za dostępem do internetu
- Przebywanie w przyrodzie koi nasz układ nerwowy, a zmęczenie fizyczne pomaga zregenerować siły mentalne
- Przyroda, która nas otaczała, była dzika, piękna i monumentalna, a naszym obowiązkiem jest dbać o to, by taka została.

Fjällräven Campfire Academy
To wydarzenie odbyło się po raz pierwszy. Jego założeniem był trekking przez północną dziką część Szwecji, poprzedzony warsztatami, które miały przygotować uczestników do tej wyprawy. Marka Fjällräven słynie z podobnych wydarzeń, znanych pod nazwą Fjällräven Classic, odbywających się w 6 krajach na świecie. Każdy może uczestniczyć w takiej wyprawie, więcej informacji znajdziecie na stronie: experience.fjallraven.com
