Zaskakujące odkrycie na taborecie z węzłem w dłoni

newsempire24.com 20 godzin temu

Dzisiaj zdałem sobie sprawę, jak absurdalnie musiałem wyglądać, stojąc na taborecie ze sznurem w rękach. Mógłby ktoś pomyśleć, iż zamierzałem zrobić coś strasznego.

Siedziałem na łóżku w samych bokserkach, nogi opuszczone na podłogę. Znów wydało mi się, iż słyszę głos matki.

— Krzysiu, synku… Krzysiu…

Prawie każdej nocy budził mnie ten głos. Wiedziałem przecież, iż to niemożliwe – mama odeszła trzy tygodnie temu. Mimo to nadsłuchiwałem, czekałem.

Ostatnie pół roku nie wstawała już z łóżka. Przeniosłem pracę do domu, żeby być przy niej. Próbowałem wynająć opiekunkę, ale po trzech dniach uciekła, zabierając nasze oszczędności i złotą biżuterię mamy. Nie ryzykowałem więcej.

Pracując przy komputerze, nasłuchiwałem, czy mnie woła. Byłem tak wyczerpany, iż nieraz zasypiałem z głową na klawiaturze. Tamtej nocy znów obudził mnie jej głos. Pobiegłem do jej pokoju, ale już nie oddychała. Płakałem, prosząc o wybaczenie, bo oprócz żalu czułem ulgę. Już nie cierpiała. Byłem wolny.

Lecz te trzy tygodnie samotności nie przyniosły mi radości, tylko pustkę.

Mama była zawsze radosna, pełna życia. Śpiewała, prasując czy sprzątając. Wydawało się, iż taką już zostanie. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak będzie umierać.

Sen odleciał. Zerknąłem na zegarek – wpół do siódmej. Za oknem wisiała szara, jesienna mgła. Przeniknęła choćby do pokoju, spłaszczając kolory. Cicho, pusto, mrocznie.

Czułem się jak cień. Wstałem, ubrałem się i podeszłem do drzwi jej pokoju. Wszedłem tam tylko raz po jej śmierci, by wybrać sukienkę na pogrzeb. Teraz otworzyłem drzwi gwałtownie. W nos uderzył znajomy zapach leków, moczu i chorego ciała. Nie patrząc na puste łóżko, pociągnąłem zasłonę i otworzyłem okno na oścież.

Do środka wpadł rześki, wilgotny powiew wraz z odgłosami budzącego się miasta. I nagle pokój ożył, kolory nabrały głębi. PoczPrzez otwarte okno wleciał wiatr, rozwiewając sznur, który upadł na podłogę, a ja zrozumiałem, iż życie – choć pełne bólu – jednak wciąż warto przeżyć.

Idź do oryginalnego materiału