Zaprzyjaźniłam się z byłym zieciem, ale córka się dowiedziała i wypowiedziała mi wojnę.
— Masz teraz nowego zięcia, mamo! Jak możesz tak postępować? — wrzeszczała Halina, łapiąc powietrze z gniewu. — Żebym cię więcej u niego nie widziała! Pomyśl choć raz o mnie!
Halina ma czterdzieści lat, a jej głos drżał od wściekłości. Kilka lat temu rozwiodła się z Jakubem, a trzy lata temu wyszła za innego. Z Jakubem żyli dwanaście lat, urodziła się im córka Zosia, która dziś ma dziesięć wiosen. Ostatnio Halina zastała swoją matkę, Jadwigę Michałównę, w odwiedzinach u byłego męża w miasteczku Świerklany. Przywiozła mu Zosię na weekend i osłupiała, widząc matkę, która ostatnio coraz częściej zaglądała do Jakuba. Halina poczuła się zdradzona, a jej uraza wybuchła jak burza.
Jadwiga Michałówna zawsze marzyła o synu, ale los podarował jej tylko córkę. Gdy Halina wprowadziła do domu Jakuba, nie spodobał się rodzicom od razu. Zwykły mechanik samochodowy, bez własnego mieszkania, wydawał się nieodpowiednią partią. Jadwiga i jej mąż przyjęli go chłodno, ale z czasem, zwłaszcza po śmierci męża, dostrzegła w Jakubie dobre serce. Stał się jej podporą, pomagając bez słowa sprzeciwu o każdej porze.
— Wybaczcie, Jadwigo Michałówno — powiedział Jakub niedługo po ślubie. — Moja matka odeszła, ale nie potrafię nazywać was „mamą”.
Jadwiga nie nalegała. Wystarczało jej, iż traktował ją z szacunkiem. Z czasem doceniła jego dobroć i zręczność. Gdy Halina spodziewała się Zosi, a Jadwigę zabrano do szpitala z operacją nerek, Jakub biegał między szpitalem a domem. Przywoził jedzenie, pocieszał, trzymał za rękę. Po wyjściu przejął wszystkie domowe sprawy, nie pozwalając ani jej, ani żonie się przemęczać. A gdy urodziła się Zosia, Jakub promieniał, stając się wzorowym ojcem i pomocnikiem.
Lata mijały, a Halina się zmieniła. Awansowała w pracy, poznała nowych ludzi i zaczęła wstydzić się męża. Wyrzucała mu zwykłe ubrania, sposób mówienia, brak dyplomu. „Nawet o książkach nie potrafi rozmawiać!” — narzekała przed matką, porównując Jakuba z kolegami. Jadwiga próbowała bronić zięcia:
— Sama go wybrałaś, Halinko. Jakub nie podobał się twojemu ojcu, ale ty uparłaś się. A teraz czego się czepiasz?
Serce Jadwigi pękało, widząc, jak małżeństwo córki się rozpada. Jakub zarabiał więcej niż niejeden profesor, naprawiał wszystko w domu, był iż aż miło patrzeć, jak tuli Zosię, ale Halina tego nie doceniała. Pewnego dnia Jadwiga nie wytrzymała:
— Jakub ma serce ze złota i ręce złote! Nie każdy profesor w pocie czoła tyle daje rodzinie!
Lecz Halina tylko machnęła ręką. Poznała już Darka, nowego adoratora, i coraz częściej stawiała go w kontraście z mężem, widząc w Jakubie same braki. niedługo podała o rozwód. Jakub wysłuchał jej w milczeniu, nie krzyczał, nie obrażał. Tylko wyszedł do kuchni, a Jadwiga widziała, jak drżą mu ramiona. Dla niego to był cios, ale od dawna czuł chłód między nimi.
Jakub zostawił Halinie i Zosi dwupokojowe mieszkanie kupione w małżeństwie, a sam przeprowadził się do starego pokoju w kamienicy, który wynajmował. Regularnie płacił aJadwiga westchnęła głęboko, patrząc przez okno na wirujące jesienne liście, i postanowiła, iż nigdy nie porzuci Jakuba, bo w końcu to on, a nie Halina, okazał się prawdziwą rodziną.