– Znajdujemy się w najstarszej fabryce piernika w Bardzie, założonej w 1860 roku jako Robert Gerlich Honigkuchenfabrik. Późniejszym właścicielem był Max Praus, który odkupił fabrykę od swojego wuja. Do 1946 roku w tym miejscu unosił się zapach świeżych pierników. Fabryka wyróżniała się tym, iż mistrz Praus szkolił tutaj czeladników – młodych chłopców uczących się wypiekania ciast, tortów, ciastek, czekoladek oraz pierników. Po zdanych egzaminach zostawali piekarzami. Na pamiątkę tamtych czasów nasi pracownicy noszą czapeczki i fartuszki, symbolizujące dawne stroje czeladników. Dziewczyny, z kolei, noszą mój strój, bo dziś kobiety również wykonują zawody, które kiedyś uważano za męskie. Nasze ubrania to stroje góralskie i pasterskie, takie, jakie dawniej zakładano do pracy w polu – mówi Magdalena Topolanek, właścicielka manufaktury.
– Ostatnio mieliśmy zaszczyt poznać Gottfrieda Prause, wnuka ostatniego właściciela fabryki. Utrzymujemy z nim regularny kontakt i bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Poznaliśmy również Andrása Gerlicha, prawnuka Roberta Gerlicha, który współpracował z Maxem Prausem. Gdy ci dwaj panowie się spotkali, było wiele emocji i wzruszeń, bo mogli odkryć swoje korzenie na nowo. Dzięki temu my również możemy kontynuować tradycję wypieku pierników w Bardzie – dodaje Bartłomiej Pacan z Bardzkich Pierników.
– Jeśli chodzi o turystów w Bardzie, jesteśmy jedną z głównych atrakcji. Historia piernika sięga tu dawnych czasów, więc odwiedzają nas zarówno pielgrzymi, rowerzyści, jak i wielu innych gości – opowiada Nikol Bednarz z Bardzkich Pierników.
– Dolny Śląsk to prawdziwy tygiel kulturowy. Moja babcia przyjechała tutaj z Podhala, a dziadek z Krakowa. Zawsze powtarzam, iż jesteśmy tak różnorodni i barwni jak zespół „Śląsk” czy „Mazowsze”. To region bogaty w tradycje, obrzędy i muzykę – podsumowuje Magdalena Topolanek.