Zamówiła tylko naleśniki i herbatę. Gdy dostała rachunek, kwota była wyższa niż w menu

pysznosci.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Opłata serwisowa w restauracji- Pyszności; źródło: Canva


Opłata serwisowa w restauracji często bez wcześniejszej informacji zostaje doliczona do rachunku. Wysokość otrzymanego przez nas paragonu może zaskoczyć.

Wizyty w restauracji to przyjemność, która potrafi jednak słono kosztować. Darmowa woda dla klientów jest wciąż rzadkością, a ze względu na wysokie ceny w sklepach, widniejące przy potrawach kwoty również mogą nas zaskoczyć. Chociaż w Polsce kultura wręczania napiwków wygląda inaczej niż za oceanem, to najczęściej do całości doliczamy 10-20 proc. wartości całego zamówienia. Inną rzeczą jest z kolei opłata serwisowa, która zaskoczyła panią Magdalenę, czytelniczkę „Faktu”.

Opłata serwisowa- co to?

W uproszczeniu „serwis” to opłata za usługę obsługi. W skład tej opłaty wchodzi przygotowanie stołu, nakrycie, stałe czuwanie, czy gość potrzebuje czegoś, i natychmiastowe zaspokojenie tych potrzeb, gdy zostaną zasygnalizowane. To często standard w restauracjach z obsługą kelnerską. Takie podejście jest powszechne w większości państw europejskich i nikogo to nie dziwi.

Serwis doliczany jest, gdy liczba osób przy stoliku jest większa. Najczęściej zaczyna się od 8-10 osób, a opłata wynosi 10 proc. wartości całego rachunku. Większe grupy wymagają dodatkowej uwagi ze strony kelnera – wszystkie dania muszą zostać wydane w tym samym czasie, aby żaden z gości nie musiał siedzieć nad pustym talerzem.

Niespodzianka w warszawskiej restauracji

Pani Magdalena w ramach służbowych obowiązków pojechała do Warszawy. Wieczorem postanowiła pójść do restauracji na kolację. Jej zamówienie nie było duże ani specjalnie wyszukane – kobieta zamówiła dwa naleśniki z kurczakiem w sosie pomidorowym oraz herbatę. Kobieta nie miała zastrzeżeń do jedzenia ani do obsługi. Niemiła niespodzianka przyszła wraz z rachunkiem.

Nie spadłam z księżyca i wiem, iż jedzenie w samym centrum stolicy do najtańszych nie należy, ale rachunek mnie zmroził. Kwota, którą musiałam zapłacić, mocno różniła się od tego, ile kosztowało jedzenie i picie

– mówi pani Magdalena w rozmowie z „Faktem”.

Kobieta zamówiła dwa naleśniki z mięsem i sosem pomidorowym, które kosztowały łącznie 34,99 zł. Następnie dodała do zamówienia szklankę herbaty za 9,99 zł. Suma tych dwóch pozycji to 44,98 zł. Jednak na rachunku pojawiła się dodatkowa kwota 4,50 zł, co oznacza, iż lokal doliczył sobie opłatę serwisową. Ostateczna kwota do zapłaty wynosiła 49,48 zł (44,98 zł za jedzenie i 4,50 zł za opłatę serwisową).

Nikt mi wcześniej nie powiedział, iż będę musiała wydać więcej. Wyszło na to, iż za dwa naleśniki i szklankę herbaty zapłaciłam prawie 50 zł.

Czy restauracja mogła tak zrobić?

W menu restauracji widnieje informacja, iż do każdego rachunku doliczane jest 10 proc. za obsługę, bez względu na liczbę osób przy stoliku. Ta nietypowa praktyka, chociaż zaznaczona w karcie, może zaskoczyć. Z zasady dodatkowy serwis dotyczy grup, a nie pojedynczych zamówień. Pani Magdalena musiała zapłacić przymusowy napiwek. Często taka informacja znajduje się na końcu menu lub w mniej rzucającym się miejscu w karcie. Napiwek doliczany z góry do rachunku to praktyka spotykana najczęściej w amerykańskich restauracjach.

Opłata serwisowa w restauracji- Pyszności; źródło: Canva

W przypadku braku informacji na temat obowiązkowej opłaty za serwis w menu lub nie zostaliśmy poinformowani o tym w inny sposób, restaurator nie ma prawa naliczyć takiej opłaty i możemy odmówić jej zapłaty w rachunku. Takie praktyki są niezgodne z prawem i klient ma prawo domagać się wyjaśnień w przypadku takiej sytuacji. Warto pamiętać, iż nie wszyscy konsumenci są świadomi swoich praw, dlatego warto być czujnym i zwracać uwagę na każdą pozycję w rachunku, zwłaszcza jeżeli cena wydaje się nam zbyt wysoka lub niewłaściwie naliczona.

Przepis na pyszny makaron z tuńczykiem znajdziesz na naszym kanale YouTube

Idź do oryginalnego materiału