Dnia 22 października br. Trybunał Konstytucyjny dość niespodziewanie dla wielu ludzi orzekł, iż jedna z trzech przesłanek dopuszczających legalną aborcję w Polsce, tj. duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodna z konstytucją. Stało się to punktem zapalnym dla dużych protestów na ulicach i w internecie i ogólnie narobiło niezłego bigosu.
Kwestia wyroku TK
Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy wyrok TK były efektem upolitycznienia instytucji, czy zwyczajnie polska konstytucja jest tak napisana. Najlepiej chyba ,opisał to Robert Gwiazdowski. Otóż przepisy konstytucji są tu na tyle niejasne, iż Trybunał mógłby wydać wyrok zarówno w jedną, jak i w drugą stronę.
Co zaś się tyczy samej aborcji, muszę przyznać, iż nie mam wyrobionego jednoznacznego stanowiska. Słuchając argumentów różnych stron tego sporu można zauważyć, iż to jeden z tematów, w których nie ma jakiejś jednej wielkiej prawdy. Czego się również nauczyłem zgłębiając w ten temat, to fakt, iż w prawie każdym kraju prawo w sprawie aborcji jest efektem pewnego społecznego kompromisu. W krajach, które skrótowo określa się jako te, gdzie aborcja jest legalna, prawo dokładnie określa w jakich ramach jest ona dopuszczalna, tzn. do którego tygodnia ciąży, jak wygląda procedura, tj. czy wymagana jest konsultacja psychologiczna przed podjęciem decyzji, itd.. Z kolei w krajach, o których skrótowo mówi się, iż aborcja jest nielegalna, prawo określa konkretne wyjątki, w których można dokonać jej legalnie.
W Polsce ,większość ludzi popiera tzw. kompromis aborcyjny, czyli ustawę obowiązującą od 1993 r., wedle której aborcja jest dopuszczalna w trzech przypadkach: zagrożenia życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, ciężkiej wady płodu i w przypadku ciąży z gwałtu. I stało się to niepisaną zasadą, iż ruszanie tej ustawy jest bardzo ryzykowne. Wiedzieli o tym także politycy PIS-u regularnie oddalający do sejmowej zamrażarki wszystkie ustawy o zaostrzeniu prawa aborcyjnego składane np. przez Ordo Iuris czy Kaję Godek. Teraz jednak w szczycie pandemii COVID-19 nagle stało się inaczej, podobnie jak rząd dwa lata temu wycofał się z zakazu hodowli zwierząt futerkowych, po czym niedawno wyskoczył z dużo dalej idącą “piątką dla zwierząt”, z której to jednak się wycofał po protestach rolników. Co raz bardziej widać, iż rząd zwłaszcza w trakcie pandemii działa ad hoc, czego najlepszą laurką była zapowiedź Jacka Sasina, iż nie będzie zamknięcia cmentarzy na Dzień Wszystkich Świętych, po czym na drugi dzień premier Mateusz Morawiecki ogłosił zamknięcie cmentarzy.
Protesty, protesty, co z tym protestami?
Zaczęło się nie najgorzej. Pierwsze protesty wyglądały na dosyć spontaniczne i raczej pokojowe. Jednak gwałtownie podczepiły się pod nie organizacje skrajnie lewicowe i feministyczne. Zaczęły się więc ataki na kościoły, do tej pory ,uszkodzono 79 elewacji kościołów, a także kilka, kilkanaście pomników i zabytków. Protesty przynajmniej w pewnej części stały się wulgarne, a choćby agresywne. Doszło także do różnych innych incydentów, jak ,fałszywe oskarżenie o pobicie kobiety kickboksera Maksymiliana Bratkowicza, ,atak niemieckiej Antify, czy zniszczenie samochodu, w którym ,brał/a udział znany/a już opinii publicznej Margot.
Swoje 5 minut próbuje znaleźć także Marta Lempart, wraz ze swoją nieco zapomnianą inicjatywą Ogólnopolski Strajk Kobiet. Organizacja ta nie tylko w dość samozwańczy sposób stara się odgrywać rolę głównej zarządzającej protestami, ale także stara się przedstawiać jako wielka siła, która obali rząd i zaprowadzi własne lewicowe rządy. W tym celu choćby powołano Radę Konsultacyjną o ,mocno podejrzanym składzie, a także z ,bardzo naiwną listą postulatów.
Abstrahując choćby od tego, iż większość Polaków, w tym wielu protestujących na ulicach nie popiera aborcji na życzenie, a do wprowadzenia takiego rozwiązanie potrzebna jest zmiana konstytucji, same postulaty gospodarcze są tu zwyczajnie nierealne. Na przykład, żeby zwiększyć wydatki na służbę zdrowia do 10% PKB potrzeba dodatkowych około 100 mld zł. A już teraz mamy 110 mld deficytu. Wielu protestujących wyszło na ulicę, także ze względu na przesadne restrykcje uderzające w gospodarkę. Ciężko, żeby byli oni zadowoleni z ponad 200 mld deficytu, dalszego podwyższania podatków i inflacji (efekt dodruku pieniądza). A tu jeszcze mowa o refundowaniu antykoncepcji i tym podobne postulaty pochłaniające duże środki finansowe.
Niejasny jest także postulat o zakazywaniu działalności organizacji subiektywnie nazywanych faszystowskimi, zwłaszcza że, ,według Marty Lempart choćby Agnieszka Gozdyra wspiera-legitymuje faszyzm, zapraszając do swoich programów polityków Konfederacji.
Tymczasem ludzie biorący udział w protestach w większości po prostu sprzeciwiają się decyzji TK i nie podpisaliby się pod takimi postulatami. Wielu choćby pewnie nie wie o istnieniu jakiegoś OSK, Marty Lempart, czy Klementyny Suchanow. Sam zauważyłem, iż niektóre moje znajome na FB wsparły protest wstawiając stosowną grafikę w zdjęciu profilowym, niektóre choćby wzięły udział w manifestacjach, ale żadna, dosłownie żadna z nich nie lajkuje, ani nie komentuje nic na FP OSK, ani w ogóle na żadnym z charakterystycznych feministycznych FP.
Osobiście doradzam, jeżeli ktoś chce protestować, wspierać ogólnie protesty przeciwko wyrokowi TK i jakieś antyrządowe inicjatywy jak Strajk Przedsiębiorców, ale od Ogólnopolskiego Strajku Kobiet trzymać się z daleka. Przykłady z KOD-em, Kijowskim, Margot itp., powinny być tu najlepszą przestrogą. Zwłaszcza iż same organizatorki już “kulturalnie” ,odpowiedziały Szymonowi Hołowni, czy ,polskim libertarianom.
Prawa reprodukcyjne mężczyzn
Dużo mówi się o prawach reprodukcyjnych kobiet, a często pomija prawa reprodukcyjne mężczyzn. A te wyglądają naprawdę nieciekawie. Cassie Jaye w filmie dokumentalnym ,“The Red Pill” zrobiła zestawienie jak to wygląda po stronie mężczyzn i kobiet i wyszło, iż po stronie męskiej jest tylko prezerwatywa (i ewentualny celibat, ale trudno to traktować jako poważną opcję) a po stronie kobiet cała reszta, niemal cała antykoncepcja, decyzja o aborcji, wiedza o tym kto jest ojcem i całkowita pewność, iż sama jest matką. Kobieta może łatwo oszukać mężczyznę na antykoncepcji (w internecie można znaleźć masę postów o tym jak wrobić faceta w dziecko), dokonać aborcji wbrew woli ojca dziecka, może także wrobić mężczyznę w wychowywanie nieswojego dziecka (i dziecko co do tego, kto jest jego ojcem).
Do tego problem ,alienacji rodzicielskiej, nastawiania dziecka przeciwko drugiemu rodzicowi, co częściej tyczy się matek, dlatego iż to one częściej dostają opiekę nad dzieckiem po rozstaniu.
Rozwiązania na te problemy nie zawsze są łatwe i wzbudzają pewne kontrowersje. Wśród takich rozwiązań wymienia się np. współdecydowanie ojca przy decyzji o aborcji, czy tzw. ,aborcję prawną, czyli dobrowolną rezygnacją z wszelkich praw, przywilejów i obowiązków wobec dziecka jeszcze przed jego narodzeniem, do tego samego tygodnia ciąży, do którego prawo dopuszcza aborcję. Pierwsze rozwiązanie jest już proponowane, w niektórych stanach w USA, a drugie miało swoje próby (na razie bez powodzenia) w Szwecji i Danii. Chociaż trzeba pamiętać, o tym, iż takie rozwiązania wiążą się jednocześnie z prawem do aborcji na życzenie.
Natomiast nie powinno wzbudzać kontrowersji ,karanie oszukania na antykoncepcji (czy wrobienia w dziecko w inny sposób, np. przez użycie nasienia z prezerwatywy), a także bezproblemowe zaprzeczanie ojcostwa i karanie za oszukanie na ojcostwie. Oszustwa powinny być karane, prawo powinno chronić ofiary oszustwa, a nie ich sprawców. Potrzebne jest także skuteczniejsze przeciwdziałanie alienacji rodzicielskiej, łącznie z karami więzienia w skrajnych przypadkach, jak już jest w Niemczech, Francji, czy Belgii.