Zamieniłam się w obcą

twojacena.pl 2 tygodni temu

Stała się obca

Hanna stała przy oknie i patrzyła, jak jej córka Kasia pakuje ostatnie pudła do samochodu. Dziewczyna krzątała się, przestawiała torby, coś tłumaczyła mężowi. Już dorosła, trzydzieści jeden lat, a matka wciąż widziała w niej tę małą dziewczynkę, która kiedyś kurczowo trzymała się jej spódnicy i bała się zostać sama.

– Mamo, gotowa? – krzyknęła Kasia z podwórka. – Czas jechać!

Hanna wzięła z parapetu małą torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami i powoli podeszła do drzwi. W przedpokoju na komodzie stały zdjęcia – ślub córki, urodziny wnuczki Zosi, rodzinny wyjazd na działkę. Zwyczajne życie rodzinne, które teraz wydawało się tak odległe.

– Już idę – odpowiedziała, zamykając mieszkanie.

Samochód stał na podwórku z otwartym bagażnikiem. Mąż Kasi, Marek, palił papierosa przy klatce i nerwowo spoglądał na zegarek.

– Dzień dobry, Pani Hanno – skinął głową. – Jak się Pani czuje?

– W porządku – odpowiedziała krótko.

Marek zawsze zwracał się do niej formalnie, choć znali się już osiem lat. Nie żeby był złym człowiekiem, po prostu… trochę chłodny. Hanna nigdy nie czuła się przy nim swobodnie.

– Siadaj z tyłu, mamo – Kasia otworzyła tylne drzwi. – Tam wygodniej.

Jechali w ciszy. Hanna patrzyła przez okno na znajome ulice, które powoli zmieniały się w obce osiedla. Przeprowadzka do córki wydawała się słuszną decyzją. Po śmierci męża życie w pojedynkę stało się trudne, a zdrowie już nie to samo. A tu wnuczka, można pomóc z dzieckiem.

– No i jesteśmy – oznajmiła Kasia, gdy samochód zatrzymał się przed nowoczesnym blokiem. – Nasz dom.

Mieszkanie okazało się przestronne i jasne. Duży salon, osobna kuchnia, trzy sypialnie. Kasia z dumą pokazywała remont, nowe meble, sprzęty.

– A to twój pokój, mamo – otworzyła drzwi do najmniejszego pomieszczenia. – Urządziłam go specjalnie dla ciebie.

Pokój był schludny, ale bez wyrazu. Jednoosobowe łóżko, szafa, stolik przy oknie. Wszystko nowe, wszystko obce.

– Dziękuję, córeczko – Hanna postawiła torbę na łóżku. – Bardzo miło.

– Mamo, a gdzie Zosia? – spytała, rozglądając się.

– Została u koleżanki na jeden dzień. Jutro ją przyprowadzę, w końcu się porządnie poznacie.

Hanna skinęła głową. Zosię widziała tylko kilka razy – na urodzinach, na Sylwestra. Kasia rzadko przyjeżdżała w odwiedziny, zawsze zajęta pracą, domem, mężem.

Wieczorem siedzieli w kuchni i pili herbatę. Marek przeglądał tablet, Kasia opowiadała o sąsiadach, pobliskich sklepach.

– Mamo, na pewno ci się tu spodoba – mówiła córka. – Spokojna okolica, porządni ludzie. Na podwórku plac zabaw, niedaleko przychodnia.

– Tak, ładnie tu u was – zgodziła się Hanna.

– A poza tym, przecież pomożesz mi z Zosią. Niania taka droga, a przedszkole dopiero od września.

Marek oderwał wzrok od tabletu.

– Kasiu, umówiliśmy się, iż twoja mama będzie miała tu spokój. Nie możesz jej od razu obarczać obowiązkami.

– Ale co za obowiązki? – oburzyła się Kasia. – Pobawić się z wnuczką to przecież przyjemność, a nie praca.

– Oczywiście, pomogę – dodała gwałtownie Hanna. – Przecież nie przeprowadziłam się tu, żeby tylko siedzieć.

Marek wzruszył ramionami i z powrotem zatonął w ekranie.

Następnego ranka Kasia przyprowadziła Zosię. Dziewczynka miała cztery lata, była ruchliwa, gadatliwa, żywy obraz Kasi z dzieciństwa.

– Zosiu, to babcia Hania – przedstawiła córka. – Od dziś będzie z nami mieszkać.

– Cześć, babciu – powiedziała grzecznie dziewczynka, ale trzymała się nieufnie.

– Cześć, słoneczko – Hanna przykucnęła przed wnuczką. – Jaka ty jesteś śliczna!

– Mamo, a dlaczego babcia śpi w moim pokoju z zabawkami?

Kasia zmieszała się.

– Zosiu, to teraz pokój babci. A zabawki przeniesiemy do twojej sypialni.

– Ale tam już jest pełno zabawek! A gdzie ja będę budować zamki?

– Coś wymyślimy – Kasia wzięła córeczkę na ręce. – Nie martw się.

Hanna zrozumiała, iż zajęła pokój, który Zosia uważała za swoje królestwo. Nieprzyjemne poczucie winy ukłuło ją w serce.

– Może mogę spać w salonie? – zaproponowała. – Na kanapie.

– Co ty, mamo! – oburzyła się Kasia. – Przecież teraz tu mieszkasz, musisz mieć swój pokój.

Ale przez cały dzień Zosia z żalem spoglądała na zamknięte drzwi do pokoju babci.

Dni płynęły swoim rytmem. Kasia wychodziła do pracy, Marek też pracował, często do późna. Hanna zostawała z Zosią. Dziewczynka powoli przyzwyczajała się do babci, ale bliskości między nimi nie było. Były dla siebie uprzejme, jak obce osoby.

– Zosiu, chcesz, żebym ci poczytała bajkę? – pytała Hanna.

– Nie trzeba. Mama czyta mi książki z obrazkami.

– A może upieczemy ciasteczka?

– Mama ma kupne. Mówi, iż zdrowsze.

Każda odmiana bolała Hannę. Chciała być potrzebna, chciała opiekować się wnuczką, ale dziewczynka jakby nie dopuszczała jej do swojego świata.

Wieczorami, gdy wszyscy zbierali się przy kolacji, rozmowy kręciły się wokół pracy, planów na weekend, jakichś znajomych, których Hanna nie znała.

– Co u Dominiki? – pytał Marek.

– W porządku, dostała awans. W sobotę zaprasza nas na działkę.

– Jedziemy. Zabieramy Zosię?

– Oczywiście. Podoba jej się tam, bawi się z dziećmi.

Hanna milczała, rozumiejąc, iż nie uwzględniają jej w tych planach. Była jak mebel – obecna, ale nie uczestnicząca w życiu rodziny.

– A może ja zostanę w domu – powiedziała ostrożnie. – Wy się wybierzcie.

– Dlaczego? – zdziwiła się Kasia. – Jedź z nami. Poznasz naszych znajomych.

– No coś ty, córeczko. Co ja tam będę robić? Młodzi się bawią, a ja jak piąte koło u wozu.

– Mamo, co ty mówisz? Jakie piąte koło?

Ale Hanna widziała, jak Marek z ulHanna spojrzała w okno swojego starego mieszkania, gdzie na parapecie stał ulubiony fikus, a na ścianach wisiały zdjęcia z lepszych czasów, i zrozumiała, iż czasem lepiej być samotnym we własnym świecie niż samotnym wśród tych, którzy powinni być bliscy.

Idź do oryginalnego materiału