Zamek Grodztwo i kosztowny diadem Armgardy

nieustanne-wedrowanie.pl 1 rok temu

Te żałosne dziś ruiny, które widzicie na fotografiach w tym wpisie to zamek Grodztwo. Teraz mało kto odwiedza to historyczne miejsce w Kamiennej Górze nad Bobrem, kiedyś jednak było zupełnie inaczej. Do tej wspaniałej ongiś warowni chętnie przybywały koronowane głowy. W roku 1813 w zamkowych murach odbyło się ważne spotkanie, dotyczące kampanii przeciwko Bonaparte, na które stawili się Fryderyk Wilhelm III i car Aleksander. Natomiast w roku 1827 do Grodztwa przyjechał Fryderyk Wilhelm, który był wówczas następcą tronu pruskiego, a zimą 1904 gościł w zamku sam cesarz Niemiec Wilhelm II.

Cesarz odwiedził Grodztwo z okazji ślubu i wesela, które tam wyprawiono dla hrabianki Armgardy zu Stolberg-Wernigerode i komandora-podporucznika hrabiego Oskara von Platten zu Hallermund. Panna młoda była damą dworu jego żony i córką pana na zamku Grodztwo. Uroczystość to była wspaniała. Zaproszono wielu liczących się ludzi. Mówi się o setce arystokratów — baronów, hrabiów oraz najwyższej rangi oficerów wojskowych. Para nowożeńców w prezencie ślubnym otrzymała od cesarza Wilhelma diadem wysadzany cennymi kamieniami oraz wysoką wazę z królewskiej fabryki porcelany.

Diadem to przepaska na głowę. Mogła być zrobiona z drogiej tkaniny abo z cennego metalu (srebra lub złota). Najczęściej wysadzana szlachetnymi kamieniami. Taką ozdobę nosiły kobiety wysoko urodzone. Księżne, królowe, cesarzowe.

Ruiny zamku Grodztwo w Kamiennej Górze.

Zamek Grodztwo w Kamiennej Górze

Nie jest to wpis o Kamiennej Górze, ale warto wspomnieć, iż w tym leciwym, dolnośląskim mieście powstały aż dwie warownie z prawdziwego zdarzenia. Pierwszy zamek wzniesiono pod koniec XIII stulecia na skale u ujścia Zadrny do Bobru. Jego budowniczym był Bolko I. Obiekt ten nie istnieje od 600 lat. Zmiotły go z powierzchni ziemi wojny husyckie. Istniała przy nim niewielka osada targowa, która potem stała się miastem. Natomiast druga warownia wyrosła na łąkach przy Bobrze w drugiej połowie XVI wieku.

Wybudowano ją w miejscu wcześniejszego dworu obronnego. Był to obiekt renesansowy, należący do rodu von Schaffgotschów. Osadzony na planie czworoboku, z wieżą. Posiadał dziedziniec wewnętrzny, gdzie znajdowały się krużganki. Całość otoczona była fosą i murem z bastionami.

Renesansowy pałac

Wiek XIX całkowicie zmienił zamek Grodztwo, ponieważ po przebudowie stał się on luksusową rezydencją, która już nie nadawała się do obrony. Zauważyłam to od razu, gdy buszowałam w tych ruinach. Mówiłam do Ines, iż mury są cienkie i liche. Niezamkowe. Delikatne.

Kiedy skończyła się II wojna światowa, w pałacu rozgościła się Armia Czerwona. W tym czasie wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, zostało rozkradzione. Później urzędował tam PRG, a w 1964 roku na zamku wybuchł pożar, który zapoczątkował proces totalnego wyniszczania tej budowli. Od tamtej pory bowiem nikogo już zamek Grodztwo nie interesował. Teraz przy zabytku, który otoczony jest siatką ogrodzeniową, znajduje się tablica z krótkim rysem historycznym i fotografiami archiwalnymi.

Napisano tam:

Renesansowa rezydencja rycerska Kreppelhof (Grodztwo) została zbudowana w drugiej połowie XVI wieku. Jej pierwszym właścicielem był Hans Schaffgotsch I — kanclerz księstwa świdnicko-jaworskiego. Obiekt powstał na planie czworoboku. Miał wewnętrzny dziedziniec z krużgankami i wieżą. Nosił cechy budowli obronnej, które podkreślały mur z flankami i bastejami oraz fosa. Pałac stanął w miejscu dawnych, średniowiecznych zabudowań. Według legendarnych przekazów właścicielami dawnego zamku byli członkowie zakonu templariuszy. Po wojnie trzydziestoletniej (1618 – 1648) pałac kilkukrotnie zmieniał właścicieli. Był w rękach znanych śląskich rodów: Schindlów, von Dyhrnów, Promnitzów, Stolbergów-Wernigerode. W 1872 roku właściciel pałacu hrabia Eberhard Stolberg-Wernigerode, prezydent Śląska, dokonał pierwszej znaczącej przebudowy. Pałac spłonął w 1964 roku. Zachowało się kilka bogato zdobionych portali, obramień okiennych oraz fragment dekorowanej płaskorzeźbami bramy wjazdowej. Kamienne elementy elewacji, między innymi kartusze herbowe, można obejrzeć w Muzeum Tkactwa.

Zamek Grodztwo. Trwała ruina?

Familia Stolberg-Wernigerode rezydowała na zamku Grodztwo do końca II wojny światowej. Po dawnej świetności tego miejsca zachowała się ściana południowa obiektu i resztki skrzydeł zamkowych. Raczej nie ma wolnego wstępu na teren dawnej warowni, ponieważ otacza ją ogrodzenie i wiszą na nim tablice informacyjne, iż wstęp wzbroniony, ale my weszliśmy, dlatego wiem, iż przy otworach okiennych przez cały czas zauważyć można obramienia, a na ścianach malowidła.

Teren wokół zamku jest faktycznie niebezpieczny. Trafiłam na otwartą studzienkę. Jest ich tam więcej i co najciekawsze, po zewnętrznej stronie parkanu okalającego zabytek.

Ruiny znajdujące się w podobnym stanie zawsze stanowią ogromne zagrożenie dla zdrowia i życia! Tak. Chodzenie po urbexach to wielka przygoda z adrenaliną, jednak to również ogromne ryzyko. Z tego powodu nikogo nie zachęcam do odwiedzania miejsc, do których wstęp jest wzbroniony. Zamek Grodztwo jest dobrze widoczny z zewnątrz. Każdemu, kto chce mu się dokładnie przyjrzeć, powinno to wystarczyć.

Teraz jest to bardzo smutne miejsce, jednak widać, iż Kamienna Góra stara się zwrócić uwagę na relikty zamku, i być może władze miasta mają w planie zabezpieczyć ten teren, tworząc tam atrakcję turystyczną w postaci trwałej ruiny, tak jak to zrobił Żmigród. Bardzo chciałabym, aby tak się stało, ponieważ to już ostatni gwizdek.

Po co przyjechaliśmy do Kamiennej Góry?

Zamek Grodztwo zajął nas, ponieważ jest z nim związany jeden z rozdziałów naszej drugiej książki. Przyjechaliśmy do Kamiennej Góry po fotografie do tej publikacji, tak jak wcześniej zjawiliśmy się w tym samym celu na zamku Sokolec. Nasza praca jest już w tym momencie ukończona i dokładnie teraz kiedy piszę dla Was to opowiadanie, książka o której wspominam wyżej, jest przygotowywana do druku. Domyślacie się więc, iż już niebawem będzie dostępna w sprzedaży, o czym Was natychmiast poinformujemy, kiedy to się stanie. Książkę tę, podobnie jak naszą pierwszą O rycerzach, śmiertelnych intrygach i bajecznych majątkach — napisałam razem z Ines. Wielu z Was wie, o czym mówię, ponieważ ta publikacja dotarła do bardzo wielu naszych czytelników. Mam nadzieję, iż teraz czekacie na kolejną, i iż każda następna książka będzie dla Was wielką przygodą z Nieustannym Wędrowaniem.

Opisując te miejsca, obiecuję Wam wielką przygodę z Dolnym Śląskiem. Chciałabym, aby nasze opowieści — te na blogu i te w książkach — stały się dla Was inspiracją i dobrym powodem, aby wyruszyć na szlak. Nieustanne Wędrowanie to już w chwili obecnej pomysł na życie, każdy może do nas dołączyć na wiele sposobów. Z każdym miesiącem mamy Wam więcej do zaoferowania i z całych sił staramy się, aby efekty naszej pracy były najlepszej jakości. Mamy nadzieję, iż nasza nowa książka również Wam się spodoba, a póki co już teraz zapraszamy do naszego sklepu internetowego (patrz poniżej).

Artykuł zawiera autoreklamę

Idź do oryginalnego materiału