Ryby to dosłownie symbol nadmorskich restauracji i najczęściej je tam zamawiamy. Jednak zdarza się, iż są osoby, które chciałyby na tym zaoszczędzić i smażą je w apartamentach, które wynajmują na czas pobytu. To nie podoba się właścicielom, który skarżą się na smród i brud. Postanowili choćby wprowadzić zakazy i kary za ich złamanie.
– Tego nie da się doczyścić ani wywietrzyć – skarży się jeden z nich w rozmowie z Wirtualną Polską.
Niektórzy wczasowicze są oburzeni nowym regulaminem i uważają to za całkowity bezsens. Za jego złamanie mogą bowiem zapłacić choćby 2 tys. złotych. Tak jest w Mielnie.
Ryby pod ostrzałem. Właściciele apartamentów zakazują ich smażenia pod groźbą kary
– Ten smród wchodzi w ściany, tynki, a kafelki są popryskane olejem. Tego się nie da doczyścić i wywietrzyć w ciągu kilku godzin. Tyle mamy czasu w sprzątanie, bo przy zmianie turnusów w weekendy następni goście już czekają – mówił jeden z administratorów apartamentów w Mielnie w rozmowie z WP.
Goście lokalu również skarżą się na nieprzyjemne zapachy. Właściciele byli zmuszeni wyremontować kuchnię. Z informacji zebranych przez Wirtualną Polskę wynika, iż kary wprowadzone były tylko na czas odmalowania kuchni.
Nie tylko w Mielnie możemy słono zapłacić za smażenie ryby. W innych nadmorskich miejscowościach również obowiązują kary w:
- Łebie i Władysławowie – 300 złotych,
- Gdańsku – 450 zł,
- Ustroniu Morskim i Stegnie – 500 zł,
- Jastarni – 600 zł,
- okolicach Mielna – 1100 zł.
Smażone ryby (Wikimedia Commons)
Wczasowicze są oburzeni. „Co za idiotyzm”
Odwiedzającym nadmorskie kurorty niezbyt spodobał się ten pomysł. Szczególnie iż ryby w restauracjach są bardzo drogie, a usmażenie ich samemu wychodzi o wiele taniej. Jeden z urlopowiczów przyznał, iż kupił rybę od rybaka i usmażył ją w kwaterze.
– Może to dobry sposób, ale spotkałam się z zakazem smażenia ryb w apartamentach czy wynajmowanych kwaterach. Boże, co za idiotyzm – powiedziała wczasowiczka w komentarzu dla WP.
Właściciel apartamentu w Jastarni przyznał, iż na podwyżkach cen w restauracjach cierpi klasa średnia.
– To oni wracają do stylu wczasów z lat 90. Wynajmują apartament, ale na plaże biorą już kanapki. Jednocześnie chcą, aby było tak, jak wcześniej. Dlatego kupują ryby świeże i sami smażą – wyjaśnił.
W obecnym sezonie mamy wysp paragonów grozy. Za obiad trzeba zapłacić 38 złotych, gdzie rok temu można było znaleźć porcję choćby za 25 zł. Podrożały też same ryby.