Zając ruchacz, złote jajo świata i rytuały na cześć wiosny. Wielkanoc to pogańskie święto

poptown.eu 1 rok temu

W Poptownie intryguje nas tożsamość. To, w jaki sposób budujemy siebie, to, jak pokazujemy tę konstrukcję na zewnątrz i jak inni próbują na nią wpływać. Doceniamy różnorodność, więc współczesne trendy, mocno ją akcentujące w obrębie tożsamości, witamy z otwartymi ramionami. Obserwujemy renesans świeckiej duchowości, a po obrzędy pogańskie sięga coraz więcej osób poszukujących alternatywnej religijności, stojącej w opozycji do katolickiej opresji. Zanim w serii tekstów pokażemy wam, jak kształtują się nowe polskie tożsamości, dzisiaj zrobimy krótki przegląd pogańskich rytuałów i symboli, które przejęła chrześcijańska Wielkanoc.

Zwrot ku innym tradycjom jest w świecie nihilizmu i przesadnego materializmu dość naturalnym krokiem. Niestety wiele z dawnych obrządków, wierzeń i mitologii padło ofiarą chrześcijańskiej czystki. Dokumenty i opracowania zniknęły w otchłani fundamentalizmu, a kulturę oratorską tępiono toporem i krzyżem. Dzisiejsze próby powrotu do mitycznej słowiańskości są obarczone ogromnymi trudami, właśnie przez ten brak źródeł. Najróżniejsze pogańskie rekonstrukcje są często oparte na wyobrażeniach, dopowiedzeniach, a choćby mistyfikacjach. To nic złego, ostatecznie budowa własnej duchowości, z którą czujemy się dobrze, nie musi podlegać obiektywnym kryteriom. W przewrotny sposób ślady po czasach przedchrześcijańskich znajdziemy w wielu zwyczajach i symbolach, które jako swoje przejęły chrześcijańskie Kościoły. Nie ma bardziej pogańskiego święta niż Wielkanoc, którą właśnie obchodzi część ludzi. Dzięki skutecznej propagandzie, ale także naturalnym procesom kulturotwórczym, wiedza o ich korzeniach w powszechnej świadomości zatarła się niemal zupełnie.

Zacznijmy od pisanek. Co prawda zwyczaj wspólnego malowania jajek zanika – szczególnie w dużych ośrodkach miejskich – ale jest w nim coś naprawdę uroczego. Zresztą Wielkanoc, ze swoją uniwersalną symboliką odwołującą się do odrodzenia, nowego życia i odświeżenia po ponurych zimowych miesiącach, ma ciekawszy potencjał kulturotwórczy niż zorientowane na partykularny wycinek teologiczny Boże Narodzenie (również polepione z pogańskich tradycji). Co prawda żeby go realizować z dala od kościelnych dogmatów, trzeba pominąć tę całą śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, ale hej – da się to zrobić. Jajo to uniwersalny symbol nowego życia, a pierwsze zwyczaje malowania go we wzory i barwienia datuje się na kilka tysięcy lat przed naszą erą. Kiedy rzymska armia podbijała kolejne krainy, wśród okupowanej ludności napotykała zaskakująco dużo podobieństw, mimo sporych geograficznych odległości. Choćby malowane jajka, które miały magiczną moc, zdolną odstraszać zło. Pierwotna dychotomia życia i śmierci napędza wiele rytuałów i artefaktów, będąc jednym z bardziej powszechnych narzędzi mitotwórczych. Pierwszą polską pisankę znaleziono w pochodzącej z X wieku osadzie na Ostrówku – Słowianie mieli łączyć je z kultem słońca. Już wtedy do barwienia jajka zastosowano łupiny cebuli, czyli technikę, która przetrwała do dzisiaj.

Jednym z ciekawszych aspektów Wielkanocy jest niemal powszechna obecność zająca. Jego towarzystwo przy chrześcijańskich rytuałach jest o tyle zabawne, iż stanowi on symbol płodności i niespotykanej wręcz rozrodczości. Dzisiaj trudno widzieć w nim epickiego ruchacza – a w tym kontekście rozdawanie czekoladowych zajączków dzieciom pozostało większym lolem – ale właśnie tę charakterystykę ceniły sobie pogańskie społeczności. Anglosaska bogini wiosny Ēostre mogła się w niego zmieniać, towarzyszył nordyckiej bogini miłości Frei, był czczony przez ludy celtyckie i germańskie. Całkiem nieźle jak na niepozornego kicacza. Katolicy mogą mówić, co chcą, ale prawdy nie unikną – w świątecznych koszykach święcą seksualną maszynę.

Sama Wielkanoc padła ofiarą podobnego procesu co Boże Narodzenie, czyli rebrandingu na modłę chrześcijańską. Słowiańskie Jare Gody, anglosaskie święto na cześć bogini Ēostre (stąd nazwa Easter) i wiele innych – dawne kultury świętowały odejście zimy i nadejście wiosny na różne sposoby. Kiedy przyszło do zaprowadzania nowej, chrześcijańskiej wiary, dość gwałtownie okazało się, iż skuteczność ognia i żelaza jest ograniczona. Owszem, wciąż niszczono i palono, ale metoda inkorporacji i przyzwolenia na stare rytuały w nowych szatach była o wiele skuteczniejsza, choć rozłożona w dłuższym czasie. Kościół początkowo piętnował pewne praktyki – pisanki, śmigus-dyngus (okładanie się witkami wierzbowymi dla wzmożenia płodności, czyli tzw. F U N), zajęczą symbolikę czy topienie Marzanny – ale z czasem znajdował dla nich nowe konteksty teologiczne, które pozwalały ludności zachowywać swoje rytuały przy jednoczesnym utrzymywaniu w ryzach chrześcijaństwa. Wieki później adekwatna wykładnia tych gestów i zwyczajów zatarła się kompletnie, a one same stały się tradycyjnym elementem obrządku katolickiego. Warto o tym pamiętać, kiedy przy świątecznym stole jakiś wujas będzie zaciekle bronił tradycyjnych wartości chrześcijańskich. Bro, zając ruchacz to żaden katolik, a wierny ziomek pogańskich bogiń!

Idź do oryginalnego materiału